SPIS TREŚCI
Kancelaria prezydenta Ukrainy dementuje informacje zachodnich mediów o rzekomej gotowości prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego do zawieszenia broni wzdłuż obecnej linii frontu w zamian za gwarancje bezpieczeństwa.
- To nie jest prawdą. Mamy Formułę Pokoju, jest tam absolutnie jasno określone, jak Ukraina widzi sprawiedliwy świat, i to na tej podstawie prowadzone są negocjacje z partnerami w celu wzmocnienia pozycji Ukrainy – informuje prezydencki doradca ds. komunikacji Dmytro Łytwyn. Według niego, plan zwycięstwa, który zostaje właśnie przedstawiany Wielkiej Brytanii, Francji, Włochom i Niemcom, jest narzędziem prowadzącym do realizacji Formuły Pokoju.
Włosko-niemiecka ekscytacja
Wcześniej włoski dziennik „Corriere della Sera” napisał, że Zełenski rzekomo jest gotowy do zawieszenia broni. W artykule stwierdzono, że prezydent Ukrainy nigdy nie będzie w stanie oficjalnie zrezygnować z okupowanych przez Rosję terytoriów. „Byłby jednak gotowy na zawieszenie broni wzdłuż obecnej linii - bez uznania nowej oficjalnej granicy - w zamian za pewne zobowiązania Zachodu. W szczególności gwarancje bezpieczeństwa ze strony Stanów Zjednoczonych, wzorowane na tych, które Amerykanie zapewnili Japonii, Korei Południowej i Filipinom” - twierdzą dziennikarze.
Natychmiast podchwycił to niemiecki „Bild”: „Zełenski nagle gotowy do zawieszenia broni!”. „W Rzymie, Paryżu i Berlinie - stolicach, które Zełenski odwiedza dziś i jutro - Zełenski ma nadzieję na zapewnienia o szybkim przystąpieniu do Unii Europejskiej, co dałoby Ukrainie perspektywy rozwoju. Oznacza to również, że Kijów porzuca swój cel wyzwolenia całego terytorium Ukrainy przed negocjacjami z Władimirem Putinem!” – piszą niemieccy dziennikarze.
Presja na Ukrainę
Kijów temu zaprzecza, ale cała sprawa publikacji włosko-niemieckich akurat w czasie wizyt Zełenskiego w tych krajach pokazuje presję, jaka wywierana jest na Ukrainę. Jeszcze kilka dni temu miał być przełom w Ramstein, a teraz, po odwołaniu szczytu na poziomie liderów państw, mamy pielgrzymkę Zełenskiego po Rzymie, Berlinie, Londynie i Paryżu. I już można być pewnym, że przełomu nie będzie.
źr. Bild, Corriere della Sera, NV.ua