Spis treści
Sezon zapowiada się na długi i wyczerpujący. Mistrzostwa świata imprezą docelową
Już w piątek startuje 46. edycja Pucharu Świata, która nieprzerwanie trwa od 1979 roku. Premiera nowego sezonu rozpocznie się od konkursu mikstów (przyp. red. - dwie panie oraz dwóch panów). Z kolei w weekend na skoczni Lysgaardsbakken (HS140) zaprezentuje się pięciu Polaków Maciej Kot, Dawid Kubacki, Kamil Stoch, Paweł Wąsek i Aleksander Zniszczoł. - Skoczków czekają dwa konkursy indywidualne, które dadzą odpowiedź przed nurtującymi pytaniami skierowanymi w stronę dyspozycji.
Biało-Czerwoni liczą na dużo lepszą kampanię niż poprzedniej ziemi, gdzie najwyżej w klasyfikacji generalnej plasował się Aleksander Zniszczoł - 19.
Tegoroczny sezon trwający od 22 listopada do 30 marca przyszłego roku może przynieść wiele zwrotów akcji. Zawodnicy będą mieć okazję 29 razy powalczyć o punkty do Pucharu Świata, w tym czterokrotnie kalendarz przewiduje loty narciarskie. Z kolei planowane są tylko cztery konkursy drużynowe, z czego w dwóch wystąpią duety. Od niedawna nowa forma znajduje w programie PŚ.
Natomiast od 26 lutego do 9 marca odbędą się mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym. W Trondheim skoczkowie o medale powalczą na skoczni normalnej i dużej oraz w konkursie drużynowym. Niektórzy dostaną szansę występu w mikście.
Zakończenie sezonu jak co roku w słoweńskiej Planicy.
Bez PolSKIego turnieju, powrót do tradycji
W tym sezonie Międzynarodowa Federacja Narciarska, na czele z Włochem Sandro Pertile postanowiła, że PolSKI turniej się nie odbędzie. Pierwsza edycja zawodów przeprowadzonych w Wiśle, Zakopanem i Szczyrku odbyła się w poprzednim roku. Jednak podczas przedsięwzięcia organizatorom i zawodnikom towarzyszyła nieprzychylna aura, zwłaszcza w tej ostatniej lokalizacji. Tym samym powrócono do sprawdzonego rozwiązania i po raz kolejny polscy kibice będą mogli dopingować rodaków w Zakopanem i Wiśle.
Już w dniach 7-8 grudnia na skoczni im. Adama Małysza (HS134) odbędą się dwa konkursy indywidualne. Z kolei PŚ na obiekcie im. Stanisława Marusarza (HS140) ponownie zawita tuż po Turnieju Czterech Skoczni. W dniu 18 tycznia odbędzie się pierwszy tej zimy konkurs drużynowy w 4-osobowych składach, a następnego dnia skoczkowie powalczą o pucharowe punkty do klasyfikacji generalnej.
Faworyci do zdobycia Kryształowej Kuli
Nadchodący sezon wskazuje, że w walce o trumf w Pucharze Świata będą zamieszani mistrz olimpijski z Pekinu Ryoyu Kobayashi i Norweg Halvor Egner Granerud, który poprzednią kampanię miał zupełnie nieudaną. Historia ostatnich lat wskazuje na to, że możemy być świadkami japońsko-norweskiego pojedynku.
Jak słusznie zauważył Adam Bucholz obaj łącznie na sześć ostatnich edycji wygrali cztery. W 2019 i 2022 roku Kryształową Kulę do góry podniósł japoński mistrz olimpijski z Pekinu i drugi zawodnik poprzedniej edycji, natomiast w sezonach 2020/2021 i 2022/2023 to Skandynaw był bezkonkurencyjny.
"Kto sięgnie w sezonie 2024/2025 po Kryształową Kulę? Ciąg arytmetyczny ma dwóch faworytów - Halvora Egnera Graneruda i Ryoyu Kobayashiego" – napisał na platfomie X Bucholz.
Oczywiście nie wolno skreślać chociażby obrońcę tytułu 3-krotnego mistrza świata Austriaka Stefana Krafta, czy Niemca Adreasa Wellingera, który w poprzednim roku był trzeci.
Także wiele do powiedzenia mogą mieć Polacy, którzy po słabszym sezonie chcą wrócić do czołówki. Warto dodać, że cykle Letniego Grand Prix wygrał Paweł Wąsek.
Bez szans nie pozostają także mistrzowie świata w drużynie - Słoweńcy.
Ile mogą zarobić skoczkowie?
Dwa sezony temu FIS o 10 proc. podniósł zarobki w Pucharze Świata. Od tamtego czasu w tej kwestii nie zmienia się nic. Zwycięzca konkursu zarabia 13 000 franków szwajcarskich (ponad 60 000 polskich złotych). Natomiast wygranie konkursów drużynowych wzbogacają się o 30 000.
Z kolei triumfator kwalifikacji może liczyć na kwotę rzędu 3000 franków szwajcarskich, zaś za wygranie takich zmagań na obiekcie do lotów zarobi 5000.
W zmaganiach indywidualnych czołowa "30" dostanie wynagrodzenie za pojedynczy konkurs, natomiast w zawodach drużynowych tylko najlepsza "ósemka".
W poprzednim sezonie najwięcej zarobił dominator poprzedniej zimy Stefan Kraft. Na konto Austriaka wpadło 373 150 franków szwajcarskich (ok. 1,66 miliona złotych).
Warto podkreślić, że im lepsza dyspozycja tym dużo lepsze zarobki.
Jak na razie nie wiadomo o ile wzbogaci się tej zimy triumfator Turnieju Czterech Skoczni, Raw Air czy Planica 7.