Wielkoszlemowa różnica w nagrodach
Już pobieżne przeanalizowanie czterech najważniejszych tegorocznych imprez tenisowych daje pogląd na to, jak mocno zróżnicowane bywają nagrody w zawodach tej samej rangi. Choć zawody w Melbourne, Paryżu, Londynie i Nowym Jorku uznawane są pod względem prestiżu na równi, pod względem zarobków różnica jest kolosalna, a tam, gdzie płacą najlepiej, zyskać można aż o 80 procent więcej niż w najmniej dochodowej imprezie!
Znakomicie obrazuje to przykład Aryny Sabalenki, która w 2024 roku wygrała zarówno Australian Open jak i US Open. Za triumf w pierwszym zainkasowała jedynie nieco ponad 2 miliony dolarów, za zwycięstwo w Stanach Zjednoczonych nagroda wyniosła już jednak aż 3,6 miliona! Mowa oczywiście o kwotach brutto, od których odprowadzany jest podatek, w zależności od kraju, różnej wysokości.
Dwie pozostałe imprezy wielkoszlemowe wygrały Iga Świątek (Paryż) i Barbora Krejcikova (Wimbledon). Polka zyskała ok. 2,57 miliona dolarów, Czeszka ok. 3,42 mln. Widać więc wyraźnie, że pod względem finansowym najbardziej opłaca się grać i wygrywać w Nowym Jorku i Londynie, z kolei najmniej dochodowa jest impreza australijska. Warto też notować nagrody za sukcesy w WTA Finals - Iga za pięć zwycięstw i triumf w całym ubiegłorocznym turnieju kończącym sezon zyskała nieco ponad 3 miliony dolarów, a więc więcej, niż przeznaczona dla zwyciężczyni w aż dwóch (z czterech) tegorocznych najważniejszych imprezach tenisowych.
Dyskryminacja w Rzymie
Różnice w nagrodach widzimy także w turniejach rangi 1000, przy czym stawki zależą od tego, czy w zmaganiach uczestniczy 96. zawodniczek, czy też o 40. mniej. W pierwszym przypadku zwyciężczyni może liczyć na siedmiocyfrową kwotę, w drugim na mniej niż połowę tej sumy.
Choć kwoty, jakie można zarobić w poszczególnych turniejach, są do siebie zbliżone (1,1 mln w większej obsadzie lub ok. 525 tys. w mniejszej), jest jedna impreza, która w sposób negatywny odróżnia się od pozostałych. I to podwójnie - po pierwsze kwota dla zwyciężczyni jest mniejsza o ok. 300 tys. w porównaniu z innymi długo trwającymi zawodami, a po drugie - w stolicy Włoch mieliśmy, kolejny rok z rzędu, do czynienia z dyskryminacją płciową. Męski zwycięzca zmagań zgarnął bowiem kwotę wynoszącą 1,1 mln, podczas gdy kobieca triumfatorka (Świątek) musiała zadowolić się sumą nieco tylko przekraczającą 800 tysięcy. Na szczęście założenia dotyczące najważniejszych imprez przewidują, ze płace już niebawem zostaną zrównane.
Nagrody dla triumfatorek poszczególnych turniejów rangi 1000
Indian Wells - 1 100 000
Pekin - 1 100 000
Miami - 1 100 000
Madryt - 1 100 000
Rzym - 804 690
Wuhan - 525 115
Doha - 523 485
Cincinnati - 523 485
Toronto - 523 485
Dubaj - 523 485
Tytuł za tę samą sumę
Także poszczególne turnieje rangi 500 dostarczyły możliwość zarobienia identycznej kwoty w każdych zawodach - triumfatorka mogła liczyć na zysk wynoszący 142 tysiące dolarów amerykańskich. Trafił się jednak jeden wyjątek - w styczniowym turnieju w Brisbane dla najlepszej przygotowano aż 220 tysięcy dolarów.
Pod względem finansowym najbardziej zróżnicowany jest więc poziom nagród w najważniejszych turniejach, z kolei im mniejsza ranga i prestiż, tym różnica w kwotach do zarobienia coraz mocniej ulega zatarciu.
