Zmarła 71-letnia kobieta do szpitala przy ul. Grabiszyńskiej trafiła 17 marca, trzy dni później przeszła operację. Trafiła na oddział torakochirurgii, jeden z tych, które potem zostały zamknięte z powodu masowych zakażeń personelu.
25 marca wypisano ją do domu. To dzień po tym, gdy zapadała decyzja o dezynfekcji i ewakuacji oddziału pulmonologii. Zakażonych było już wówczas 16 pielęgniarek i salowych oraz sześciu pacjentów. Szpital nie przebadał jednak 71-latki, a odesłał ją do domu.
Rzecznik marszałka Dolnego Śląska Michał Nowakowski tłumaczy, że koronawirus na torakochirurgii pojawił się już wypisaniu pacjentki i dlatego nie przebadano jej przed wypisaniem do domu.
Dwa dni później kobieta dostała ze szpitala ostrzeżenie o zakażeniu na oddziale. Polecono jej kontakt z sanepidem. Bliska krewna zmarłej kobiety opowiada nam, że dodzwonili się dopiero następnego dnia. I tego też dnia wydana została decyzja o kwarantannie. Choć z datą trzy dni wcześniejszą. Kobiecie kazano czekać na pobranie wymazu na koronawirusa.
Pobieraniem wymazów zajmuje się pogotowie ratunkowe. Ma do tego celu specjalne zespoły ratowników medycznych. Osoba w kwarantannie nie może nigdzie ruszać się z domu. Pacjentka wypisana z Grabiszyńskiej czekała więc na na karetkę i pobranie wymazu. Nie doczekała się.
Dzień po przekazaniu jej decyzji o kwarantannie dostała duszności i trafiła do szpitala na Koszarową. Tu nad ranem 1 kwietnia zmarła. Dopiero na Koszarowej kobietę przebadano pod kątem zakażenia na koronawirusa. Wynik był pozytywny.
Czy wcześniejsze zdiagnozowanie koronawirusa mogłoby uratować kobietę? W szpitalu przy Koszarowej nie odpowiedziano nam na to pytanie. Dyrektor wrocławskiego sanepidu Paweł Wróblewski przypomina, że samo zdiagnozowanie wirusa „nie ma znaczenia klinicznego” bo i tak leczenie jest objawowe. Ma znaczenie „epidemiologiczne”. Po prostu ujawnia się dzięki temu kolejna zakażona osoba i trzeba jak najszybciej ustalić i izolować tych, którzy mieli z nią kontakt.
Dlaczego decyzję o kwarantannie kobiety wydano ze wsteczną datą? O tym konkretnym przypadku w sanepidzie nam nie powiedziano. Dyrektor Wróblewski tłumaczy jednak, że czym innym jest data wydania decyzji, a czym innym data, od której liczy się kwarantannę. - Na przykład jak dziś rozmawiamy z petentem i dowiadujemy się, że kontakt z chorym miał 7 dni temu, to data wydania decyzji będzie dzisiejsza, a okres kwarantanny to minione 7 dni plus kolejnych 7 – mówi.
Na pobranie wymazów i uzyskanie wyników czekać trzeba nawet kilka dni. Laboratoria – choć jest ich coraz więcej – pracują pełną parą. We Wrocławiu w kolejce do badań czeka obecnie aż kilkaset osób.
To ważne, zobacz
- Koronawirus we Wrocławiu: Nie żyje 67-latek
- Wrocław: Nowi chorzy w DCO. Koronawirusa mają już 24 osoby
- Nie żyją trzy osoby ze szpitala przy Grabiszyńskiej
- Biedronka otwiera mobilne kasy. Tak omija limit klientów
- Niemcy zrobią Dolnoślązakom testy na koronawirusa
- Ratownik z SOR: Nie myj rąk, a przywitamy się tutaj!
Nie przegap tych informacji
