„Czy Paweł Graś (45 l.) pomógł swojemu niemieckiemu pracodawcy wykorzystać lukę w prawie? Czytając dokumenty zgromadzone w KRS, można odnieść wrażenie, że rzecznik rządu był przed laty „słupem”, czyli figurantem, przy pomocy którego niemiecki biznesmen kupił willę pod Krakowem bez wymaganego zezwolenia MSW. (…) Kluczowe w wyjaśnieniu, ujawnionej przez „Super Express” afery Grasia, są transakcje przeprowadzone przez ministra ponad trzydzieści lat temu. W 1993 roku kupił udziały w spółce Agemark działającej w branży reklamowej. Trzy lata później sprzedał je Roglerowi. Na transakcji nie zarobił ani grosza, oddał spółkę po cenie zakupu. O co tak naprawdę chodziło? „Gazeta Krakowska” sugeruje, że o to, by Rogler wraz z Agemarkiem mógł przejąć należącą do niej willę w Zabierzowie (tę samą, w której mieszka teraz Graś - red.). Co ważne, obcokrajowcy nie mogli wówczas kupować w Polsce nieruchomości bez zezwolenia MSW. Jak więc Roglerowi się to udało? Okazuje się, że w przepisach istniała luka. Zagraniczne firmy mogły kupować spółki, do których należą nieruchomości. Rogler nie zrobiłby tego jednak bez pomocy Grasia. Tuż przed transakcją Graś (ówczesny właściciel Agemarku) zmienił przed notariuszem umowę spółki (tak, by jej sprzedaż nie wymagała zezwolenia ministerstwa) - pisał w lipcu 2009 roku na łamach „Super Expressu” Tomasz Sygut. Sprawą nawet zajęło się Centralne Biuro Antykorupcyjne, którym wówczas kierował Mariusz Kamiński, a ówczesny premier Donald Tusk zapowiadał, że jeżeli zarzuty się potwierdzą, to rzecznik prasowy (czyli Paweł Graś) odejdzie z rządu. W związku z wątpliwościami dotyczącymi oświadczeń majątkowych Pawła Grasia (chodziło o zasiadanie w zarządzie spółki Agemark), sprawą zajmowały się kolejno prokuratura w Krakowie i w Warszawie, które umorzyły śledztwo.
Ta sprawa nie została przypomniana w momencie nominacji na dyrektora generalnego TVP przez nielegalne władze telewizji publicznej - być może o niej zapomniano, podobnie jak pracy Syguta w lewicowym tygodniku „Przegląd”, w którym nie krył się ze swoimi politycznymi poglądami.
W 2011 roku Sygut trafił do TVP, gdzie pracował do 2015, będąc między innymi szefem TVP Info. Według niektórych polityków Platformy Obywatelskiej przyczynił się do osłabienia wizerunku Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich - spotkania były relacjonowane na żywo i pokazywano na antenie TVP szereg wpadek ówczesnego prezydenta. Teraz Sygut jest czołową postacią w nielegalnie przejętej TVP - jak widać ludzie lewicy mają bardzo mocne argumenty w obecnej koalicji, skoro związani z nimi dziennikarze opanowali media publiczne.
