Ankara przekonuje, że musi wyeliminować w ten sposób zagrożenie ze strony ugrupowań, które działają ręka w rękę z bojownikami kurdyjskimi w Turcji. Turcja zapowiada rzucenie do walki czołgów oraz innego ciężkiego sprzętu. Minister obrony Turcji Nurettin Canikli powiedział, że na razie do Syrii nie wkroczyły żadne wojska jego kraju. Działania te - jak się podejrzewa - odbywają się za cichym przyzwoleniem Rosji, która wspiera syryjskiego dyktatora Baszara el-Asada. Natomiast USA wspierają część syryjskich Kurdów, którzy walczą przeciwko ISIS, choć Waszyngton jest również przeciwny kurdyjskim planom autonomicznym.
**CZYTAJ TEŻ |
**
Sytuacja w tym rejonie znowu jest napięta, bo po oświadczeniu tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana, który ogłosił operację przeciwko Kurdom w Syrii, Damaszek ostrzegł ze swej strony, że jeśli na niebie tego kraju pojawią się tureckie samoloty, zostaną zestrzelone.
**CZYTAJ TEŻ |
**
Erdogan zapowiedział, że jego siły zaatakują też miasto Manbij położone około sto kilometrów od Afrin, bo tam też - zdaniem Ankary - ma znajdować się duże zgrupowanie sił kurdyjskich. Moskwa z kolei powiedziała, że nie będzie wtrącała się w konflikt w Afrin.