Pierwotnie na ławie oskarżonych w tej bulwersującej sprawie zasiadało czterech mężczyzn: trzech Polaków i jeden Ukrainiec. Patryk D., Patryk M., Vladyslav P. i Piotr G. odpowiadali za pobicie ze skutkiem śmiertelnym, za co groziło im do 10 lat więzienia.
W maju 2021 roku proces, który toczył się przed Sądem Okręgowym w Opolu, był na ostatniej prostej, sąd wysłuchał już nawet mów końcowych. Zamiast wyroku nastąpił jednak niespodziewany zwrot akcji. Kluczowa dla sprawy okazała się bowiem ocena biegłego. Uznał on, że na podstawie nagrania monitoringu da się stwierdzić, który z mężczyzn zadał śmiertelny cios.
Dlatego sąd wznowił przewód sądowy i uprzedził strony o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej czynu zarzucanego Patrykowi D. Jeśli mężczyzna zostałby skazany za zabójstwo z zamiarem ewentualnym - a taka kwalifikacja wchodziła w grę - sąd mógłby wymierzyć mu 25 lat więzienia, a nawet dożywocie.
Rozprawa została odroczona, bo w takiej sytuacji nad sprawą musi pochylić się pięcioosobowy skład sędziowski, w którym jest dwóch sędziów zawodowych oraz trzech ławników (wcześniej w składzie był jeden sędzia i dwóch ławników). Patryk D. nie zostanie jednak skazany. W sierpniu 2021 roku młody mężczyzna popełnił samobójstwo. Na poniedziałkowej (24.01) rozprawie sąd zdecydował o umorzeniu postępowania wobec Patryka D. ze względu na jego śmierć. Sprawa pozostałych oskarżonych została wyłączona do oddzielonego postępowania. Rozpozna ją skład trzyosobowy.
Przypadkowa śmierć 22-latka z Nysy poruszyła ludzi w całej Polsce. Pod koniec października 2018 roku Maciej spotkał się z kolegami, aby pograć w piłkę. Na parkingu jednego z marketów budowlanych zostali zaatakowani przez czterech mężczyzn.
- Podbiegł do mnie człowiek i przyłożył mi pistolet do głowy. Zapytał mnie, czy mam jakiś problem. Groził śmiercią, zaczął strzelać do moich kolegów, gdy zaczęli iść w moim kierunku. Nie mam pojęcia, kto to, ja tych ludzi nie widziałam na oczy – mówił w rozmowie z Interwencją Polsatu jeden z napadniętych mężczyzn.
Napastnicy mieli też ze sobą kij golfowy oraz element klucza, używanego przez mechaników. 22-letni Maciej zaczął uciekać, ale sprawcy dopadli go i pobili. Ciosy były tak silne, że kij golfowy został złamany. Skatowany student kilka dni później zmarł w szpitalu.
W trakcie procesu na jaw wyszły szokujące kulisy zbrodni. Maciej zapewne by żył, gdyby nie z pozoru niewinne kłamstwo żony jednego z oskarżonych. Mężczyzna nie spieszył się z powrotem z imprezy do domu, więc kobieta postanowiła zwabić go fortelem. Opowiedziała mu, że jacyś chłopcy grali w piłkę i rzucali kamieniami w ich okna.
Mąż kobiety wraz z kompanami ruszył w miasto i spotkał Macieja, który – na swoje nieszczęście - umówił się tego dnia z kolegami na piłkę. Być może napastnicy uznali, że to oni stoją za zdarzeniem, którego – jak się później okazało – nie było.
