Podczas wtorkowej rozprawy swoje zeznania w sprawie złożył Sergiusz W. Zaznaczył, że nie wiedział, jak będzie wyglądał występ. Samo wejście do klubu było biletowane, a liczba miejsc ograniczona. Podkreślał również, że nie każdy musi brać udział w tego rodzaju imprezach. Obecni goście przyjęli wówczas performance pozytywnie.
- Żadnych negatywnych komentarzy ze strony uczestników imprezy nie słyszałem. Nie dotarło do mnie, aby kogoś obraził występ Mariolki. Nie pamiętam, jaki utwór towarzyszył występowi, ale myślę, że całość trwała maksymalnie 6 minut. W jego trakcie Mariolkaa nic nie mówiła
– zeznawał świadek.
Obrońca oskarżonego złożyła wniosek o przesłuchanie arcybiskupa Jędraszewskiego.
- Uważam, że przesłuchanie osoby, której zarzut dotyczy (która ma status pokrzywdzonego) jest jak najbardziej zasadne
– mówiła adwokat Ewelina Zawiślak.
Oskarżony Marek M. podczas pierwszej rozprawy, która odbyła się w maju, nie przyznał się do winy. Przeprosił jednak za swoje zachowanie. Podkreślał również, że sam występ miał ukazywać problemy społeczności LGBT+ i odpowiadać na słowa arcybiskupa Jędraszewskiego o „tęczowej zarazie”. Krew użyta podczas wystąpienia miała zaś symbolizować krwawiące serce artysty w reakcji na słowa duchownego, a nie - jak twierdzi prokuratura - podcięte gardło. Po występie oskarżony spotkał się jednak z wyrazami potępienia ze środowiska LGBT+.
