Przytoczyłem te ogólnie znale fakty/statystyki dlatego, że stoją w rażącej sprzeczności z wypowiedziami selekcjonera i zawodników - na przykład Piotra Zielińskiego, który pod nieobecność Roberta Lewandowskiego pełnił rolę kapitana. Czyli gracza istotnego nie tylko na boisku, ale również w szatni. W ich zgodnej ocenie zespół zmierza w pożądanym kierunku, wręcz rośnie i dobrze rokuje na kwalifikacje mistrzostw świata. Co sprawia, że naprawdę trudno oprzeć się refleksji, iż naszą ekipę dotknęła jakaś zbiorowa schizofrenia, która zupełnie odebrała zdolność realnej, obiektywnej oceny „postępów”, jakie zespół poczynił po mistrzostwach Europy w Niemczech. Bo nikt nie powinien mieć wątpliwości, iż jesienią Biało-Czerwoni cofnęli się w rozwoju…
Co groźniejsze - marazm, czy nieumiejętność właściwej oceny?
Zasadne jest zatem pytanie, co jest w tym momencie groźniejsze dla przyszłości polskiego futbolu i kwalifikacji najbliższego mundialu, które czekają europejskie drużyny w roku 2025 – marazm, który dotknął reprezentację, czy nieadekwatny do zaistniałego stanu odbiór rzeczywistości przez trenera i piłkarzy? Kryzysy, krótsze lub dłuższe, zdarzają się w każdym piłkarskim zespole. I trzeba sobie z nimi po prostu poradzić. Aby jednak to nastąpiło w reprezentacji Polski, Probierz musi właściwie zdiagnozować problem. Czy będzie jednak w stanie, skoro niczym mantrę powtarza, że nie zejdzie z obranej drogi, gdyż jest jedynie słuszna?
A jeśli selekcjoner zbyt mocno oderwał się od rzeczywistości, to czy ma w sztabie na tyle silne osobowości i na tyle doświadczonych współpracowników – choć jednego – który nie zawaha się powiedzieć: - Michał zejdź na ziemię! To i to w naszej taktyce niedomaga, trzeba usiąść nad tym raz jeszcze, gruntownie przepracować, w tym i w tym aspekcie zmienić nasze założenia!? Otóż w moim odczuciu nikogo takiego w otoczeniu Probierza nie ma, i to także jest problem tej kadry. W sztabie, podobnie jak za kadencji Jerzego Brzęczka, brakuje jakości i obycia na wymaganym w kadrze poziomie.
Co zrobi atakowany Kulesza?
Aby doszło do jakichkolwiek zmian, do powyższych wniosków powinien dojrzeć jednak przede wszystkim prezes Cezary Kulesza. Tylko czy w sytuacji, kiedy zaczął już być w sposób bezpardonowy atakowany w przededniu roku wyborczego w PZPN, sprawy kadry będzie umiał postawić na pierwszym planie? Na razie bowiem nawet nie zaczął się bronić przed nasilającą się krytyką, co prawdopodobnie oznacza, iż dopiero gromadzi w tym kierunku siły. I argumenty. Kiedy zatem znajdzie czas na reprezentację?
