Za sprawą Lampedusy powrócił temat kryzysu migracyjnego. Wydawało się, że sprawa jest zamknięta na forum Unii Europejskiej, konsensusem Rady Europejskiej z 2018 roku. Ale właśnie, wydawało się, więc dlaczego – zdaniem Komisji Europejskiej – sprawa nie jest zamknięta?
Działania, które podejmuje Komisja Europejska nie są skuteczne. Komisja nie ma żadnego pomysłu i nie ma polityki migracyjnej, która by pozwoliła na to, żeby ludzie, którzy faktycznie potrzebują pomocy, tę pomoc uzyskiwali, przede wszystkim na miejscu - w swoich krajach. Polska od początku twierdziła, że trzeba pomagać na miejscu i pomagała. Tymczasem Komisja Europejska chce teraz kapitulować przed falą młodych mężczyzn z Afryki, którzy zalewają Lampedusę. I wymuszać przymusową relokację tych ludzi do krajów Unii. Kryzys wraca, ponieważ przez lata zamiatano pod dywan problemy wywołane przez Angelę Merkel i jej politykę otwartych drzwi. Pamiętam, kiedy zostałam premierem, to już w 2015 roku ten temat pojawił się na Radzie Europejskiej, a od 2016 cały czas wracał. Ja wtedy powiedziałam, w imieniu polskiego rządu, że absolutnie nie zgadzamy się na przymusową relokację migrantów. Byliśmy oczywiście wytykani palcami. Po naszej stronie stali bardzo twardo Węgrzy, wcześniej cała Grupa Wyszehradzka miała jedno stanowiska, ale Ewa Kopacz, kiedy była premierem, po prostu zdradziła Grupę Wyszehradzką. W tamtym momencie zablokowaliśmy ten szalony kryzys, a Komisja Europejska wtedy dogadała się z Turcją.
Wtedy dogadała się z Turcją, a teraz nie dogadała się z Tunezją.
Polityka migracyjna wymyka się Komisji Europejskiej spod kontroli. Ursula von der Leyen jest bardzo słabą przewodniczącą. Cała Komisja Europejska jest bardzo słaba. Większość w Parlamencie Europejskim jest zdominowana przez socjalistów i lewicowe ugrupowania, a oni nie dostrzegają tego problemu, nie było szybkiej reakcji. Tymczasem wszystkie środki zostały uruchomione przez tych, którzy zorientowali się, że można na nielegalnej migracji zrobić dobry biznes. Trzeba na to wszystko jeszcze nałożyć działania Rosji. Wojna hybrydowa na granicy Polski z Białorusią jest przykładem tego, jak Putin chce destabilizować sytuację w Europie.
Do czego miałby on prowadzić?
Im więcej zamieszania w Europie i więcej takich sytuacji kryzysowych, tym ci, którzy chcą dyktować warunki, mają większe szanse na to, żeby swoje cele osiągać. Natomiast niewątpliwie w tle tego wszystkiego jest ogromny biznes i ogromne pieniądze. Afryka w tej chwili jest zapleczem, bo ma ogromne zasoby surowców krytycznych, które będą potrzebne gospodarce. Europa ich nie ma, a nad zasobami w Afryce w dużym stopniu panują Chińczycy i Rosjanie. Wizja, którą przedstawiła von der Leyen w Strasburgu, to tworzenie Europy opartej na technologiach czy gospodarce, która będzie wykorzystywała zasoby, których my w Europie nie mamy. Jeżeli zaś chodzi o migrację, to w tym samym wystąpieniu von der Leyen mówiła cały czas o tym, że trzeba pomagać, ale za tym nie idzie żaden konkret.
Prawo i Sprawiedliwość stanowczo sprzeciwia się relokacji nielegalnych imigrantów. Jeżeli nie przyjmiemy tych ludzi do Polski, nawet jeśli będą naciski ze strony Komisji Europejskiej, to co wtedy? Kary pieniężne?
Na pewno będą nas takimi karami straszyć, ale my i tak się na to nie zgodzimy. Absolutnie nie ma takiej możliwości. Dopóki będzie nasz rząd, nie będzie zgody na to, żeby przyjmować do Polski jakąkolwiek liczbę nielegalnych migrantów. Rozumiemy trudną sytuację Włochów. Premier Meloni, która mierzy się z ogromnym kryzysem, też mówi o tym, że nie ma możliwości, żeby zmuszać państwa do przyjmowania nielegalnych migrantów i mówi jasno – niech Komisja Europejska przygotuje jakiś plan. Obecnie von der Leyen wygłasza płomienne przemówienia, ale nic z tego nie wynika. Symboliczne jest to, że odpowiedzialna za bezpieczeństwo wewnętrzne komisarz Johansson w czasie wystąpienia von der Leyen w Strasburgu szydełkowała.
W referendum, które odbędzie się 15 października, jedno z pytań dotyczy nielegalnej migracji. Donald Tusk jakiś czas temu oświadczył przed politykami Koalicji Obywatelskiej cyt. „Uroczyście unieważniam przed wami to referendum”. Czy Pani bierze pod uwagę taki scenariusz, że gdyby po wyborach ewentualnie zmienił się rząd i Donald Tusk był premierem, faktycznie nie weźmie głosu Polaków pod uwagę? Polacy jednak – zgodnie z sondażami – zdecydowanie sprzeciwiają się relokacji.
Podczas spotkań Rady Europejskiej byłam świadkiem, jak Tusk – wtedy przewodniczący Rady - podchodził do problemu nielegalnej migracji. Przecież to Merkel otworzyła drzwi i zaprosiła bezkrytycznie zupełnie wszystkich, co się wymknęło spod kontroli. Tusk straszył wówczas Polskę karami, szantażował. On nie zmienił zdania. Po prostu zrobi wszystko to, co podyktują mu Niemcy, co podyktują mu w Brukseli. Dzisiaj Bruksela działa pod dyktando Niemiec. Tusk zrobi to nawet kosztem bezpieczeństwa Polaków, bo dla niego ważniejsze jest to, co każą mu Niemcy.
W Końskich odbyło się niedawno spotkanie programowe, na którym zaprezentowano osiem konkretów Prawa i Sprawiedliwości. Przed nami jeszcze jedna konwencja PiS. Na niej też pojawią się jakieś propozycje programowe?
Naszym największym programem jest bezpieczeństwo Polaków – „Bezpieczna Przyszłość Polaków”. Bardzo często ugrupowania polityczne obiecują różne rzeczy, natomiast rzadko kiedy dotrzymują słowa. Jedyną partią, która dotrzymała i dotrzymuje obietnic wyborczych, jest Prawo i Sprawiedliwość.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
