Zbigniew Czyż: To już prawie dwa lata bez twoich występów na wioślarskich torach. W 2023 roku doznałaś kontuzji nogi i musiałaś przejść operację. Jak wygląda twój powrót do zdrowia?
Katarzyna Zillmann: Za mną wspaniały rok walki o siebie i o zdrowie. Uświadomiłam sobie w tym czasie wiele rzeczy, starałam się też odnaleźć wewnętrzny spokój. W końcu mi się to udało, co pomogło przyspieszyć rehabilitację i wreszcie stanąć na dwie nogi.

W tym roku będziesz się już skupiać na budowaniu sportowej formy?
Taką mam nadzieję. Jestem gotowa na pełne obciążenia więc wracam na gazie! Dziś mogę powiedzieć, że jestem zdrowa choć nie chcę i nie lubię zapeszać. Przez praktycznie dwa lata walczyłam o siebie. Kontuzja, która mi się przytrafiła była najgorszą w moim życiu. Nigdy nie wykluczyła mnie z treningów i rywalizacji na tak długo.

Nie mogłaś się z tym pogodzić?
Ciężko było zwłaszcza w pierwszych miesiącach. Próbowałam kontuzję jakoś tuszować, ale wszystko skończyło się operacją. 2024 rok w całości poświęciłam na to, aby dojść do siebie. Psychicznie i fizycznie.
Jak będzie wyglądał twój kalendarz startów w tym sezonie?
Jesteśmy w trakcie ustalania szczegółów. Celuję, aby pod koniec kwietnia móc już rywalizować. Bardzo chciałabym pokazać chociaż jakąś cząstkę siebie z przed trzech lat. W lipcu odbędą się mistrzostwa Europy, pod koniec sierpnia mistrzostwa świata. Chciałabym w nich wystartować, chociaż mamy już zupełnie inną kadrę. Zobaczymy co przyniesie życie.

Po wywalczeniu srebra na igrzyskach w Tokio podziękowałaś swojej dziewczynie Julii i od tego momentu świat szerzej dowiedział się o twojej orientacji seksualnej. Nie spodziewałaś się chyba, że tak bardzo zainteresuje to opinię publiczną?
Tym bardziej, że to nie był mój coming out, już wcześniej o tym otwarcie mówiłam. Nie spodziewałam się, jakie wywoła to reakcje. Życzyłabym sobie, abyśmy w Polsce nie musieli już robić coming-outów, żebyśmy mogli po prostu pozdrowić swoją dziewczynę, czy wyrazić sympatię do chłopaka, jeśli mamy na to ochotę i żeby nie robiono z tego afery na skalę ogólnopolską.

Sportowcom, osobom publicznym szczególnie trudno jest ujawniać to z kim dzielą życie prywatne?
Jestem w stanie zrozumieć innych sportowców i nie mam zamiaru nikogo oceniać, aczkolwiek namawiam bo jest to naprawdę wyzwalające, uspokajające i zdejmujące z serca naprawdę duży ciężar. Każdy ma swoją historię. Każdy musi przejść swoją drogę sam. Ja ma za sobą długą drogę, a pewne sprawy zajęły mi wiele lat. Trzeba powiedzieć sobie wprost, wciąż żyjemy w postkomunistycznym kraju. Ja dziś cieszę się, że nie muszę już się zastanawiać co mówić rozmawiając o tak normalnych sprawach.
W Nowy Rok głośnego coming-outu dokonał skoczek narciarski Andrzej Stękała, drużynowy brązowy medalista mistrzostw świata w lotach narciarskich 2020 i mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym w 2021.
Gdy przeczytałam jego słowa i poznałam bliżej historię Andrzeja, chciałam go po prostu wtedy przytulić. Strata, którą poniósł jest okropna. Bardzo mi przykro z powodu śmierci jego partnera. Przekazał, że byłby dumny z tego co zrobił więc mam nadzieję, że to wyznanie pomoże mu ułożyć sobie życie. Doceniam to co zrobił. Podejrzewam, że wśród mężczyzn dokonanie coming-outu jest trudniejsze. Mogą mieć większe nieprzyjemności z tym związane, wiadomo jakie w społeczeństwie panują stereotypy, a już szczególnie wśród sportowców.
Rozmawiał Zbigniew Czyż

