Jagiellonia lepsza do przerwy
Jak przystało na starcie dwóch drużyn, które wciąż reprezentują nasz kraj na międzynarodowej arenie, w środowym starciu nie brakowało emocji. Już po dziesięciu minutach padła bramka dla Legii - sam na sam z bramkarzem znalazł się Kacper Chodyna, który w ostatnim czasie miewał kłopoty z wykorzystywaniem podobnych sytuacji. Skrzydłowy Legii tym razem umieścił piłkę w bramce, jego radość z trafienia szybko jednak zepsuł sędzia informując, iż w momencie podania znajdował się na pozycji spalonej.
Ozdobą pierwszej części spotkania była akcja bramkowa dla Jagiellonii. Znajdujący się po prawej stronie pola karnego Miki Villar obsłużył znakomitym podaniem Jarosława Kubickiego, który posłał piłkę do bramki. Gospodarze szybko mogli wyrównać, futbolówka po strzale Bartosza Kapustki zatrzymała się jednak na słupku.
Bramki i kontrowersje po przerwie
Co nie powiodło się przed przerwą, udało się Legii na początku drugiej części gry. W polu karnym znalazł się defensor Legii - Jan Ziółkowski, który po podaniu Ryoy'i Morishity głową posłał piłkę do bramki. Japończyk wpisał się także na listę strzelców i to dwukrotnie, zapewniając w ten sposób Legii zwycięstwo 3:1.
W potyczce nie brakowało także emocji związanych z decyzjami podejmowanymi przez arbitra. Dwukrotnie wydawało się, że Jagiellonia otrzyma rzut karny, za każdym razem jednak sędzia Piotr Lasyk podejmował decyzję na niekorzyść białostoczan. Za pierwszym razem w rękę trafiony został Ilia Szkurin, za drugim po starciu z Pawłem Wszołkiem upadł w obrębie szesnastki Oskar Pietuszewski. W drugim przypadku arbiter wskazał nawet na jedenasty metr, po długiej konsultacji z VAR-em zmienił jednak swoją decyzję.
Legia ostatecznie pokonała Jagiellonię 3:1 i dołączyła do Ruchu Chorzów i Pogoni Szczecin, które już wcześniej zapewniły sobie miejsce w półfinale Pucharu Polski.
