Płk Wiesław Newecki ps. „Kogut” był ostatnim z żyjących pomysłodawców hejnału warszawskiego, melodii towarzyszącej od kilku lat wszystkim uroczystościom związanym z powstaniem warszawskim, a także rozlegającej się z wieży Zamku Królewskiego każdego dnia o 11.15.
Informację o śmierci kombatanta przekazał prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski.
– Bardzo smutna wiadomość. W wieku 94 lat zmarł Wiesław Newecki "Kogut" - od urodzenia związany z Warszawą, uczestnik Powstania Warszawskiego. Już zawsze będzie towarzyszył stolicy w ważnych uroczystościach oraz codziennie o 11.15, gdy z Wieży Zegarowej Zamku Królewskiego rozbrzmiewa Hejnał Warszawski - bo Pan Wiesław był jednym z jego pomysłodawców. Będziemy o Panu zawsze pamiętać – napisał w zamieszczonym przez siebie poście.
Najgorsze i najlepsze wspomnienie z Powstania Warszawskiego
Swego czasu, w rozmowie z Muzeum Powstania Warszawskiego, płk Wiesław Newecki został zapytany o najgorsze i najlepsze wspomnienie z okresu największego operacji militarnej Armii Krajowej.
– Najgorsze wspomnienie, które mi utkwiło w pamięci, to było zbombardowanie kamienicy naprzeciwko numeru 7, to znaczy numer 6. Numer 6 mieścił się obok szkoły, już szkoła była na Miedzianej pod 8, a numer 6 była to taka sama kamienica jak numer 7, mniej więcej tyle samo pięter miała. No i trudno mi w tej chwili powiedzieć, kiedy to było, ale pewnie w sierpniu też, kiedy spadły bomby burzące na ten budynek numer 6, i ja się tam włączyłem do ratowania ludzi, którzy zostali przysypani. Moim największym przeżyciem było to, jak chcieliśmy wydostać spod gruzów przysypaną do połowy dziewczynę. Trudno mi powiedzieć w tej chwili, ile ona miała lat, w każdym razie gdzieś może piętnaście, szesnaście. Ponieważ domy były z cegieł i ten gruz był bardzo lotny, tak że po tym zbombardowaniu ciężko było tam w ogóle oddychać, i ja kiedy brałem udział z kilkoma mieszkańcami, żeby wyciągnąć tę dziewczynę, pracowaliśmy przez wiele godzin, przez kilka godzin w tych oparach, w tym pyle tych cegieł, i niestety nasza praca nie została uwieńczona sukcesem, ponieważ te zwały gruzu kilkupiętrowego domu za każdym razem, kiedy już próbowaliśmy ją wyciągnąć, z powrotem się osuwały i ona jęczała, bo miała najprawdopodobniej połamane nogi, być może i żebra, miednicę, no i po w`ielu godzinach niestety musieliśmy ją tak zostawić, bo ona już straciła przytomność, nie było ratunku, bo wszystko z wysokości kilku pięter zsypywało się na dół – opowiadał.
Jeśli chodziło o najlepsze wspomnienie, płk Newecki mówił o noszeniu meldunków i klubie żołnierskim.
– Moje najlepsze wspomnienia to były, jak chodziłem na przykład z meldunkami na drugą stronę Marszałkowskiej i w obecnym pomieszczeniu kina Palladium mieścił się klub żołnierski, no i tam można było usiąść sobie przy kawie, oczywiście przy kawie z blaszanego kubka i przy kawie zbożowej. No, były nawet tam jakieś sucharki. I co ciekawe, że na dużej sali, na której Powstańcy odpoczywali, śpiewali sobie różne piosenki, żartowali, stał fortepian. Ponieważ ja byłem trochę muzykalny od dziecka, więc bardzo dużą frajdą, jako że pianino było w moim domu już niedostępne, bo leżał na nim gruz, szyby były powybijane, no i w ogóle nie było atmosfery do tego, żeby w zrujnowanym budynku gdzieś tam wśród strzałów i gruzu sobie zagrać, natomiast z wielką satysfakcją siadałem do tego fortepianu, grałem, no i niektórzy obecni tam żołnierze i dziewczyny dołączali się, śpiewaliśmy – wspominał.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl
Źródło: 1944.pl