Wspólny mianownik obcych interesów. Histeria i polsko-polska wojenka

Janusz Życzkowski
Janusz Życzkowski
Strażacy na Odrze na wysokości Szczecina
Strażacy na Odrze na wysokości Szczecina Andrzej Szkocki/Polska Press
Co łączy katastrofę ekologiczną Odry, awanturę o Dolinę Rospudy i sprawę przekopu Mierzei Wiślanej? Obok naturalnej oczywistości, również działalność aktywistów ekologicznych i próby blokowania istotnych z punktu widzenia państwa inwestycji. Ostatnia z afer pokazuje to aż nad to wyraźnie. Widać również, że obok ekologów w akcję włączają się politycy, których motywacje są co najmniej niejasne.

Kiedy na początku sierpnia kraj obiegły zdjęcia śniętych ryb w Odrze, opozycja podniosła larum w sprawie niewystarczającej ich zdaniem, informacji na temat możliwego zagrożenia. Możliwego, bo dziś wiemy, że człowiek w żadnym momencie nie był przez wodę w rzece zagrożony. Potęgowanie uczucia napięcia było jednak na rękę przeciwnikom rządu i dlatego sprawa stała się samograjem, który ochoczo podejmowali inni. Podejmowali i jak mogli eskalowali do niewyobrażalnych wprost wartości.

Symbolem takiego działania było ogłoszenie przez marszałek województwa lubuskiego alarmistycznej tezy, że ryby w Odrze zabiła rtęć, której ilość przekracza dopuszczalną skalę. Informację otrzymała od niemieckiego urzędnika. Ten dementował, by wiadomość miała charakter wiążący i w żadnym razie nie dotyczyła przyczyn śnięcia. Mówił o lokalnej anomalii i możliwym błędzie, ale mleko, a właściciel fake news o rtęci się rozlał.

Tu właściwie można by postawić kropkę. Jest katastrofa, są oskarżenia przy braku zagrożeń, ale jak to u nas, histeria i polsko - polska wojenka. Problem w tym, że pojawia się jeszcze jeden aspekt i narracja, która może się wydawać zaskakująca, ale jeśli spojrzeć na historię, zaskoczeniem nie jest. Po pierwszej fali medialnej burzy, ogólnonarodowej debaty dotyczącej środowiska, przyszła druga, która niosła ze sobą pytanie o przyszłość rzeki. Żeby było ciekawiej, pytanie to na rybkę wrzucili Niemcy, którzy chcą zatrzymania naturalnego charakteru Odry i zablokowania prac podnoszących jej żeglowność.

Jak grzyby po deszczu zaczęły też mnożyć się „spontaniczne” akcje i happeningi wzywające do wstrzymania inwestycji. Mieliśmy ekologiczny marsz nad brzegiem Wisły w obronie Odry i innych polskich rzek. Pojawił się postulat nadania rzece statusu osoby prawnej. Irracjonalny pomysł ochoczo poparli celebryci ze Stuhrem i Ostaszewską na czele. Ostatnia inicjatywa, to właściwie apel wzywający do utworzenia Narodowego Parku Dolnej Odry. Działania, które jak słusznie się Państwo domyślacie, prawnie zakaże jakichkolwiek inwestycji i wykorzystania rzeki dla celów transportu.

Akcję „Ratujmy Odrę” popiera lubuska marszałek Elżbieta Anna Polak z Platformy Obywatelskiej. Ta sama która kilka tygodni temu powzięła od niemieckich urzędników fake newsa o rtęci. Dziś chce blokować inwestycje i wpisuje się w narrację zachodnich sąsiadów, którym nie na rękę jest polska konkurencja. Wcześniej w analogiczny sposób rozbudowę infrastruktury blokowano w innych miejscach w kraju. Wszędzie ten sam argument - „gdyby natura chciała”. A my? Czy nie jesteśmy jej częścią?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl