Jestem niezwykle podbudowany tym, co nasze dziewczyny pokazały przez ostatnie dwa tygodnie. Wiele momentów kapitalnej gry, ale i wzruszeń, łez radości i smutku. To był wspaniały turniej w ich wykonaniu, nie zapomnę go nigdy. Stefano Lavarini tchnął w zespół nowe siatkarskie życie. Jesteśmy świadkami narodzin drużyny przez wielkie „D”! Czekaliśmy na ten moment już bardzo długo i w końcu się doczekaliśmy. Drogie Panie, dziękuję za ten sezon kadrowy.
Serbki to fantastyczna drużyna! Przeszły niesamowicie długą i wyboistą drogę do złotego medalu. Choć odprawiły Brazylijki 3:0 w wielkim finale, to wystarczy wspomnieć niesamowity mecz z naszymi reprezentantkami, gdzie o wyniku całego spotkania decydowała jedna, dwie akcje. Cóż to były za emocje! Przegraliśmy ćwierćfinał z mistrzyniami świata o włos, 2:3! To wiele mówi o tym, jaki progres zrobiła nasza kadra. Mistrzynie olimpijskie, które nasze panie odprawiły w fazie grupowej mistrzostw 3:0, uległy w takim samym stosunku setów Włoszkom i to panie z Półwyspu Apenińskiego cieszą się z brązowych medali. Srebrnymi medalami musiały zadowolić się Brazylijki. Wszystkim medalistkom serdecznie gratuluję.
Tymczasem w lidze wicemistrzów świata dochodzi do małych zgrzytów. „The World Is Not Enough” to tytuł przewodniej piosenki z filmu o słynnym agencie jej królewskiej mości, a „świat to dla nas za dużo” to hasło, które głośno wybrzmiewa teraz w Kędzierzynie-Koźlu. Mistrz Polski nie weźmie udziału w klubowych mistrzostwach świata, dodajmy po raz drugi z rzędu.
Upust swojej frustracji w mediach społecznościowych dają nawet sami zawodnicy. „Dziękujemy PlusLidze, że po raz kolejny z powodu genialnego kalendarza i powiększenia ligi nie będziemy mogli zagrać w Klubowych Mistrzostwach Świata” - tak Łukasz Kaczmarek, zawodnik mistrza kraju, skomentował wycofanie się swojej drużyny z turnieju.
Wielka szkoda, że mistrz Polski nie weźmie udziału w tych rozgrywkach i nie będzie miał szansy na uzupełnienie swojej okazałej kolekcji trofeów sportowych o puchar najlepszej klubowej drużyny globu. ZAKSA to nie jest klub amatorski. Z całą pewnością przeanalizowali całą sytuację i wybrali dla siebie najkorzystniejsze rozwiązanie. Tym rozwiązaniem jest zdrowie zawodników i chęć odegrania kluczowej roli na krajowym i europejskim podwórku. Podróż do Bello Horizonte wiązałaby się nie tylko z ogromnymi kosztami finansowymi, ale również około dwutygodniową nieobecnością w kraju.
W takim wypadku ZAKSA byłaby wyłączona na zbyt długo z krajowego i europejskiego obiegu. Koszty takiej eskapady mogłyby przerosnąć możliwości kędzierzynian. I nie mam tu na myśli tylko pieniędzy, ale przede wszystkim zdrowia zawodników i prawdopodobnej utraty cennych punktów w tabeli. W jednym z poprzednich felietonów pisałem, że jestem entuzjastą rozszerzenia ligi i zdania nie zmieniam. Liga musi się rozwijać, ale z głową i nie kosztem graczy. Kalendarz rozgrywek należałoby ułożyć tak, aby sportowcy mogli zaprezentować pełnię swoich możliwości przy jak najmniejszym obciążeniu organizmów.
Pamiętajmy o tym, że w PlusLidze gra wielu naszych reprezentantów i to, czy przejdą suchą stopą przez sezon ligowy, czy nie - będzie rzutowało na ich grę w biało-czerwonych barwach latem przyszłego roku...
