
Snajperzy „Duchy Bachmutu”
– Artyleria zawsze wywołuje strach u ludzi, ale przed artylerią możesz się ukryć, przed snajperem nie – mówi „Duch” w położonej na obrzeżach Bachmutu bazie swojego pododdziału, która znajduje się już w zasięgu rosyjskich dział.
– „Duch” to mój pseudonim bojowy, gdy zaczęliśmy siać postrach w Bachmucie, zostaliśmy nazwani „Duchami Bachmutu” – wyjaśnia.
Na pytanie, ilu Rosjan zabili jego żołnierze odpowiada: „jest potwierdzona liczba - 524, z czego ja 76”. Dodaje, że każde trafienie jest rejestrowane przez przyrządy celownicze, a ofiarami często padają „cele o dużej wartości”.
– To nie jest powód do dumy, ale nie zabijamy ludzi, niszczymy wrogów – zaznacza z kolei jeden ze snajperów, Kuzia.
Ukraińscy snajperzy polują na Rosjan
Mężczyzna przed wojną pracował w fabryce i twierdzi, że nigdy nie lubił broni, ale po rosyjskiej inwazji został zmuszony do tego, by za nią chwycić.
– Każda misja jest niebezpieczna, kiedy popełnimy błąd, wróg może nas trafić (...), oczywiście, że się boję, tylko głupiec by się nie bał – mówi Kuzia, szykując się do nocnej operacji ze swoim obserwatorem Tarasem.
Mężczyźni są podwożeni samochodem opancerzonym w pobliże swojej pozycji, szybko wysadzani, po siedmiu godzinach auto po nich wraca.
– Jeden strzał, jeden cel – relacjonuje po powrocie Kuzia, pokazując nagranie z celownika. To był strzelec rosyjskiego karabinu maszynowego, który atakował ukraińskie pododdziały w pobliżu frontu – dodaje.
Rola snajperów na wojnie
– Nasza praca jest ważna, to mały pododdział, nie wygramy wojny, nie odbijemy nawet Bachmutu, ale wywieramy presję psychologiczną na wroga, bo polujemy na pojedynczych żołnierzy, niesłyszani, z miejsca którego nie widać – podkreśla „Duch”.
Zaznacza, że w ciągu pół roku kilku z jego żołnierzy, w tym on sam, zostało rannych, ale żaden z nich nie zginął.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Źródło: