Narodowy Fundusz Zdrowia, choć jest płatnikiem, musi się specjalnie zwracać do lekarzy rodzinnych, aby tak jak ich koledzy ze Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych i Izb Przyjęć "byli otwarci i działali na rzecz pacjentów zgodnie z powołaniem". Od wielu miesięcy głównym kontaktem na linii lekarz - pacjent jest teleporada.
Jednocześnie, co nie jest tajemnicą, bez problemów lekarze przyjmują prywatne. Specjaliści widocznie mniej się boją koronawirusa od lekarzy rodzinnych.
Lepsza organizacja pracy i większe koszty, ale można przyjmować normalnie
Z doniesień medialnych wynika, że lekarze udzielali ich z domu, a nawet z jakichś wyjazdów. Oczywiście było tak, jeśli pacjent zdołał się dodzwonić, co łatwe nie było. Większość chorych warowała przy telefonie godzinami, by np. usłyszeć "jesteś siódmy w kolejce" lub po prostu słysząc cały czas zajęty sygnał.
Nie przeocz
Nikt nie chce tłoku w przychodniach w czasie epidemii koronawirusa i zamykania przychodni z powodu zakażenia personelu, gdy obsługuje ona np. duże osiedle. Pracę POZ można tak zorganizować, by zminimalizować zakażenie wśród personelu. Wymaga to lepszej organizacji i większych kosztów, ale jest możliwe.
Nie ma mowy, by przychodnie, jak kiedyś, stały się miejscem spotkań, często towarzyskich. Mamy tam przychodzić z konkretną sprawą. Gdyby teleporady działały właściwie, to umówieni na godzinę pacjenci przychodziliby na wizytę. I można to zorganizować tak, aby pacjenci nie musieli czekać w poczekalni w kolejce z innymi chorymi.
Diagnoza dziecka przez telefon: fura leków i skierowanie do szpitala
Nikt mi jednak nie wmówi, że można prawidłowo zdiagnozować pacjenta na telefon, zwłaszcza gdy jest to dziecko. Dla bezpieczeństwa (swojego) lekarz przepisuje często furę niepotrzebnych leków, a bywa, że wystawia jeszcze skierowanie do szpitala, bo przecież pacjenta nie widział, nie osłuchał, leczy go "w ciemno".
Musisz to wiedzieć
NFZ wpadł we własne sidła i sidła zarzucone przez poprzednią ekipę w Ministerstwie Zdrowia, która przy 30 zachorowań dziennie w kraju zamknęła go na cztery spusty. Teraz zachorowań jest więcej, prognozy mówią, że będzie ich jeszcze więcej. Zatem blady strach padł na lekarzy rodzinnych, którzy dostali jeszcze możliwość kierowania na testy na koronawirusa, po uprzedniej, oczywiście teleporadzie.
Absurd w tym kraju goni absurd. Aby mieć podkładkę dla swoich różnych decyzji, NFZ wprowadził jeszcze ankietę dla pacjentów o ich doświadczenia w kontaktach z POZ. Ktoś w NFZ ma poczucie humoru...
Ewidentnie trzeba znaleźć racjonalne rozwiązanie. Nie może być tak, że chory nie widział się ze swoim lekarzem od 6 miesięcy, a ich relacje to przekazywanie e-recept. Na szczęście, chociaż to rozwiązania udało się wprowadzić przed pandemią.
Zobacz koniecznie
Bądź na bieżąco i obserwuj
