- Nie można przyjąć, że chciał on swojego ojca zabić – powiedziała sędzia Aneta Świdzińska-Kozieł, ogłaszając wyrok na Macieja S. 33-letni mieszkaniec Lublina został przez prokuraturę oskarżony o usiłowanie zabójstwa ojca. Jednak sąd zmienił kwalifikację czynu i skazał go za spowodowanie lekkiego uszczerbku na zdrowiu.
Do zdarzenia doszło we wrześniu ubiegłego roku. Około godz. 19 w swoim mieszkaniu przy ul. Krótkiej w Lublinie przebywał Albert S. (ojciec Macieja) z kolegą. Około godz. 20 przyszedł Maciej S. Zaczął krzyczeć i bić ojca. Później tłumaczył, że powodem jego złości było to, że ojciec z kolegą sprzedali jego rower.
W pewnym momencie 33-latek wyciągnął z kieszeni składany nóż i zaczął zadawać ciosy. Wielokrotnie ugodził ojca w okolice twarzy, szyi, rąk, nóg i pleców. Po ok. 10-15 minutach odłożył nóż. Pokrzywdzony wyszedł na ulicę. Jeden ze znajomych zadzwonił po pomoc.
Wkrótce potem do mieszkania wkroczyli policjanci. Tam zastali Macieja S. Kontakt z nim był utrudniony. W kieszeni miał scyzoryk pokryty krwią. Później wypadł z niej jeszcze woreczek z 0,89 g marihuany.
Maciej S. został aresztowany. Pokrzywdzonego ratownicy odwieźli do szpitala. Na jego ojca lekarze stwierdzili liczne rany, z których jedna, w pobliżu krtani, mogła skutkować śmiercią lub ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu. Rany były stosunkowo płytkie.
Ojciec nie chciał zeznawać
Śledztwo wszczęła Prokuratura Rejonowa Lublin-Północ w Lublinie. Prokurator oskarżył 33-latka o usiłowanie zabójstwa. Proces ruszył w czerwcu.
- Nie przyznaję się. Nikogo nie chciałem zabić - powiedział Maciej S. podczas pierwszej rozprawy.
Proces wykazał, że w materiale dowodowym była duża luka. Ojciec oskarżonego nie zgodził się zeznawać przeciwko synowi. Sądowi nie pozostało nic innego, jak oprzeć się na dokumentacji medycznej i zeznaniach świadków.
Jeden ze świadków zeznał, że Maciej S. chciał swojego ojca zabić. Miał wykrzykiwać „zabiję wszystkich S.” oraz „zabiję i poderżnę mu gardło, tu będzie czerwono, wyślę go na Majdanek”. Jednak badania lekarskie wykazały, że pokrzywdzony miał jedynie powierzchowne obrażenia rąk, szyi i twarzy. Zdaniem sądu może to świadczyć o tym, że nie chciał zabić.
Biegli psychiatrzy orzekli, że oskarżony działał w warunkach ograniczonej poczytalności. Analiza jego życiorysu świadczy o tym, że miał on wcześniej konflikt z prawem. Był karany za przestępstwo z użyciem przemocy.
Biorą pod uwagę wszystkie okoliczności sprawy, Sąd Okręgowy w Lublinie skazał 33-latka na rok i cztery miesiące pozbawienia wolności. Blisko rok przesiedział w areszcie tymczasowym, więc do odsiadki pozostały mu tylko cztery miesiące. W czasie odbywania wyroku będzie musiał poddać się terapii uzależnienia od alkoholu i środków odurzających.
- Ma to zapobiec ponownemu popełnieniu czynu zabronionego – powiedziała sędzia.
Wyrok jest nieprawomocny.
- Tych zwierząt już nie spotkasz. Wyginęły za twojego życia
- Tysiące zniczy na najstarszej nekropolii. Niesamowity widok!
- Linia 44 w Lublinie skróciła trasę. Po warzywa nie dojedziesz
- Kibice na meczu Chełmianka - Lechia. Zobacz zdjęcia
- Jeszcze poczekamy na most na Pawiej. Roboty mają poślizg
- Zielony rynek powstaje tuż przy granicy Lublina
