Jacek Jaśkowiak już po raz drugi wziął udział w gali Biznes Boxing Night. Po raz pierwszy uczestniczył w niej rok temu, gdy zmierzył się z Dariuszem Michalczewskim. Już po tamtej walce zapowiedział sobie, że więcej nie wejdzie do ringu. Kiedy jednak został o to poproszony ponownie, dał się namówić, by stanąć oko w oko z Przemysławem Saletą.
– Teraz jestem zdecydowanie lepiej przygotowany. To był jednak rok i dwa miesiące treningów. Było sporo sparingów z bokserami, a ostatnie dwa miesiące to właściwie trening pod Przemka Saletę – opowiadał jeszcze przed rozpoczęciem gali Jacek Jaśkowiak.
– Z zasady biorę udział w dwóch rodzajach akcji charytatywnych. Jedne dotyczą przeszczepów a drugie dzieci. W tym przypadku mamy te dwie rzeczy połączone, więc nie mogłem odmówić. A dodatkowym bonusem dla mnie jest zabawa, którą daje mi boks. Kocham boks i rywalizację – to z kolei słowa Przemysława Salety, który jeszcze przed walką zapewniał, że nie przygotowywał się do niej w żaden specjalny sposób i chciałby pokazać urozmaicony boks.
Źródło: TVN24
Zanim jednak główni bohaterowie obaj weszli do ringu, odbyło się sześć innych pojedynków tzw. Białych Kołnierzyków. Do ringu wyszły osoby, które oprócz codziennej pracy, interesują się boksem i uprawiają go amatorsko. W końcu, około godziny 23 przyszła jednak pora na Jacka Jaśkowiaka i Przemysława Saletę.
Po odważnym początku ze strony prezydenta, Przemysław Saleta przejął inicjatywę i do końca pojedynku kontrolował sytuację w ringu. Walka trwała trzy rundy, a w ostatniej Przemysław Saleta trafił Jacka Jaśkowiaka na tyle mocno, że ten musiał być liczony. Udało mu się jednak dotrwać do końca pojedynku przy głośnym dopingu ze strony publiczności. Ostatecznie walka zakończyła się niejednogłośną wygraną Przemysława Salety.
– Prezydent prosił przed walką, bym mu nie odpuszczał. Zacytowałem mu wtedy amerykańskie przysłowie: „nie proś, bo jeszcze ci się to spełni”. I tak rzeczywiście było. Od początku jego szanse w starciu z zawodowcem były nikłe, ale w boksie tak naprawdę liczy się charakter. A ten prezydent pokazał – mówił już po walce Przemysław Saleta. O tym, że nie odpuszczał w walce z Jackiem Jaśkowiakiem, świadczyć mogą chociażby rany na twarzy prezydenta.
Sam Jacek Jaśkowiak podkreślał, że głównym celem gali była przede wszystkim pomoc chorym dzieciom i zebranie jak największej ilości pieniędzy. – Takie gale nie zastąpią systemowych rozwiązań państwa, ale mogą doraźnie pomóc. Jeśli mogę pomóc w taki sposób i stanąć w ringu z zawodowym bokserem, to te trzy rundy warte są tego, by zebrać pieniądze – mówił.
I dodawał: – Ponadto chcę zachęcić osoby, które kochają boks, by zgłosiły się jako dawcy szpiku. Kiedyś w szpitalu spotkałem chłopca, który miał mieć przeszczepiony szpik. Był już nawet dla niego dawca, ale wycofał się na tydzień przed zabiegiem. Ten chłopiec przegrał swoją walkę.
W trakcie gali zebrano rekordową kwotę 230 tys. zł. Pieniądze pochodzą m.in. z prowadzonej podczas gali aukcji, na której do wylicytowania była np. koszulka reprezentacyjna Jakuba Błaszczykowskiego z podpisami wszystkich zawodników kadry Polski. Na sali obecni byli również bokserzy tacy jak Krzysztof „Diablo” Włodarczyk, Krzysztof Głowacki, Dariusz Michalczewski (który stał w narożniku Jacka Jaśkowiaka) oraz Wojciech Komasa i Paweł Kołodziej, którzy byli trenerami prezydenta.
ZOBACZ TAKŻE:
Biznes Boxing Polska: Prezydent Jaśkowiak kontra Dariusz Michalczewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
