U nas jest bardziej karnawałowo

Tomasz Jaroński
Tomasz Jaroński
Tomasz Jaroński POLSKAPRESSE
Dobrze rozpoczął się dla polskiego kolarstwa rok 2012. Na Balu Mistrzów Sportu będącym podsumowaniem plebiscytu na najlepszych sportowców Polski cykliści byli obecni. Maja Włoszczowska po raz kolejny znalazła się w czołowej dziesiątce i podczas wręczania nagród prezentowała się jak zwykle zjawiskowo.

Maja imponuje mi także tym, że zawsze wie, komu podziękować. Miłe słowa podały pod adresem PZKol i prezesa Wacława Skarula, co dobrze wróży związkowi po długiej zapaści pod hasłem "Budujemy tor na kredyt". Maja wystąpiła na granatowo, a co uważniejsi obserwatorzy zauważyli zapewne, że spod eleganckiej kreacji widać było "wycieniowanie" ciało, co świadczy, że ogrom pracy zimowej został już wykonany.

Podczas gali najlepszą imprezą sportową roku po raz kolejny wybrany został Tour de Pologne. To już piąte wyróżnienie wyścigu. Czesław Lang był wprawdzie nieobecny, bawi bowiem w podróży poślubnej w Afryce (o czym donosiliśmy), ale godnie zastąpił go siostrzeniec Adam Siluta. Lang z Afryki ma się udać prosto do Włoch, pewnie na narty w okolice Trentino, by dopieszczać nie tylko nowo poślubioną małżonkę, ale także start do Tour de Pologne 2013 we włoskim Trydencie. Madonna di Campiglio metą pierwszego etapu, to brzmi pięknie i ciekawie.

CZYTAJ WIĘCEJ TEKSTÓW TOMASZA JAROŃSKIEGO

Na świecie mniej karnawałowo. UCI (Międzynarodowa Unia Kolarska) rozpoczęła sprawdzanie, czy wszyscy kolarze stawiają się na niespodziewane kontrole antydopingowe. Wyjaśnijmy, że chodzi o system ADAMS, który - mówiąc w skrócie - obliguje sportowca do dokładnego informowania, gdzie i kiedy przebywa. Okazało się, że z listą obecności kłopoty miał mistrz świata i dominator sprintów podczas Tour de France Mark Cavendish. Zamiast stać i grzecznie czekać na "wampirów" (tak kolarze nazywają urzędników UCI pobierających krew), kręcił film dla BBC pod Etną, która wtedy jeszcze na szczęście nie wybuchła.

"Cav" na razie dostał ostrzeżenie, a jako memento niech służy mu przykład francuskich torowców. Złote medale mistrzostw świata muszą oddać Grégory Baugé oraz trójka sprinterów. Okazało się, że francuski związek zawiesił Baugé na rok za to, że trzykrotnie uniknął kontroli. W tym jednak czasie, w marcu, sprinter ścigał się w mistrzostwach świata. Jakaś paranoja. Sami przecież Francuzi wysłali go do Apeldoornu. Teraz cierpi nie tylko Baugé, ale też niewinni koledzy.
To już lepiej żyć w Polsce.

Wróć na i.pl Portal i.pl