
Reuters podał w niedzielę, że Rosjanie zrekrutowali kilkunastu Kubańczyków. Są to mieszkańcy Hawany oraz okolic. Aż jedenastu z nich trafiło na front. Siedmiu jednak zrezygnowało. Wiadomo też, że aż trzem na froncie towarzyszą żony, a jednemu także dziecko.
Rosja rekrutuje Kubańczyków do swojej armii. Jak wygląda ten proces?
Kubańczycy ci dostali wiadomość od pewnej rekruterki. Kobieta prosi, aby zwracać się do niej Dayana. Enrique Gonzalez, jeden rekrutów, opuścił miasto La Federal, aby dołączyć do armii Federacji Rosyjskiej. Pozostawił na Kubie swoją żonę Yamidelę. Po pewnym czasie otrzymała ona od męża pieniądze w wysokości 200 tys. rubli (2040 USD). Z oficjalnych statystyk wynika, że średnia pensja miesięczna na Kubie to równowartość 17 USD.
W samej tylko miejscowości La Fedral dziewięciu rekrutów zgłosiło się do walk na wojnie. W Alamar — na wschodnich przedmieściach Hawany — większość zgłosiła się do prac takich jak budowa, załadunek prowiantu i logistyka.
Z kolei rzecznik MSZ w Kijowie Ołeh Nikołenko oznajmił: Mogę potwierdzić, że ukraińska ambasada w Hawanie zwróciła się do władz Kuby w tej kwestii. Wiadomo, że w rosyjskiej bazie szkoleniowej znajduje się 119 Kubańczyków. Wszyscy tu wiedzieli, po co przyjeżdżają. Przyjechali na wojnę.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuji.pl!
Kubański ambasador mówi jedno, robi drugie
Kuba wysyła rozbieżne sygnały w sprawie jej obywateli walczących dla Rosji. 8 września poinformowano o aresztowaniu 17 osób zaangażowanych w rekrutowanie ludzi na wojnę przeciwko Ukrainie. Udział obywateli w walkach obcej armii jest karany dożywociem.
Ambasador Kuby w Moskwie powiedział po kilku dniach, że Hawana nie ma nic przeciwko Kubańczykom na wojnie. Po kolejnych kilku godzinach Kuba zdementowała tę wypowiedź. Obecnie Kubańczycy nie mogą brać udziału w walkach jako najemnicy. Jak widać chyba nie do końca nie mogą.
Źródło: