W najnowszym badaniu próbek z sieci automatycznego pomiaru jakości wody (7 do 9 sierpnia) znaleziono pestycyd ze składnikiem czynnym 2,4-dinitrofenylohydrazyną. Wartości przekraczają maksymalny limit normy jakości środowiska – poinformowało „Głos Wlkp.” Ministerstwo Rolnictwa, Ochrony Środowiska i Klimatu Brandenburgii.
2,4-dinitrofenylohydrazyna to aromatyczny związek chemiczny. Używany jest m.in. w chemii laboratoryjnej. Jak poinformowała nas Frauke Zelt, sekretarz prasowy Ministerstwa Rolnictwa, Ochrony Środowiska i Klimatu Brandenburgii, wartości przekraczają maksymalny limit normy jakości środowiska (1 µg/l) 8 sierpnia (9,14 µg/L). 6,41 µg/l zmierzono dzień wcześniej i 4,28 µg/l następnego dnia. Średnia roczna norma jakości środowiska wynosi 0,2 µg/l.
Jak napisano w przesłanym „Głosowi Wielkopolskiemu” komunikacie „można przypuszczać, że proporcje pestycydów mierzone we Frankfurcie nad Odrą są już tutaj mocno rozcieńczone i mogły występować w większych stężeniach w innych punktach górnego biegu Odry.”
Strona niemiecka zauważa, że przekraczanie wartości przez kilka dni na pewno miało wpływ na biocenozę (zwierzęta, rośliny, mikroorganizmy), zwłaszcza na makrofity (rośliny wodne), jednak jak podkreślają przedstawiciele władz Brandenburgii: „można założyć, że wykryta tu dawka nie jest bezpośrednio śmiertelna dla ryb.”
- Wciąż badany jest związek między pestycydem a odnalezionymi algami, które wytwarzają truciznę dla ryb. Można również założyć, że może to być zdarzenie wieloprzyczynowe – twierdzi Frauke Zelt.
Niemieccy urzędnicy podkreślają, że wyniki badań z 19 sierpnia – wskazują na to, co stwierdzono już wcześniej: w próbkach wody i ryb z Odry nie stwierdzono rtęci i metali ciężkich zagrażających życiu ryb. Nadal jednak występuje podwyższona zawartość soli i chlorofilu.
- Odkrycia alg wydzielających truciznę są poddawane dalszej ocenie – informuje sekretarz prasowa Ministerstwa Środowiska, Ochrony Środowiska i Klimatu Brandenburgii.
Z kolei prof. Przemysław Czerniejewski z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie w rozmowie z red. Blanką Aleksowską dla „Głosu Wielkopolskiego” zwrócił uwagę, że od czasu pierwszych, zauważalnych śnięć w górnym biegu Odry minęły już praktycznie 3 tygodnie i w tym momencie będzie bardzo trudno wykryć, co spowodowało pierwsze śnięcia ryb i kto jest za to odpowiedzialny.
- Niestety, ale wiele badań wskazuje, że będziemy mieli do czynienia coraz częściej z takimi zatruciami i skażeniami o różnym zakresie. Człowiek popełnił jeden, zasadniczy błąd - te zrzuty ścieków, wód poprodukcyjnych, są bardzo słabo kontrolowane. Zakłady zrzucające ścieki do rzeki powinny używać aparatury monitorującej wszystkie parametry chemiczne tych ścieków i wód poprodukcyjnych, które trafiają do rzeki. Dzięki temu wiedzielibyśmy, kto tę rzekę zatruł - po odczytach poszczególnych parametrów fizykochemicznych – mówił ekspert.
Jak się zachować podczas burzy? Fakty i mity na temat burzy. Sprawdź!
