
Na razie wiadomo na pewno o dwóch dymisjach: od dowodzenia 58. Armią odsunięto gen. Iwana Popowa, zaś dowódcą 106. Dywizji Powietrzno-Desantowej z Tuły przestał być gen. Władimir Sieliwiorstow. W 2014 roku Sieliwiorstow dostał tytuł Bohatera Rosji. Dowodził 106. Dywizją od 2021 r. Dywizja ta na początku wojny znajdowała się w obwodzie kijowskim, a od stycznia 2023 roku walczy w rejonie Bachmutu. Żołnierze tej jednostki brali udział w zbrodniach na cywilach w Buczy, Hostomlu i Irpieniu.
Zmiany personalne w armii
Pierwsze doniesienia o dymisji Sieliwiorstowa pojawiły się już w sobotę. Generała ratować miał nawet gubernator Tuły Aleksiej Diumin. Ten były oficer ochrony osobistej Putina – wymieniany nawet jako kandydat na następcę obecnego prezydenta – poleciał do Moskwy w piątek. Nic to jednak nie dało. Dlaczego akurat Diumin? Sieliwiorstow dowodził jednostką właśnie z Tuły. Ale też warto wspomnieć, że Diumina wymieniano jako potencjalnego następcę Szojgu, gdyby bunt Prigożyna wymusił na Kremlu zmiany w najwyższym dowództwie wojskowym.
Nieoficjalnie zaś mówi się też o dymisjach dowódcy 7. Dywizji Desantowo-Szturmowej z Noworosyjska gen. Aleksandra Korniewa i dowódcy 90. Dywizji Pancernej gen. Ramila Ibatułlina. Ta druga jednostka ma dowództwo w pobliżu Jekaterynburga, a w czasach zimnej wojny stacjonowała w… Polsce (Borne Sulinowo). Obecnie 90. Dywizja Pancerna jest zaangażowana w rosyjskie natarcie na zachód od Kreminnej w obwodzie ługańskim.
Jak pisze amerykański think tank ISW, Ministerstwo Obrony ma się również przygotowywać do zwolnienia, a nawet aresztowania, dowódcy wojsk powietrznodesantowych gen. Michaiła Tieplinskiego. To jeden z wysokich rangą dowódców kojarzonych jako sympatycy Prigożyna. Tieplinski już wcześniej sprzeciwiał się swoim przełożonym, w tym Gierasimowowi, w związku z wykorzystywaniem jednostek wojsk powietrzno-desantowych na Ukrainie. Gdyby stracił stanowisko i wolność, poszedłby w ślady gen. Siergieja Surowikina. Od trzech tygodni nie wiadomo, co dzieje się z wciąż oficjalnie dowódcą Sił Powietrzno-Kosmicznych i zastępcą szefa „specjalnej operacji wojskowej” na Ukrainie.
Gierasimow planuje też podobno zwolnić dowódcę 31. Brygady Desantowo-Szturmowej z Uljanowska płk. Siergieja Karasiewa. Nazywana Dziką Brygadą jednostka walczy w rejonie Bachmutu. Każda kolejna decyzja personalna w dowództwie armii potwierdzać może tylko, że ostatecznie wyklarowało się, co ma być po buncie z 24 czerwca.
Wagnerowcy na Białorusi
Docierające na Białoruś kolejne kolumny wagnerowców oznaczają, że prawdopodobnie ostatecznie ustalono szczegóły porozumienia Prigożyna z Kremlem. Kilka dni wcześniej rosyjska armia zakończyła przejmowanie uzbrojenia od Grupy Wagnera. Według rosyjskiego resortu obrony armia otrzymała „ponad 2000 sztuk sprzętu i uzbrojenia”, w tym czołgi T-90, systemy rakietowe Grad i Uragan, systemy obrony powietrznej Pancyr i haubice. W czwartek rzecznik Pentagonu potwierdził, że nie widać oznak, by siły Grupy Wagnera uczestniczyły w walkach na Ukrainie.
Na Białoruś przybyła kolejna kolumna rosyjskiej Grupy Wagnera złożona z około 20 pojazdów, najemnicy zmierzają do bazy w rejonie Osipowicz w obwodzie mohylewskim - podał w poniedziałek Biełaruski Hajun. To co najmniej trzecia kolumna Grupy Wagnera, która pojawiła się na Białorusi od 11 lipca. Wcześniej niezależny rosyjski portal Mediazona podał, że kolumnę wagnerowców widziano na autostradzie M4, kierującą się w stronę Moskwy. W weekend Radio Swaboda przytaczało doniesienia o kolumnach Grupy Wagnera przemieszczających się na terenie obwodu lipieckiego.
Pierwsze pojazdy było widać w rejonie Osipowicz w czwartek, kolejne pojawiły się w piątek i sobotę. Bazę wagnerowców od granicy z Ukrainą dzieli 200 km, od Mińska – 90 km. Pojawiły się spekulacje, że wagnerowcy mogą próbować zaatakować Ukrainę z Białorusi, ale eksperci wojskowi uważają, że Rosja potrzebowałaby sił liczących 30 tys. ludzi lub więcej, aby mieć jakiekolwiek szanse na powodzenie takiego przedsięwzięcia. - Najemnicy rosyjskiej Grupy Wagnera, którzy są na Białorusi, nie stanowią obecnie zagrożenia dla naszego państwa, ale mogą uczestniczyć w prowokacjach na granicy z Ukrainą i innymi krajami - powiedział Andrij Demczenko, rzecznik ukraińskiej straży granicznej.
Jednocześnie – jak podał brytyjski wywiad - niektóre związane z wagnerowcami grupy w mediach społecznościowych wznowiły działalność, koncentrując się na podkreślaniu działalności najemników w Afryce.
dś