Wisła Kraków. Hiszpańska kolonia przy Reymonta coraz większa. Jej odpowiedzialność za wyniki również

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
wisla.krakow.pl
Siedmiu Hiszpanów ma Wisła Kraków w kadrze przed startem wiosny w I lidze. Do tego dyrektora sportowego z tego samego kraju i dwóch jego współpracowników.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Odkąd dyrektorem sportowym Wisły został Kiko Ramirez, „Biała Gwiazda” zarzuciła sprowadzanie zawodników z Polski czy innych krajów. Co prawda Igor Sapała podpisywał kontrakt już wtedy, gdy Ramirez pracował dla Wisły, ale to temat, nad którym klub z ul. Reymonta pracował dużo wcześniej i jej nowy dyrektor nie miał z tym praktycznie nic wspólnego. Ramirez natomiast poszedł zdecydowanie w jednym kierunku, powiększając jak na razie hiszpańską kolonię w Wiśle z dwóch zawodników, którzy grali tutaj już jesienią, do siedmiu. O tym, czy ten pomysł na budowę drużyny wypali, przekonamy się niebawem, choć jak można usłyszeć, hiszpański dyrektor sportowy twardą ręką trzyma politykę transferową klubu i jest w tym momencie jej głównym kreatorem. Tak naprawdę ma decydujący głos, bo z to przede wszystkim ze zdaniem Kiko Ramireza liczy się większościowy udziałowiec i prezes Jarosław Królewski. Ramirezowi udaje się również przekonywać piłkarzy do przenosin do Wisły, choć ta gra zaledwie w I lidze. A co ciekawe, nie wszyscy podpisują kontrakty krótkoterminowe, jakby skrojone pod walkę o awans do ekstraklasy i uzależnione opcjonalnym przedłużaniem umów jeśli plan zostanie zrealizowany. Miki Villar i Sergio Benito podpisali bowiem kontrakty dłuższe, 1,5-roczne, co powoduje, że nawet wobec niepowodzenia misji skoku na ekstraklasę, oni w Krakowie raczej zostaną. A misja to będzie trudna, czego świadomość ma również np. wspomniany Królewski, który ocenia szansę awansu na 50 procent.

Ciekawostką jest również fakt, że już za pierwszej kadencji Ramireza w Wiśle, gdy był on jej trenerem, a dyrektorem sportowym jego rodak Manuel Junco, Hiszpanów również przy Reymonta grało w jednym czasie siedmiu. Wtedy to funkcjonowało dobrze, a większość się sprawdziła z Carlitosem, Jesusem Imazem czy Polem Llonchem na czele.

Jak Wisła będzie radziła sobie teraz w lidze, przekonamy się już niebawem. Warto jest pamiętać już teraz, że tak duża liczba zawodników z jednego kraju w drużynie, każe zadać pytanie o ich funkcjonowanie w grupie. Często bywa bowiem tak w zespołach, że tworzą się pewnego rodzaju grupy, wyizolowane od reszty, co niekoniecznie musi pozytywnie wpływać na cementowanie całej drużyny. Pół biedy, gdy są wyniki, bo jak to w sporcie bywa, one same napędzają atmosferę. Gorzej, gdy zaczynają się problemy na boisku, a podział na swoich i tych spoza danego kraju się wyostrza. Z tego, co udało nam się dowiedzieć, w Wiśle na razie tego problemu nie ma. Po pierwsze na zgrupowaniu w Turcji Hiszpanów było najpierw czterech, a pod koniec pięciu. Po drugie plusem było to, że w drużynie od dłuższego czasu są już i dobrze w niej funkcjonują również poza boiskiem Luis Fernandez i Angel Rodado. I to właśnie ta dwójka - jak usłyszeliśmy - wzięła na siebie wprowadzenie do grupy Alexa Muli, Davida Junki, a nieco później Tachiego, który na obóz dojechał dopiero pod jego koniec. Tak samo będzie zapewne z Mikim Villarem i Sergio Benito, którzy pierwszy wspólny trening z całą drużyną będą mieli dopiero we wtorek.

Zresztą w przypadku Villara wprowadzenie do zespołu powinno być jeszcze łatwiejsze, bo trafia tutaj na swojego przyjaciela, wspomnianego Angela Rodado, z którym grali razem w UD Ibiza i z którym już w tym hiszpańskim klubie łączyły ich dość bliskie, przyjacielskie relacje. Napastnik Wisły już zresztą przywitał skrzydłowego w mediach społecznościowych zaraz po tym, gdy ten podpisał kontrakt z Wisłą. Napisał wtedy: Witaj bracie! Piłka nożna znowu nas połączy!

A skoro już mowa o Rodado, to przejawia on wyjątkową ochotę do funkcjonowania w grupie nie tylko hiszpańskiej. Ze wszystkich Hiszpanów, jacy są obecnie w Wiśle, właśnie on najmocniej uczy się języka polskiego. Zamówił sobie specjalną platformę do nauki języka i podczas obozu w Turcji szlifował słówka. Czy pozostali hiszpańscy zawodnicy również będą chcieli nauczyć się języka polskiego będzie pewnie zależało od ich chęci, ale w klubie nie wykluczają, że jeśli taka będzie wola już dość pokaźnej grupy, to będą chcieli im to zadanie ułatwić.

Coraz lepiej z polskim radzi sobie też Luis Fernandez, który spośród wiślackich Hiszpanów jest w klubie z ul. Reymonta najdłużej, bo przecież przyszedł do zespołu „Białej Gwiazdy” jeszcze wtedy, gdy grała ona w ekstraklasie. Najlepszy strzelec drużyny nie mówi co prawda płynnie w naszym języku, ale podstawowe zwroty, przede wszystkim te boiskowe, ma opanowane, co też pomaga mu funkcjonować zarówno na placu gry jak i w grupie poza nim.

A jak wygląda na ten moment komunikacja np. ze sztabem trenerskim w czasie odpraw Hiszpanów, ale też innych obcojęzycznych piłkarzy? Nie ma z tym większego problemu, bo tak jak w większości drużyn, w których grają zawodnicy z różnych stron świata, odprawy prowadzone są w języku rodzimym, ale również angielskim. Tak samo jest w Wiśle. Słowa Radosława Sobolewskiego natychmiast na język angielski dla pozostałych graczy przekłada Michał Siwierski. Co prawda po angielsku nie mówią wszyscy Hiszpanie, grający w Wiśle, ale tym słowa już na ich rodzimy język przekładają Fernandez czy Rodado. Pomaga również Vullnet Basha, który posługuje się kilkoma językami, hiszpańskim również, bo przecież w swojej karierze grał przez trzy lata na Półwyspie Iberyjskim i z niego trafił właśnie do Wisły.

Jedno w tym momencie wydaje się pewne. Hiszpanie mają duże szanse, by być dominującą nacją na boisku w czasie wiosennych meczów Wisły. W znacznym stopniu na ich barkach może spoczywać odpowiedzialność za walkę o awans do ekstraklasy. Ryzyko takie planu jest duże, bo pamiętajmy, że Wisła w swojej sytuacji finansowej musiał szukać takich graczy, którzy albo byli po przejściach i nie grali w ostatnim czasie wcale, albo takich, z którymi kluby były skłonne rozwiązywać umowy. Oni wszyscy mają oczywiście coś do udowodnienia, więc ich motywacja, żeby w Krakowie pokazać się z dobrej strony będzie pewnie duża. Tylko, że mogą również potrzebować czasu na wskoczenie na odpowiedni poziom. A Wisła tego czasu nie ma ani trochę, jeśli popatrzymy w ligową tabelę...

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Hiszpańska kolonia przy Reymonta coraz większa. Jej odpowiedzialność za wyniki również - Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl