Rzecznik Praw Pacjentów postanowił z urzędu wszcząć postępowanie w sprawie stosowania praktyk naruszających zbiorowe prawa pacjentów przez "podmiot leczniczy Optima".
Jakie praktyki ma na myśli Rzecznik Praw Pacjentów? Jak wyjaśniono w piśmie z 17 czerwca, chodzi o praktyki "w postaci bezprawnych, zorganizowanych działań lub zaniechań mających na celu pozbawienie lub ograniczenie prawa pacjentów do świadczeń zdrowotnych", o których mowa w ustawie o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta.
Optimę pouczono, że na to postanowienie nie przysługuje zażalenie. Oznacza to, że postępowanie będzie prowadzone.
W piśmie do władz przychodni Optima, podpisanym przez Pawła Grzesiowskiego, dyr. Departamentu Prawnego Rzecznika Praw Pacjenta, skierowano szereg pytań dotyczących stosowania leków z amantadyną i leczenia nią pacjentów. Rzecznik chce się dowiedzieć m.in. w jakich przypadkach przychodnia stosuje leki, jakie to są produkty, ilu osobom zaaplikowano je w 2021 roku?
- Czy w spółce ordynuje się pacjentom leki zawierającej amantadynę w leczeniu zakażenia wirusem SARS-CoV-2 i wywołanej nim choroby COVID-19? Proszę o podanie, ilu pacjentom spółka zaordynowała jako właściwe leczenie zakażenia SARS-CoV-2 przy zastosowaniu wyżej wymienionych leków (zawierających amantadynę -przyp. red) od początku 2021 r. - zwraca się rzecznik, którego interesuje również m.in. czy taki sposób leczenia stosowany był u pacjentów małoletnich, w tym poniżej 10 roku życia.
W pouczeniu zaznaczono, że nieudzielenie informacji lub nieprzekazanie dokumentacji zagrożone jest karą pieniężną w wysokości 50 tys. złotych.
Optima opublikowała pisma w mediach społecznościowych z komentarzem: "Bezpodstawne postępowanie wobec przychodni, która przyjmowała pacjentów". W Internecie zawrzało. Pojawiły się setki komentarzy.
"Wiedziałem, że tak się to zakończy, czego innego można się było spodziewać po (...), dla których jesteśmy tylko numerkami jak w obozach. Ciśnie się na język wiele słów, ale raczej są mało cenzuralne" - pisze dosadnie jeden z Internautów.
Inni chwalą lek. Bodnara za to, że w czasie pandemii nie schował się przed pacjentami, jak wielu innych, za "parawanem teleporad".
Od marca ub. roku, a więc jeszcze w okresie przed wybuchem pandemii koronawirusa w Polsce, lek. pulmonolog Włodzimierz Bodnar z Przychodni Lekarskiej Optima w Przemyślu rozpoczął leczenie pacjentów, także siebie samego, chorych na COVID-19 amantadyną (lekiem o innej nazwie handlowej, zawierającej ten związek).
Początkowo o tej metodzie leczenie nie było słychać, choć Bodnar starał się informować o tym odpowiednie urzędy i instytucje. Pomogło dopiero nagłośnienie sprawy w mediach oraz zainteresowanie się nią ważnych osobistości. Sprawa znacznie ruszyła do przodu, gdy na profilu społecznościowym wiceminister Marcin Warchoł ogłosił, że zakaził się koronawirusem i wyleczył dzięki amantadynie. Bodnar chciał, aby odpowiednie instytucje zajęły się badania nad skutecznością leku.
CZYTAJ TEŻ: Ruszyły badania kliniczne nad skutecznością amantadyny w walce z COVID-19
Obecnie amantadyna jest weryfikowana przez Agencję Badań Medycznych. 19 lipca, na posiedzeniu rady przejrzystości, lekiem tym ma się zająć Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji na posiedzeniu rady przejrzystości.
