Stal przyjeżdżała do Białegostoku opromieniona sensacyjnym zwycięstwem 3:1 w Warszawie z Legią. Nic dziwnego, że mielczanie mieli nadzieję na to, że zastopują także Jagiellonię. Nic z tych rzeczy. Ekipa z Podkarpacia została przy Słonecznej wręcz zdemolowana, a końcowy wynik najlepiej oddaje, co się działo w tym meczu.
Jagiellonia - Stal 4:0. Kristoffer Hansen: Lubię uderzać z tej pozycji
Żółto-Czerwonym w niczym nie przeszkadzał fakt, że za kartki pauzował ich kapitan Taras Romanczuk, a na ławce rezerwowych mecz rozpoczęli liderzy ofensywy - Jesus Imaz i Afimico Pululu. Jedenastka, która wybiegła na starcie ze Stalą, stanęła na wysokości zadania. Białostoczanie od razu ruszyli do szturmu, a defensywa gości pękła już w 21. minucie, kiedy ładną akcję precyzyjnym płaskim strzałem wykończył Norweg Hansen.
- Mieliśmy kontrolę nad tym spotkaniem. Oczywiście, niezwykle ważne było, żeby objąć prowadzenie, ponieważ otworzyło to nam możliwość wykreowania sobie większej liczby okazji podbramkowych. Ważne jest też zdobywanie bramek, więc cieszę się z mojego trafienia - mówi w wywiadzie dla klubowych mediów Kristoffer Hansen. - Lubię uderzać z tej pozycji, zdobywam z niej wiele bramek. Często trenuje strzelanie z tego miejsca na treningach. Czuje się tam pewny - dorzuca.
Drużyna trenera Adriana Siemieńca nie zatrzymywała się i wkrótce prowadziła 2:0. W polu karnym Dominik Marczuk uprzedził obrońcę mielczan Leandro i został przez niego sfaulowany. Sędzia Szymon Marciniak nie miał innego wyjścia, jak wskazać na wapno, a sprawiedliwość wymierzył Wdowik.
Jagiellonia - Stal 4:0. Jesus Imaz: Cieszę się z powrotu
Po zmianie stron Stal miała trochę więcej do powiedzenia, ale i tak spotkanie było kontrolowane przez Jagiellonię. Goście oddali w całym meczu tylko jeden celny strzał, co najlepiej oddaje, jak duża była przewaga Żółto-Czerwonych. Długo utrzymywał się wynik 2:0, ale w końcówce Jaga dobiła przeciwnika.
Trzeci gol był autorstwa powracającego po kontuzji Jesusa Imaza. Hiszpan wykorzystał zgranie piłki głową Jakuba Lewickiego i uderzył nie do obrony. Bramka została ostatecznie zaliczona obrońcy Stali Mateuszowi Matrasowi, bo po drodze do siatki futbolówka odbiła się od jego łokcia, co jednak w niczym nie umniejsza to kunsztu Imaza.
- Cieszę się z powrotu. Za mną trudny czas, który upłynął pod znakiem rehabilitacji. Ten powrót smakuje tym lepiej, że miał miejsce na naszym stadionie - mówi Jesus Imaz. - Dobrze gramy na własnym obiekcie. Czujemy wsparcie naszych kibiców, mamy plan na każdy mecz, który skrupulatnie realizujemy, co przekłada się na zwycięstwa. Liczę na to, że utrzymamy taką formę do końca sezonu - dodaje.
W 83. minucie sfaulowany został Tomasz Kupisz. Sędzia Marciniaka początkowo wskazał na rzut karny, ale po konsultacji z wozem VAR zmienił decyzję, dyktując rzut wolny tuż sprzed linii pola karnego. W przypadku Jagiellonii to niewielka różnica, bo przecież Podlasianie mają w składzie niesamowitego Wdowika. Lewy obrońca gospodarzy huknął nie do obrony w okienko, ustalając wynik spotkania.
Statystyki Jagielloni robią wrażenie. Kosmos!
Piłkarze Jagiellonii na naszych oczach piszą historię i są na najlepszej drodze do ustanowienia niesamowitych rekordów. Siedem zwycięstw z rzędu u siebie białostocki zespół odniósł u siebie w sezonie 2010/11 za trenera Michała Probierza. Jeśli 24 listopada ekipa Adriana Siemieńca wygra z Piastem Gliwice, to poprawi to świetne osiągnięcie.
Ale to nie wszystko. Po 14. ligowych kolejkach Jagiellonia ma w dorobku 34 zdobyte bramki. Tak znakomitą ofensywę miała ostatnio Wisła Kraków, w sezonie 2007/08. U siebie Żółto-Czerwoni w siedmiu występach ligowych strzelili aż 22 gole, czyli średnio 3,14 na mecz. Kosmos!
Czytaj też: Wnioski po meczu Pogoń Szczecin - Jagiellonia (2:1). Trzeba naładować baterie i wrócić na zwycięską ścieżkę
Warto też porównać osiągniecia trenera Siemieńca i jego poprzednika - Macieja Stolarczyka. Kiedy poprzedni szkoleniowiec był zwalniany z Jagiellonii na początku kwietnia bieżącego roku, miał w dorobku 30 punktów po 26. kolejkach. Obecny opiekun zdobył tylko oczko mniej w 14 występach. To robi wrażenie.
WYNIK
- Jagiellonia Białystok - Stal Mielec 4:0 (2:0).
- Bramki: 1:0 - Kristoffer Hansen (19), 2:0 - Bartłomiej Wdowik (23-karny), 3:0 - Mateusz Matras (79-samobójcza), 4:0 - Bartłomiej Wdowik (83).
- Jagiellonia: Zlatan Alomerović - Michal Sacek, Mateusz Skrzypczak, Adrian Dieguez, Bartłomiej Wdowik, Dominik Marczuk (61. Jakub Lewicki), Jarosław Kubicki (78. Dusan Stojinović), Ruin Nene, Jose Naranjo (68. Jesus Imaz), Kristoffer Hansen (77. Tomasz Kupisz), Vinicius Matheus (61. Afimico Pululu).
- Stal: Mateusz Kochalski - Alvis Jaunzems (66. Mateusz Stępień), Bert Esselink, Mateusz Matras, Leandro (58. Marco Ehmann), Krystian Getinger, Maciej Domański (81. Przemysław Maj), Matthew Guillaumier (58. Rafa Santos), Michał Trąbka, Krzysztof Wołkowicz (58. Koki Hinokio), Ilja Szkurin.
- Żółte kartki: Marczuk - Rafa Santos, Esselink.
- Sędziował: Szymon Marciniak (Płock).
- Widzów: 8921.
