- Dziś na rynku, co najmniej do godziny 12, leżały zwłoki bezdomnego, starszego mężczyzny - relacjonuje pani Anna z ulicy Dworcowej w Stargardzie, stała Czytelniczka Głosu. - Położył się spać pod straganem i od rana leżał tam martwy. Wszyscy go na rynku znali. To pan Rysiek, który kiedyś mieszkał w pobliżu, miał psa. Potem go z domu wyrzucili i już od kilku lat był bezdomny, pomagał na rynku.
Jak opowiada pani Anna, zwłoki mężczyzny zostały przykryte, ale nie odgrodzone w żaden sposób od reszty targowiska.
- Stali przy nim policjanci, a dookoła jak zwykle trwał handel - mówi stargardzianka. - Sprzedawane były m.in. śliwki, pomidory. Uważam, że tak być nie powinno. Zwłoki człowieka nie mogą tak długo leżeć na ulicy. Powinny być od razu odgrodzone i zabrane. Poza tym jest epidemia koronawirusa i nawet ze względów sanitarnych to powinno inaczej wyglądać! O godności człowieka nawet nie wspominając.
Zapytaliśmy rzecznika KPP Stargard o tę sytuację.
- Już o godzinie 8 dostaliśmy informację, że na targowisku leży ciało człowieka - potwierdza podkom. Krzysztof Wojsznarowicz, oficer prasowy z Komendy Powiatowej Policji w Stargardzie. - Poprosiliśmy panią doktor z przychodni na os. Kopernika o przybycie i stwierdzenie zgonu. Usłyszeliśmy odmowę i informację, że dopiero o godzinie 12 zacznie dyżur doktor, której pacjentem był zmarły. Zwłoki były zakryte, nie było ich widać. Nie było do nich dostępu osób postronnych. Policjanci nie mogą ruszyć ciała. Nie możemy też zakazać handlu w takiej sytuacji. Jeżeli chodzi o zagrożenie sanitarne, to policjanci nie są specjalistami w tym zakresie.
Przybyła na miejsce lekarka stwierdziła, że zgon mężczyzny nastąpił z przyczyn naturalnych. Zmarły był osobą bezdomną, schorowaną, nadużywającą alkoholu.
- Takie sytuacje niestety się zdarzały, zdarzają i będą zdarzały - komentuje K. Wojsznarowicz. - To, ile czasu ciało leży na dworze nie zależy od policjantów, lecz od lekarza stwierdzającego zgon lub od prokuratora, który wykonuje na miejscu swoje czynności.
ZOBACZ TEŻ:
Bądź na bieżąco i obserwuj:
