Czy brat mordercy zapłaci?

Beata Pieczyńska
- Moje dziecko, mój skarb leży dziś w grobie - mówi Wojciech Ruminkiewicz, który walczy o zadośćuczynienie za śmierć syna Olka (na zdjęciu). Chłopiec został zamordowany w 1996 roku
- Moje dziecko, mój skarb leży dziś w grobie - mówi Wojciech Ruminkiewicz, który walczy o zadośćuczynienie za śmierć syna Olka (na zdjęciu). Chłopiec został zamordowany w 1996 roku archiwum rodzinne
W środę w Sądzie Apelacyjnym w Poznaniu rozpocznie się proces o zadośćuczynienie od brata Krzysztofa F., który zamordował Olka Ruminkiewicza.

- Nie odpuszczę! - tak w maju ubiegłego roku zaraz po zakończeniu sprawy w Sądzie Okręgowym w Koninie, mówił Wojciech Ruminkiewicz, ojciec zamordowanego dziesięcioletniego Olka. To jemu znany koniński prawnik - Krzysztof F. 20 lat temu uprowadził i zamordował syna.

Krzysztof F. odbywa obecnie karę 25 lat pozbawienia wolności.

Wojciech Ruminkiewicz wygrał z nim proces o odszkodowanie. Zabójca miał zapłacić Wojtkowi Ruminkiewiczowi 100 tys. złotych. Dziś z odsetkami kwota ta sięga prawie 400 tysięcy złotych. Morderca nie zapłacił Ruminkiewiczowi, bo nie ma pieniędzy. Cały rodzinny majątek po zmarłych rodzicach odziedziczył jego brat.

Wojciech Ruminkiewicz w tej sytuacji domagał się w Sądzie Okręgowym w Koninie zadośćuczynienia od brata mordercy Krzysztofa F., który otrzymał spadek po rodzicach.

- Nie ma konstrukcji prawnej, by brat odpowiadał za czyny brata - tak oto Sąd Okręgowy w Koninie uzasadniał postanowienie, uznając roszczenia Ruminkiewicza względem brata mordercy za bezzasadne.

Wojciech Ruminkiewicz odwołał się od postanowienia Sądu Okręgowego w Koninie i sprawa znów trafia po raz kolejny na wokandę. Proces odbędzie się w Sądzie Apelacyjnym w Poznaniu 10 lutego.

25 lat - taką karę odbywa Krzysztof F. za uprowadzenie i zabicie 10-letniego Olka Ruminkiewicza. Do zbrodni doszło 20 lat temu

- Krzysztof F. był kiedyś moim kolegą. Nadgorliwie uczestniczył w poszukiwaniach Olka. Gdy na jaw wyszła sprawa okupu, pojechał z Konina do małej miejscowości koło Jarocina i przejął worek z pieniędzmi. Spostrzegł, że jest ścigany i wtedy przyjechał do mnie i powiedział, że znalazł worek z pieniędzmi. Zaraz za nim wpadła policja - wspomina Ruminkiewicz. - Po tragicznych wydarzeniach rodzina mordercy obiecywała mi pomoc, której nie otrzymałem, dlatego wystąpiłem do sądu - mówi. - Niech się rozliczą. Nigdy tego, co się stało, Krzysztofowi F. nie wybaczę, ale nie daruję tego, co powinien zapłacić. Nie myślę o zemście, choć najlepiej jakbyśmy się w życiu nigdy nie spotkali - dodaje. - Moje dziecko, mój skarb, leży dziś w grobie, a ja straciłem wszystko, walcząc o ukaranie tego okrutnego człowieka - mówi Wojciech Ruminkiewicz.

Pieniądze, o które walczy, chce przeznaczyć na cele charytatywne dla poszkodowanych dzieci i na poszukiwania zaginionej w listopadzie w Poznaniu - Ewy Tylman.

Wojciech Ruminkiewicz mówi, że zadowoliłoby go nawet odszkodowanie bez naliczanych odsetek, które przekazałby na pomoc dzieciom. Jednak brat mordercy jego syna, nie chce z nim rozmawiać. - Nie odpuszczę - powtarza ojciec zamordowanego chłopca.

Wojciech Ruminkiewicz jest społecznym prezesem Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Rodzin Zamordowanych Dzieci. Od śmierci syna organizuje Ogólnopolski Turniej Piłki Nożnej Dzieci im. Olka Ruminkiewicza. W tym roku odbędzie się on już po raz dwudziesty.

- To sportowe wydarzenie, ale przede wszystkim manifest przeciwko przemocy i zbrodni - mówi. Memoriał jest także okazją do spotkania członków Stowarzyszenia Rodzin Zamordowanych Dzieci. - Staramy się wzajemnie wspierać. Przeżyliśmy tragedie i łatwiej nam zrozumieć osoby, które są w takiej samej sytuacji.

Ojciec zamordowanego chłopca mówi, że najtrudniej jest zaraz po dramacie, gdy rodzice zaginionych dzieci nie zawsze wiedzą, gdzie szukać pomocy.

- Wówczas pomaga kontakt z organizacją, która skupia osoby będące w podobnej sytuacji - tłumaczy.

Porwał i zamordował, bo miał długi
Olek Ruminkiewicz zaginął 22 stycznia 1996 roku. Porywacz żądał za uwolnienie chłopca 300 tys. zł. Dziecko zostało uduszone i wrzucone do opuszczonej studni. Ciało chłopca leżało w 10-metrowej suchej studni w sadzie niedaleko Żdżar, kilkanaście kilometrów od Konina. Było dobrze ukryte. Odnaleziono je po kilku dniach poszukiwań.

Mordercą okazał się Krzysztof F., były sędzia z Konina, znajomy rodziców dziesięciolatka. Porwał i zabił dziecko, by spłacić długi hazardowe. W 1997 r. prawnik został prawomocnie skazany na 25 lat pozbawienia wolności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Czy brat mordercy zapłaci? - Głos Wielkopolski

Komentarze 7

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

j
juk
Skarga pauliańska nie dotyczy uprawnień do zachowku. Jedynie czego może dotyczyć to odrzucenia spadku, ale tu z treści artykułu wynika ta sytuacja nie miała miejsca. Sprawa, o ile brat skazanego nie zapłaci dobrowolnie, jest z punktu widzenia prawa zamknięta.
P
Podstawa
Na podstawie dziedziczenia testamentowego, skazany nie ubiegał się o zachowek. Nie mozna zmusić kogokolwiek do korzystania z roszczeń mu przyszługujących.
m
monika
jestem ciekawa kiedy to pan R.rozliczy się z pieniędzy zbieranych na poszukiwania jego syna? jak do tej pory tego nie zrobił. Po śmierci jego syna bardzo afiszował się z młodymi panienkami i jakoś nie miał wyrzutów że zabawia się za pieniądze które były zbierana na coś innego
G
Głos sprzed lat.
Nie usprawiedliwiając nikogo to czy zastanawialiście się dlaczego wzięty prawnik porwał i zabił dzieciaka? Dlaczego próbował przywłaszczyć okup? Może musiał coś spłacić? Może dług u jakiegoś konińskiego "biznesmena"?
Tylko Olek był niewinny.
R
Realista
Ofiary morderców, w szczególności rodzina zamordowanego, cierpią do końca życia. Dlatego jedyną sprawiedliwą karą dla zwyrodnialcy jest kara śmierci. I nie zmieni tego żadna lewacka nowomowa.
N
Narsisi
Wobec takich wypadków polski "wymiar sprawiedliwości" leży i kwiczy, bo jedyną sprawiedliwą karą w takich wypadkach jest kara śmierci, która jest jedyną gwarancją dla innych dzieci, że taki zwyrol po odbyciu kary nie skrzywdzi już żadnego dziecka, bo bajki o leczeniu i resocjalizacji, to już nawet czarownice nie wierzą.

Na każdego takiego śmiecia, przed bramą zakładu karnego, gdy będzie go opuszczał, powinien czekać stosowny medyk z pigułką w kalibrze 9 mm.
g
gość
Nie ma konstrukcji prawnej aby brat odpowiadal za czyny brata, jako słusznie rzecze sąd.
Pytanie ,w jakich okolicznościach całość spadku przypadła tylko jednemu bratu?
Wróć na i.pl Portal i.pl