Blokowanie treści w internecie? Wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski wyjaśnia sprawę

Lidia Lemaniak
Opracowanie:
Wideo
od 7 lat
– Regulamin blokowania treści w internecie będzie zależał od prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE) – wyjaśnił w poniedziałek wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. W ocenie ekspertów cytowanych przez „Dziennik Gazeta Prawna”, który jako pierwszy nagłośnił sprawę, procedura jest zagrożeniem dla wolności słowa.

Spis treści

Prezes UKE zdecyduje o regulaminie blokowania treści w internecie

Ministerstwo Cyfryzacji opublikowało projekt nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, który wdraża unijne rozporządzenie – akt o usługach cyfrowych (DSA). Projekt ten wprowadza procedurę, która ma umożliwić prezesowi Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE) rozstrzyganie, czy zablokować nielegalne treści w internecie, co ma się dziać bez udziału sądu i wiedzy autorów wpisów. Według projektu prezes UKE będzie wydawał decyzje postępowaniu trwającym od 2 do 21 dni.

W ocenie ekspertów cytowanych przez „Dziennik Gazeta Prawna”, który jako pierwszy nagłośnił sprawę, procedura jest zagrożeniem dla wolności słowa.

Wicepremier Krzysztof Gawkowski wyjaśnia

– Regulamin blokowania treści w internecie będzie zależał od prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE) – wyjaśnił w poniedziałek podczas konferencji prasowej wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski.

Zdaniem wicepremiera „to najlepsza instytucja w Polsce, która powinna się tym zajmować”.

– Jej niezależność jest zapewniona wspólnym wyborem w Sejmie. Nie jest to polityk ani minister – dodał.

Od 2020 roku prezesem UKE jest Jacek Oko, który został na tę funkcję wskazany przez ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego.

– Rozmawiamy o przepisach, które nie zostały przyjęte i są jeszcze w trybie zmian. My (Ministerstwo Cyfryzacji) jesteśmy tak naprawdę zobowiązani do tego, żeby tę dyskusję toczyć – zaznaczył szef resortu i podziękował dziennikarzom „DGP” za nagłośnienie sprawy.

Procedura blokowania treści w internecie

Kontrowersyjną procedurę blokowania treści w sieci, jak twierdzi gazeta, dodano „już po przeprowadzeniu konsultacji publicznych, w pierwotnej wersji projektu jej nie było”. Ministerstwo Cyfryzacji odpowiedziało w komunikacie, że procedura została wprowadzona „właśnie w wyniku uwag zgłoszonych przez stronę społeczną”.

Na stronie Rządowego Centrum Legislacji (RCL) przeczytać można stanowisko resortu cyfryzacji, z którego wynika, że resort nie przyjął uwag Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) oraz RCL zgłoszonych do omawianej procedury.

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) wnioskował w uwagach, aby stroną w postępowaniu UKE był także autor treści.

„Po pierwsze, udzielenie temu podmiotowi statusu uczestnika postępowania, pozwoli na zrealizowanie przez niego prawa do bycia wysłuchanym oraz prawa obrony. Po drugie, podmiot ten może dostarczyć kluczowych wyjaśnień i dowodów istotnych dla prawidłowego rozstrzygnięcia wniosku” – czytamy.

Według RCL pominięcie w postępowaniu twórcy treści „może zostać ocenione jako utrudniające możliwość ochrony wolności wypowiedzi i pozyskania wiedzy na temat toczącego się postępowania”.

„UKE nie posiada – na ten moment - odpowiedniego zaplecza instytucjonalnego, ani kadrowego, żeby moderować treści internetowe. Nawet więcej: UKE nie zajmował się dotychczas rozstrzyganiem indywidualnych spraw z zakresu wolności słowa, ochrony dóbr osobistych czy też prawa własności intelektualnej” – wskazali z kolei w mediach społecznościowych przedstawiciele Fundacji Panoptykon, zajmującej się nowymi technologiami.

Przedstawiciele Fundacji wskazali też na brak zabezpieczeń wolności słowa w projekcie ustawy.

„W gorszych scenariuszach bez zabezpieczeń dla wolności słowa, procedura będzie narzędziem do usuwania niewygodnych komentarzy” – ocenili.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl