Piotr R. nie mógł pogodzić się z tym, że cztery lata temu jego żona od niego odeszła. Wcześniej przez 18 lat prowadzili pod Lublinem gospodarstwo. Razem z synami uprawiali głównie warzywa. Uciekła, bo zdaniem świadków mężczyzna się nad nią znęcał. Znajomym opowiadała, że zmuszał ją do pracy w polu i wydzielał pieniądze. Kiedy odchodziła, obiecywała, że odpocznie od niego i wróci.
Nie wróciła. Związała się z 27-letnim Maciejem I., zamieszkała z nim przy ul. Gęsiej. Piotr R. nie mógł się z tym pogodzić, próbował się zabić. Lekarze uratowali go jednak po tym, jak wypił środek chwastobójczy.
Piotr R. zamordował żonę 20 lutego ub. roku pod blokiem przy ul. Gęsiej. Mężczyzna o 6 rano podjechał samochodem pod dom, w którym mieszkała ofiara i czekał, aż wyjdzie do pracy. Para spotkała się i zaczęła rozmawiać w jego aucie. Monika R. powiedziała, że wróci do męża. Mężczyzna nie pamięta, co działo się dalej. Twierdzi, że o szczegółach dowiedział się z akt sprawy. Z nich wynika, że kiedy wysiadła z samochodu, miał pójść za nią, a pod klatką zaatakować kluczem do kół.
Prokuratura żąda dla Piotra R. kary 15 lat więzienia. Obrona przekonuje, że R. działał w afekcie, ale biegli tego nie potwierdzili.