Nasilają się ataki Ukrainy na cele w Rosji. Drony uderzają na region Biełgorodu i wioski w obwodzie kałuskim. Kaługa leży na północ od aglomeracji moskiewskiej.
Kilka dni temu rosyjskie media poinformowały o ataku na budynek w Woroneżu, w którym ranne zostały dwie osoby. Wcześniej drony uderzyły w trzy domy w Moskwie. Stolica Rosji nadal jest w szoku, wielu budynków pilnują policjanci.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Moskwa frontowym miastem
- Moskwa wkroczyła w nowy świat – pisał na Telegramie analityk Siergiej Markow, nazywając te wydarzenia „pierwszym masowym nalotem na Moskwę” od II wojny światowej.
Dla wielu Rosjan „operacja specjalna” przez długi czas wydawała się odległa. Gdyby ktoś wyłączył telewizor, mógłby zignorować to, co dzieje się na Ukrainie. Ale teraz wojna przyszła do Rosji.
- Moskwa staje się miastem frontowym – głosił nagłówek artykułu w „Moskowskim Komsomolcu”. Michał Rostowski pisał o konsekwencjach psychologicznych. Rosja jest w poważnym konflikcie zbrojnym i nie ma gwarancji bezpieczeństwa jej obywateli.
Wojna a psychologia
Niektórzy widzą pozytywne strony obecnej sytuacji. Ideolog Alexander Dugin, którego córka zginęła w zamachu, nazwał ataki „psychologicznie ważnymi”. Mówił, że zmienia się świadomość społeczna, bo Rosja potrzebuje jedności bardziej niż kiedykolwiek.
- Ale ataki na Rosję nie przyniosą jedności. Zamiast tego społeczeństwo staje się coraz bardziej podzielone - pisze ekspert ds. Rosji Jens Siegert w artykule dla „Russland-Analysen”.
Zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy wojny czują się bardziej utwierdzeni w swych poglądach. Siegert, który mieszka w Moskwie od 30 lat, widzi rosnące nastroje apokaliptyczne, zwłaszcza wśród zwolenników Putina.
dś