Grzyb olbrzym rósł pod Żaganiem w województwie lubuskim, tam z lasu grzybiarze wynoszą pełne kosze
Jak opowiada Roman Janiszek z Wałbrzycha, na grzyby jeździ każdego roku. Miłość do grzybobrania zaszczepili w nim rodzice. Zacięcie do grzybobrania miała zwłaszcza mama Helena, która mimo sędziwego wieku - ma dziś 81 lat - nadal chętnie sięga po te dary lasu.
- Mówiąc wprost, nie wyobraża sobie jesieni bez jedzenia grzybów, a zbierała je w lesie do 75 roku życia. Później już zdrowie na to nie pozwalało, po prostu wysiadły jej kolana - mówi wałbrzyszanin. I opowiada: - Było nas trzech, pojechaliśmy w okolice Żagania o 6 rano. Razem przez kilka godzin nazbieraliśmy 35 kg grzybów. Nietrudno więc wyliczyć, że na jedną osobę przypadło ok. 12 kg grzybów.
Byłoby więcej, ale nie mieli już w co je pakować.
Roman Janiszek podkreśla z żalem, że byłoby ich więcej, ale wałbrzyszanie nie mieli już w co je pakować. Najbardziej lubi przyrządzać je z jajkiem i cebulką, kocha też sosy grzybowe i zajada się grzybkami marnowanymi. Zimą - wiadomo muszą być w domu grzyby suszone do zupy. Trochę też mrozi. A trochę rozdaje znajomym i sąsiadom.
Wałbrzyszanin znalazł grzyba olbrzyma! Ważył ponad kilogram....
- Moja mama, zawsze mówi, ze jak grzybów by nie zjadła w danym roku, to by się źle czuła. W domu musi być ich smak i zapach - dodaje Roman Janiszek. Ale zdradza też, że nie zawsze, bo grzyby jedzie w lubuskie. - Mnóstwo znajduję ich też w naszych, wałbrzyskich lasach.
W Wałbrzychu i okolicy zbiera grzyby dwa razy w tygodniu. Popołudniami. - To nazbieram kozaczków, to podgrzybków. Ostatnio trafiła mi się też kozia broda. Pyszny grzyb, którego smaży się w całości. To rzadki rarytas. Polecam.
Dolny Śląsk: Gdzie na grzyby? Z tych miejscówek wrócisz z pe...
