Czy warto było bronić się przed niemieckim arcyksięciem?
Gdyby nie twarda postawa hetmana już 436 lat temu Polska stałaby się integralną częścią niemieckiego lebensraumu i dziś zapewne nikt by już nie mówił po polsku. 24 listopada 1587 roku oddziały dowodzone przez hetmana Jana Zamoyskiego odparły generalny szturm wojsk austriackich na Kraków. Epilogiem tego wydarzenia była rozegrana dwa miesiące później bitwa pod Byczyną.
Po przedwczesnej śmierci polskiego króla Stefana Batorego jak zwykle pojawiło się kilku kandydatów do wolnej korony. W panującej w Wiedniu cesarskiej rodzinie Habsburgów znalazło się aż czterech kandydatów do polskiej korony, ostatecznie jednak Austria wystawiła do tej konkurencji urodzonego w roku 1558 arcyksięcia Maksymiliana Habsburga.
Piętnasty w kolejne do tronu cesarza
Jak zwykle przy takich okazjach wśród polskiej szlachty mówiło się o potrzebie wyboru na króla tzw. „Piasta”, czyli innymi słowy Polaka, znającego krajowe potrzeby i realia. W myśl regulacji ustrojowych słynna równość szlachecka opierała się także na tym, że każdy szlachcic miał podczas królewskiej elekcji oprócz czynnego także tzw. bierne prawo wyborcze, czyli mógł być wybrany królem. Było to jednak jedynie teorią. W praktyce niezamożny szlachcic nie miał najmniejszych szans na elekcję, z powodu braku pieniędzy na stawianie wina i podarunki dla potencjalnych wyborców.
Z kolei potężni polscy magnaci mający środki na prowadzenie kampanii wyborczej mieli też wszyscy równie potężną konkurencję, która czuwała by żaden ród nie wynosił się nad inne. Dlatego w XVI wieku nie tylko wybór Polaka był nie do pomyślenia, ale nawet ślub króla z Polką – jak to miało miejsce w przypadku Zygmunta Augusta i Barbary Radziwiłłówny - był skandalem i obrazą dla pozostałych rodów.
Jednym z kandydatów, którzy zgłosili się do elekcji był Maksymilian III Habsburg - austriacki arcyksiążę, czyli syn cesarza. Warto dodać, że Maksymilian III był ósmym dzieckiem cesarza Maksymiliana II i miał czterech starszych braci, zatem wielkich widoków na cesarzowanie nie miał. Zdobycie przez niego tronu Królestwa Polskiego oznaczałoby z jednej strony godne stanowisko, z drugiej zaś wciągnięcie Polski i Litwy w zależność od Rzeszy Niemieckiej, cesarza, jego prawodawstwa, a wkrótce także w obszar tzw. niemieckiego ładu, co w praktyce oznaczałoby powolną germanizację wszelkich sfer życia publicznego.
W tych warunkach marzenia o koronie, które być może pojawiły się przez moment w głowie najpotężniejszego wówczas polskiego magnata Jana Zamoyskiego, zostały przegnane, a on sam poparł kandydaturę szwedzkiego królewicza Zygmunta Wazy. Ten ostatni był po części owym postulowanym „Piastem”, bowiem jego matką była Katarzyna Jagiellonka, córka polskiego króla Zygmunta Starego i królowej Bony.
Wojna domowa elektów
Latem 1587 roku na polach podwarszawskiej Woli odbyła się wolna elekcja, w wyniku której ogłoszono, że królem został szwedzki następca tronu królewicz Zygmunt Waza. Niezadowoleni z wyniku elekcji stronnicy Maksymiliana pod wodzą rodu Zborowskich nie rozjechali się po zakończeniu obrad, lecz pozostali na polu elekcyjnym jeszcze przez kilka dni. 22 sierpnia biskup kijowski, Jakub Woroniecki ogłosił wybór na polskiego króla Maksymiliana Habsburga. Oznaczało to zapowiedź wojny domowej pomiędzy stronnikami obu elektów.
Popierany przez litewską szlachtę, większość biskupów oraz wpływowy ród Zborowskich, arcyksiążę Maksymilian III rozpoczął działania, aby objąć polski tron zanim Zygmunt Waza przybędzie ze Szwecji. 27 września w katedrze w Ołomuńcu Maksymilian zaprzysiągł tzw. Pacta Conventa – rodzaj konstytucji, której przestrzeganie od czasu wygaśnięcia dynastii Jagiellonów musieli zaprzysięgać kolejni królowie, by objąć polski tron.
W kolejnych dniach przez Bytom dotarł do granicy królestwa i w październiku stanął niedaleko Krakowa, szykując się do triumfalnego wjazdu do miasta. Okazało się jednak, że Kraków opanowany jest przez wojsko hetmana Jana Zamoyskiego, który odmówił wpuszczenia Maksymiliana do stolicy. Rozpoczęło się oblężenie, które trwało od 14 października do końca listopada.
Prawdę powiedziawszy Maksymilian nie był przygotowany sprzętowo do takiej poważnej akcji, jaką było oblężenie. Generalny szturm przeprowadzony wszystkimi siłami w dniu 24 listopada 1587 roku nie powiódł się, toteż pięć dni później Maksymilian zwinął obóz i wycofał się na Śląsk jeszcze przez miesiąc łupiąc polskie pogranicze.
Tymczasem w Krakowie 27 grudnia odbyła się koronacja Zygmunta III Wazy. Do zabezpieczenia jego panowania potrzebne było jeszcze zrzeczenie się pretensji do polskiego tronu przez arcyksięcia Maksymiliana. Aby to osiągnąć, w styczniu 1588 roku na Śląsk wkroczył Jan Zamoyski na czele polskiej armii hetman. Udało mu się sprowokować zimującego tam Maksymiliana do wznowienia akcji zbrojnej i 24 stycznia 1588 roku stoczona została bitwa pod Byczyną, w efekcie której Maksymilian dostał się do niewoli.
Na mocy traktatu bytomsko-będzińskiego z 10 marca tego samego roku Maksymilian został zwolniony z niewoli pod warunkiem zrzeczenia się pretensji do polskiej korony. Warunku tego nie dotrzymał i jeszcze przez 10 lat używał tytułu polskiego króla.
Czy warto było bronić się Maksymilianem?
Dziś patrząc na tamte wydarzenia z perspektywy historycznej możemy zastanawiać się, czy warto było bronić się przed Maksymilianem? Niewątpliwie panowanie Wazów wciągnęło Polskę w szereg kłopotów, wśród których najgorszymi były wojny ze Szwecją. Nie była to najszczęśliwsza dynastia. Z drugiej strony istniała obawa, iż Maksymilian pozostawałby pod wpływem interesów swojego rodu, który dbał przede wszystkim o interes cesarstwa. Habsburgowie kilkakrotnie zawierali ciche antypolskie sojusze z księstwem moskiewskim, dążąc do likwidacji unii polsko-litewskiej, niewykluczone więc, że pod panowaniem Maksymiliana doszłoby do rozmontowania polsko-litewskiego mocarstwa. Nie mówiąc już o germanizacji samej Polski.
Pamiętajmy jednak, że snucie historii alternatywnych jest zagrożone możliwością popełnienia niezliczonych błędów. Niewątpliwie w tamtym momencie w odróżnieniu od takich postaci, jak np. Zborowscy, którzy liczyli, że dzięki poparciu Maksymiliana zrobią europejskie kariery na podporządkowanych Wiedniowi dworach, ludzie dbający o dobro królestwa swoje miejsce widzieli w popierającym Wazów obozie hetmana Zamoyskiego.
rs
