Grzechy z życia elit, czyli upadli moralizatorzy

Jan Śpiewak
Jan Śpiewak
Przez ostatnie lata zarówno Stuhr, jak i Lis nie tracili okazji, żeby pouczać Polaków, jak mają żyć i się zachowywać.
Przez ostatnie lata zarówno Stuhr, jak i Lis nie tracili okazji, żeby pouczać Polaków, jak mają żyć i się zachowywać. fot. Przemysław Świderski / Jacek Smarz
Dwa lata temu w rozmowie z Tomaszem Lisem Jerzy Stuhr mówił: „Dla mnie największą klęską ostatnich lat jest demoralizacja społeczeństwa. (…) Zdemoralizowani ludzie tak myślą. Im nie przeszkadza to, że kradną, ale z tego ukradzionego im dają trochę”. Okazuje się, że najbardziej zdemoralizowani nie są ludzie, ale nasze elity, które projektują własne grzechy na Polaków.

W zeszłym tygodniu stały się dwie rzeczy, które wiele mówią o kondycji liberalnych elit po siedmiu latach pisowskiej rewolucji. W poniedziałek po południu Jerzy Stuhr potrącił motocyklistę. Okazało się, że miał blisko 0,7 promila alkoholu. Dwa dni później Tygodnik Polityka ujawnił, że bezpośrednim powodem utraty pracy przez Tomasza Lisa w Newsweeku był nie tylko mobbing, oskarżano go także o „napaść seksualną” na jedną z kobiet, która pracowała w medialnym koncernie. Przez ostatnie lata zarówno Stuhr, jak i Lis nie tracili okazji, żeby pouczać Polaków, jak mają żyć i się zachowywać.

Polski inteligent. Wykształcony ambasador nowoczesności i dobrych manier

Zawsze trochę dziwna wydawała mi się sytuacja, w której ze znanych aktorów robi się moralne wyrocznie. Liberalne elity nadzwyczaj często korzystają ze wsparcia znanych i lubianych. W Polsce kapitał kulturowy - posiadanie wykształcenie, maniery, pochodzenie z odpowiedniego domu - jest niesłychanie istotny. Nasz kraj po dość burzliwej historii XX wieku nie wytworzył elit innych niż kulturowe. Wielka burżuazja została zniszczona w czasie II Wojny Światowej, po wojnie reforma rolna przyniosła ostateczny kres polskiej arystokracji i ziemiaństwa. Nowa elita komunistyczna wgryzła się w strukturę kraju, ale nie była w stanie zbudować własnej zupełnie alternatywnej klasy społecznej.

Nomenklatura pezetpeerowska zawsze czuła pewien kompleks wobec warszawskiego salonu i próbowała wkupić się w jego łaski. Po 1989 roku nowe elity biznesowe zdobyły ogromne wpływy, ale wciąż opinia o polskich zamożnych biznesmenach nie jest specjalnie pozytywna. Polskie społeczeństwo ma do nich stosunek ambiwalentny: podziwia ich, ale jednocześnie określa ich złośliwymi inwektywami, takimi jak nowobogaccy, nuworysze czy popularni ostatnio „Janusze” biznesu.

Zostaje tylko jeden pozytywny wzór w naszym społeczeństwie, czyli polski inteligent. Wykształcony, obyty w świecie, ambasador nowoczesności i dobrych manier. Potomek polskiego szlachcica, ale już z etosem służby dla kraju. Inteligencja, po stanie wojennym i zmarginalizowaniu „Solidarności”, stała się główną siłą opozycyjną. To ona, a nie przedstawiciele załóg robotniczych usiadła do negocjacji z nomenklaturą w 1989 roku. Nic dziwnego, że z inteligencji rekrutuje się polska elita polityczna od prawa do lewa: Jarosław Kaczyński, Andrzej Duda, Mateusz Morawiecki, Donald Tusk czy Władysław Kosiniak-Kamysz.

Aktor znaczy inteligent

Aktorzy spełniają wszystkie warunki dobrych inteligentów: wykształceni, obyci w świecie i elokwentni. Lubią też światło reflektorów. Nic dziwnego, że z ich wsparcia często korzystają media, żeby wzmocnić swoją sprawę. Jerzy Stuhr wielokrotnie w ostatnich latach korzystał z tej pozycji, żeby pokazywać swoją moralną wyższość. W tekście w „Gazecie Krakowskiej” Stuhr wracał do motywu demoralizacji przez socjał: „Dla mnie Polska tego lata to był pijany Polak w morzu i pięciu ratowników, którzy go wyciągali. Dla mnie lato tego roku to pijany, który z Giewontu nie mógł zejść i helikopter go musiał ściągać, za ileś tysięcy złotych. Dla mnie lato tego roku to jest ten gość, co wysiadł z auta i pobił kobietę, która prawidłowo przechodziła po pasach. Dla mnie lato, to jest ten, który w Dziwnowie na plaży nożem zaatakował plażowicza. Lato - to też mężczyźni siedzący na plaży od 5 rano, żeby sobie zająć miejsce. Urocze lato. Za 500+”. W innym wywiadzie w Newsweeku mówił, że przeszkadza mu w Polsce antysemityzm, płytki katolicyzm oraz „histeryczny patriotyzm. W naszej skłonności do martyrologii najważniejsze jest to, żeby dać się pobić”. W Wirtualnej Polsce Jerzy Stuhr powiedział natomiast, że za granicą prosi żonę, by nie mówiła do niego po polsku!

Mobbing nie wystarczył

O opiniach Tomasza Lisa na temat Polaków, niegłosujących na jego ulubione partie, wie chyba każdy. Zdaniem Lisa, przy rekordowo niskim bezrobociu, „PiS za pomocą socjalu stworzył całą wielką klasę swych niepracujących zwolenników”. Sugerował, że wyborcy PiS nie znają anatomii człowieka, nie czytają książek i są źle wychowani. Za jego czasów [Newsweek wypuścił słynny tekst o tym, że beneficjenci 500 plus defekują na wydmach podczas wakacji. Czyste fantazje bogatych ludzi zagrożonych przez awans najbiedniejszych. 

Oczywiście zarówno Stuhra po wypadku i Lisa po zwolnieniu z Newsweeka broniło środowisko. W przypadku oskarżeń wobec Jerzego Stuhra do obrony rzucili się inni znani ludzie kultury. Agnieszka Holland napisała, że we Włoszech nikt by nie zauważył tego wyskoku. Krystyna Janda przebiła wszystkich i napisała, „myślę sobie, że im człowiek jest mniej doskonały, tym bardziej ludzki”. Janda po aferze ze szczepionkami doskonale o tym wie. Również Lisa po wyrzuceniu z pracy broniło środowisko.

Najpierw w Krytyce Politycznej ukazał się kuriozalny wywiad z Tomaszem Lisem, w którym były redaktor naczelny Newsweeka mówił, że to po prostu efekt jego retro metod zarządzania. Miejsce i forma wywiadu budziła zdumienie. Krytyka Polityczna, która wciąż publicznie podaje się za medium lewicowe, dało platformę człowiekowi, o skrajnie liberalnych poglądach, do wyczyszczenia swojego wizerunku. Brak trudnych pytań doprowadził do tego, że Jacek Żakowski i Wiesław Władyka stwierdzili, iż wyjaśnienia wystarczą, by przywrócić Lisa do popularnej piątkowej audycji w radio TOK FM. Już wcześniej wiedzieliśmy, że Lis dopuszczał się mobbingu i łamał w swoich redakcjach prawo pracy… Jednak środowisko medialne milczało przez te wszystkie lata. To nie mobbing, ale już „napaść seksualna” miała zdecydować o utracie stanowiska. Po artykule w tygodniku Polityka nastała dziwna cisza. Duża część liberalnego środowisko przypomina zachowanie episkopatu, który kryje księży oskarżonych o pedofilię. 

Ciężko o bardziej klasyczny zestaw klasistowskich i pełnych pogardy poglądów niż te Stuhra i Lisa. Polacy w oczach elit są zdemoralizowanymi homofobami, których rząd PiS-u ośmielił do najgorszych zachowań. Chamstwo wyszło z nor i domaga się praw! Do podziału na panów i chamów odwoływał się w wywiadzie z Lisem sam Stuhr, gdzie stwierdził, że rządy PiS-u to „zemsta za wielowiekowe ciemiężenie”, a zwolenników PiS-u trzeba ustawić „na pozycjach potomków chłopów folwarcznych”. Nic dodać nic ująć. Elity wciąż ciemiężą Polaków tylko dzisiaj swoje interesy muszą przykrywać frazesami o moralności. Siedem lat rządów PiS-u, a oni dosłownie niczego nie zrozumieli. Źle to wróży przyszłości naszego kraju.

Jednocześnie obaj panowie sygnalizują wszystkim posiadanie ogromnej cnoty. Zobaczcie jacy my jesteśmy moralni, obyci w świecie i nowocześni. W rzeczywistości jest jednak dokładnie na odwrót. To nasze elity są całkowicie zdemoralizowane i źle wykształcone. Osiem lat wojny polsko-polskiej służy dzisiaj za wyjaśnienie i usprawiedliwienie każdego świństwa, którego mogą się dopuścić. Potrzebujemy nowych demokratycznych elit, które zerwą z feudalnym dziedzictwem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

2024 Omówienie próbnej matury z matematyki z Pi-stacją

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl