Spis treści
- Bardziej znany Michał. Pracowity i ambitny
- Dworczyk: polityczne pobudki
- Włamanie nastąpiło w 2021 r. Dwa oświadczenia
- Byli w opozycji, nic z tego nie wyszło
- Wróżyli mu wielką karierę
- Londyn. Tu Michał K. szukał pracy
- Polecenia na karteczkach? Zostały zniszczone
- Michał K. nie zgodził się na ekstradycję
- Będzie cykl spraw w sądach?
Bardziej znany Michał. Pracowity i ambitny
Michał Dworczyk jest bardziej znany z tej dwójki. Pracowity, ambitny, wykształcony, zawsze miał dobry kontakt z mediami, przynajmniej do wybuchu afery mailowej.
Kilka dni temu prokurator generalny, minister sprawiedliwości Adam Bodnar przekazał do Parlamentu Europejskiego wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie Michała Dworczyka do odpowiedzialności karnej. Zdaniem śledczych Dworczyk nie dopełnił obowiązków i utrudniał śledztwo, które miało wyjaśnić, kto stał za atakiem na jego skrzynkę mailową.
„Niedopełnienie obowiązków miało wynikać z posługiwania się niecertyfikowaną i niezabezpieczoną prywatną skrzynką mailową do prowadzenia korespondencji w zakresie realizacji zadań służbowych wynikających z pełnionych funkcji, mających znaczenie dla bezpieczeństwa publicznego i prawidłowego funkcjonowania organów państwa" - przekazała rzecznik Prokuratora Generalnego prok. Anna Adamiak. Przypomniała, że skrzynka mailowa byłego szefa KPRM zawierała informacje niejawne, zagadnienia dotyczące obronności i bezpieczeństwa państwa, związane ze służbami specjalnymi, dotyczące bezpieczeństwa teleinformatycznego, spraw gospodarczych i COVID 19 oraz relacji zagranicznych i stosunków międzynarodowych.
Utrudnianie postępowania karnego miało zaś polegać „na pomaganiu sprawcy ataku hakerskiego w uniknięciu odpowiedzialności karnej”. O co chodzi? Po zgłoszeniu zdarzenia ABW, Dworczyk polecił jakiejś osobie trwale wykasować z prywatnej skrzynki mailowej szereg informacji. Chodziło o dane stanowiące, jak to mówią prokuratorzy, istotny dowód dla ustalenia okoliczności i sprawcy przestępstwa.
Dworczyk: polityczne pobudki
Dworczyk, działania ministra Bodnara ocenił jako „absurdalne, motywowane czysto politycznymi pobudkami".
„Mogę jedynie powtórzyć, że od początku ściśle współpracowałem i współpracuję z organami państwa w tej sprawie, stosując się do poleceń służb oraz prokuratury. Nie niszczyłem żadnych dowodów, dodając na marginesie, że w tym czasie nie toczyło się żadne śledztwo w tej sprawie, co czyni argument o jego rzekomym utrudnianiu kompletną groteską. W śledztwie mam status osoby pokrzywdzonej, ale rozumiem, że dziś zapotrzebowanie na polityczne zlecenia może czynić cuda” - napisał na platformie X.
I podkreślił, że prokuratura, która od przeszło trzech lat prowadzi śledztwo w tej sprawie wciąż nie wie, kto dokonał włamania na jego skrzynkę mailową.
„Według amerykańskiej firmy Mandiant, zajmującej się cyberbezpieczeństwem, byli to hakerzy powiązani z białoruskimi i rosyjskimi służbami specjalnymi” - podał.
Cóż, trudno nie odnieść wrażenia, że afera mailowa pogrążyła Michała Dworczyka, ale też od dwóch lat w mediach wciąż pojawiają się kolejne maila, które Dworczyk albo wysyłał, albo dostawał od przeróżnych ludzi. Wiele z nich chwały mu nie przynosi, pokazuje za to, jak działało środowisko skupione wokół byłego już premiera Mateusza Morawieckiego, ale w tych wiadomościach pojawiają się też informacje ważne z punktu widzenia chociażby obronności kraju, o czym wspomniała pani prokurator.
Włamanie nastąpiło w 2021 r. Dwa oświadczenia
Sprawa swój początek ma w 2021 roku. Dworczyk, wówczas szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, nie mógł mieć tęgiej miny, kiedy zorientował się, że ktoś włamał się na jego skrzynkę mailową. Wydał w tej sprawie specjalne oświadczenie, a właściwie dwa – jedno 9 czerwca, i drugie 11. Potem nie wypowiadał się w sprawie cyberataków, nie odpowiadał na pytania w Sejmie. Wreszcie zdecydował się udzielić wywiadu tygodnikowi „Wprost”
- Tak, prowadziłem korespondencję z prywatnej skrzynki z różnymi osobami, bo jako osoba, która występuje w różnych funkcjach, czyli osoby prywatnej, polityka i urzędnika, kontaktuję się z różnymi osobami, które przesyłają na mój adres różną korespondencję - przyznał w wywiadzie. - Odpowiadam również na maile i wykorzystywałem do tego również skrzynkę, która była też przeznaczona do spraw politycznych. Pragnę podkreślić, że nie jest to złamanie żadnych obowiązujących przepisów - dodał.
Potem w rozmowie z portalem wPolityce stwierdził, że zawsze można zrobić więcej, by skrzynka pocztowa była lepiej zabezpieczona.
- Pamiętajmy jednak, że hakerom udało się wkraść się do wielu polityków na służbowe i prywatne konta pocztowe, konta w social mediach, wejść do systemów rządowych wielu państw, takich chociażby supermocarstwo, jakim jest USA. Ja w ciągu ostatnich 9 miesięcy hasło zmieniałem 12 razy - zapewnił.
Ale mleko już się rozlało. Posłowie KO domagali się zwołania posiedzenia sejmowych komisji: ds. służb specjalnych, cyfryzacji oraz administracji i spraw wewnętrznych.
Byli w opozycji, nic z tego nie wyszło
Zresztą, Dworczyk, nie po raz pierwszy był na celowniku mediów – był na nim cały czas, odkąd został pełnomocnikiem rządu ds. szczepień. Nie było dnia, żeby nie gościł w mediach, co rusz organizował konferencje i briefingi prasowe, starał się. Nawet politycy opozycji, przyznawali, że „próbuje ogarnąć temat”, choć dwa raz chcieli jego odwołania. Pierwszy, kiedy w nocy z 30 marca na 1 kwietnia na szczepienia zapisywali się nawet 40-latkowie, bo „nastąpiła usterka w systemie.” Bronił go wtedy sam minister zdrowia Adam Niedzielski.
Drugi raz, kiedy szef Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś poinformował, że w związku z organizacją wyborów w trybie korespondencyjnym zarządzonych na 10 maja 2020 roku NIK kieruje do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego, szefa KPRM Michała Dworczyka, szefa MAP Jacka Sasina oraz szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego. Ale Sejm odrzucił wnioski o odwołanie trzech ostatnich panów.
Ale to drobne potknięcia w politycznej karierze Dworczyka, który w tym czasie był cieniem Mateusza Morawieckiego. Z premierem poznali się przez wspólnych znajomych z harcerstwa. Dworczyk: instruktor w stopniu harcmistrza Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej przeszedł wszystkie szczeble harcerskiej kariery: był kolejno zastępowym, drużynowym, komendantem szczepu i hufcowym. W ZHR spędził 17 lat, jak wiele osób z otoczenia byłego premiera. Wszyscy oni, podobnie jak Dworczyk, byli młodzi, świetnie wykształceni, doskonale radzili sobie w polityce i biznesie, szefowali instytucjom państwowym, doradzali.
Dworczyk w ZHR dużo czasu poświęcał historii, interesował się sprawami Polaków na Wschodzie. Ale też skończył Liceum Ogólnokształcące Społeczne nr 17 w Warszawie, potem Wydział Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego i Studium Europy Wschodniej UW. Jako ciekawostkę, warto w tym miejscu wspomnieć, że w latach 90. Dworczyk został skazany przez sąd za nielegalne posiadanie amunicji z okresu II wojny światowej na karę 1,5 roku pozbawienia wolności z zawieszeniem jej wykonania na 3 lata. Pociski artyleryjskie przechowywał w piwnicy 9-piętrowego bloku mieszkalnego.
Z czasem Dworczyk wraz z kolegami założył firmę Pogranicze, organizował wyjazdy na Kresy. Jeden z ich projektów finansowo wspierał bank BZW BK, którego prezesem był wówczas Morawiecki.
Karierę polityczną Dworczyk zaczynał w 2005 roku jako doradca premiera ds. polityki wschodniej oraz polonijnej, był także doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. Polonii i Polaków za Granicą. Został radnym miasta st. Warszawy, potem radnym Sejmiku Mazowieckiego. W 2015 roku dostał się do Sejmu, dwa lata później został powołany na stanowisko wiceministra obrony narodowej przez ówczesnego szefa MON Antoniego Macierewicza w rządzie Beaty Szydło. Kiedy w 2017 roku Beatę Szydło zastąpił na stanowisku premiera Mateusz Morawiecki mianował Dworczyka szefem kancelarii premiera.
„Mateusz Morawiecki jest z jednej strony bardzo twardy, natomiast z drugiej ma w sobie wiele empatii. W „Newsweeku” napisano o nim, że jest nieczułym cyborgiem. Nieprawda. Każdy, kto z nim pracował, zna go bliżej, wie, że jest człowiekiem o dużej wrażliwości” – mówił swego czasu o premierze.
W wyborach parlamentarnych w 2019 roku Dworczyk otwierał listę kandydatów PiS w okręgu nr 2 Wałbrzych, zrobił tu najlepszy wynik.
Po nominacji na szefa KPRM dość szybko zaliczono do „ludzi Morawieckiego”, ale prawda jest taka, że pierwszym protektorem Dworczyka w PiS-ie był Adam Lipiński, wiceprezes partii, którego z młodym politykiem zbliżyła tematyka Kresów i Polaków na Wschodzie. Także prezes Kaczyński cenił Dworczyka, a na pewno miał do niego spore zaufanie. Wystarczy wspomnieć, że w 2018 roku w wyborach samorządowych Prawo i Sprawiedliwość dosyć nieoczekiwanie zwyciężyło i przejęło władzę od opozycji na Dolnym Śląsku, żeby jednak mieć większość w sejmiku dolnośląskim, PiS potrzebowało sojuszu z Bezpartyjnymi Samorządowcami, do negocjacji ruszył nie kto inny a Michał Dworczyk. Ale też miał w Prawie i Sprawiedliwości opinię człowieka do zadań specjalnych, młodego, rzutkiego, takiej nadziei PiS.
- To świetny organizator, pragmatyk. Z wszystkimi dobrze żyje, w każdym razie nie robi sobie wrogów w partii – mówi nam jeden z polityków Prawa i Sprawiedliwości.
Wróżyli mu wielką karierę
W Prawie i Sprawiedliwości wróżyli Dworczykowi wielką polityczną karierę. Pracowity, ambitny, wykształcony. Nie rozpychał się, nie szukał wrogów. Robił swoje.
To dzięki niemu, po wybuchu wojny w Ukrainie, tak sprawnie trafiała tam z Polski wszelka pomoc, także wojskowa. Wiedział, jak szybko załatwiać formalności, starał się.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski uhonorował go Orderem Za Zasługi II klasy. Został też odznaczony medalem „Za rozwój współpracy wojskowej”, przyznawanym przez ministra obrony narodowej Ukrainy.
3 października 2022 został odwołany ze stanowiska szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, pozostając ministrem-członkiem Rady Ministrów. W 2023 został ponownie wybrany do Sejmu, ponad pół roku później ruszył do Brukseli.
Teraz ma kłopoty, podobnie jak inny harcerz blisko związany z Mateuszem Morawieckim.
Londyn. Tu Michał K. szukał pracy
Michał K., bo o nim mowa, były szef Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych został właśnie zatrzymany w Londynie, wcześniej wystawiono za nim list gończy.
Zanim do tego doszło, sam zainteresowany twierdził, że do Londynu wyjechał w poszukiwaniu pracy, a do Polski wróci, kiedy będzie mógł liczyć na uczciwy proces. Tyle tylko, że teraz, nie on będzie o tym decydował.
Prokuratorzy postawili Michałowi K. zarzuty m.in. udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Grozi mu do 10 lat więzienia. Śledztwo dotyczy nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, chodzi między innymi o przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez pracowników RARS podczas organizowania i procedowania zakupu towarów, a tym samym działania na szkodę interesu publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.
Morawiecki twardo jednak broni swojego byłego współpracownika.
„Mamy dziś kolejny akt perfidnej politycznej zemsty bandy D. Tuska” - napisał na platformie X.
Takie działanie, jak tłumaczył były premier, ma mieć efekt paraliżujący i w przyszłości będzie wpływać na tych, którzy ratują państwo w momentach kryzysowych. Dalej wyliczał zasługi Michała K.
„Był autorem reformy funkcjonowania RARS, dzięki której stała się ona niezwykle istotnym elementem walki z pandemią oraz ośrodkiem realnego wsparcia dla Ukrainy" – pisał.
Dzień później znowu wychwalał swojego człowieka. Tłumaczył, że jako prezes RARS Michał K. odpowiadał za organizację hubu wojskowego na lotnisku w Rzeszowie, miał kontakt ze służbami specjalnymi z całego świata, na przykład z USA, Wielkiej Brytanii, Izraela czy Hiszpanii.
Tyle tylko, że śledztwo w sprawie nieprawidłowości w RARS wszczęto 1 grudnia 2023 roku, więc jeszcze za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Jego podstawą były materiały zgromadzone przez CBA, które podlegało wtedy Mariuszowi Kamińskiemu, dwa zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożył także Generalny Inspektor Informacji Finansowej, potem kolejne dwa – w tym jedno o podejrzeniu „prania brudnych pieniędzy”.
Zarzuty, między innymi przekroczenia uprawnień w związku z pełnieniem funkcji publicznych, usłyszała już dyrektorka biura zakupów Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych - Justyna G. i kierowniczka z tego biura - Joanna P. „Obszerne wyjaśnienia o sposobie wyprowadzania pieniędzy” tej pierwszej miały umożliwić prokuraturze postawienie zarzutów Michałowi K.
Polecenia na karteczkach? Zostały zniszczone
„Polecenia, żeby zamawiać u niego (S. i jego wspólnika Dominika B.) wychodziły od Michała K. na karteczkach, w trakcie rozmów na osobności. (...) Michał na kartce pisał przy mnie to, co miał do przekazania, na przykład nazwę firmy, co oznaczało, kto ma być preferowany, kto ma otrzymywać zamówienie” - powiedziała śledczym Justyna G. cytowana przez „Gazetę Wyborczą”.
I dalej: „To były małe białe karteczki z kostki lub karteczki żółte, samoprzylepne. Jak zapis na karteczce odczytałam, to K. wkładał je do niszczarki, która stała w jego gabinecie. Kilka karteczek wzięłam do swojego notatnika, później je niszczyłam. Brałam je po to, że jak było więcej danych, to nie byłam w stanie zapamiętać wszystkich szczegółów"
Dodała, że o naciskach poinformowała swoją zastępczynię. Zeznała też, że nad byłym prezesem w tej sprawie „na pewno był ktoś, kto polecał mu określone działania i nadawał mu główne kierunki postępowania”. Zeznania Justyny G. potwierdzają inni urzędnicy RARS.
Kim był „ten ktoś”? Można spekulować.
Michał K. to podobnie jak Dworczyk, to były harcerz. Po katastrofie smoleńskiej w kwietniu 2010 roku razem z kolegą postawili krzyż przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie - informowała „Gazeta Wyborcza”. Założył inicjatywę Polsce i Bliźnim, został obrońcą religijnego symbolu. Tłumaczył, że krzyż był tymczasowym rozwiązaniem, ale domagał się, aby zastąpił go pomnik.
Odnalazł się w PR-ze, według doniesień Onetu Michał K. w latach 2006-2009 był oficjalnym sejmowym lobbystą firmy PRacownia. Potem został menedżerem rozwoju biznesu w banku BZ WBK kierowanym wówczas przez Mateusza Morawieckiego. W 2015 roku został dyrektorem w banku PKO BP, trzy lata później przeniósł się do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Jak zauważają dziennikarze, było to kilka miesięcy po objęciu funkcji premiera przez Mateusza Morawieckiego.
Kiedy za byłym szefem RARS został wystawiony list gończy, Donald Tusk umieścił wymowny wpis na platformie X.
„Gdziekolwiek się ukrywa, sprawiedliwość go dopadnie. Liczymy Mateuszu na twoją pomoc w ustaleniu miejsca pobytu Michała K.” - skomentował w mediach społecznościowych.
Michała K. nazwał „prawą ręką Morawieckiego, macherem od respiratorów i generatorów", ale też jego kariera jest ścisłe związana z byłym premierem.
Były szef RARS w 2023 roku kandydował nawet do Sejmu z list Prawa i Sprawiedliwości.
„Mam wspaniałą rodzinę - żonę Justynę oraz trójkę dzieci - Zosię, Janka i trzyletniego Stasia. Chcę, aby moje dzieci żyły w dobrym, bezpiecznym świecie, miały dającą radość pracę i ciekawe zainteresowania. Janek rozwija się piłkarsko, grając w rozgrywkach młodzieżowych na poziomie mazowieckim. Dzięki temu wiem, jak ważne jest wsparcie lokalnego dziecięcego sportu. Sam również aktywnie uprawiam sport - jestem skoczkiem spadochronowym oraz instruktorem strzelectwa" – pisał o sobie.
Michał K. nie zgodził się na ekstradycję
We wtorek Michał K. stanął przed wydziałem ekstradycyjnym sądu magistrackiego w Westminsterze w Londynie. Potwierdził swoje dane osobowe i nie zgodził się na dobrowolną ekstradycję. Z kolei brytyjski sąd nie zgodził się na wpłacenie przez byłego szefa RARS kaucji, aby ten mógł pozostać na wolności i odpowiadać z wolnej stopy. Michał K. pozostanie w areszcie do 10 września, wtedy ponownie może ubiegać się o zwolnienie za kaucją.
Maciej Woroch, korespondent TVN w Londynie, w swojej relacji opowiadał, że podczas rozprawy, na sali sądowej poza Michałem K. i jego adwokatką, obecna była żona byłego szefa RARS, a także była posłanka PiS, była wicepremier i była minister rozwoju Jadwiga Emilewicz, blisko związana z Mateuszem Morawieckim.
Morawiecki cały czas broni swoich współpracowników, ale ich kłopoty są też jego kłopotami, zwłaszcza w obliczu tego, co dzieje się w Zjednoczonej Prawicy. Po odsunięciu od władzy, politycy PiS przez długi czas nie mogli wyjść z szoku. Z czasem nastroje w partii wyraźnie „siadły”, zwłaszcza w obliczu rozliczeń, z którymi ruszyła koalicja rządząca i decyzji PKW o zabraniu subwencji partii Jarosława Kaczyńskiego. Obok tego, trwa wojna podjazdowa między poszczególnymi frakcjami, próba sił, wiadomo przecież, że Jarosław Kaczyński nie będzie rządził partią wiecznie. Na horyzoncie są też wybory prezydenckie, a tu z kolei do głosu dochodzą ambicje poszczególnych politycznych graczy, tych ambicji nigdy nie ukrywał Mateusz Morawiecki, który otwarcie wyraził gotowość do udziału w wyścigu prezydenckim. Tyle, że teraz jego akcje pewnie straciły na wartości.
Będzie cykl spraw w sądach?
- Myślę, że Mateusz Morawiecki będzie miał cały cykl spraw sądach, kiedy tylko przejdą przez prokuraturę i skończą się aktami oskarżenia. Myślę, że zostanie mu uchylony immunitet i to jest jeden z powodów, dla których prezes Kaczyński nie chce go, mimo że Morawiecki bardzo o to zabiega, wystawić jako kandydata na prezydenta. Kaczyński uważa, że te wszystkie sprawy mogłoby mu zaszkodzić zwłaszcza w drugiej turze wyborów prezydenckich. Rzeczywiście, nagromadzenie tych sprawach, a będzie ich pewnie jeszcze więcej, mogłoby sprawić, że Morawiecki nie byłby wiarygodny dla wyborców niezdecydowanych jako kandydat w drugiej turze, bo myślę, że do drugiej tury miałby wszelkie szanse wejść – mówił mi ostatnio prof. Antoni Dudek, politolog.
Z drugiej strony, jak zauważył profesor, w obecnej sytuacji Mateusz Morawiecki ma jeden kluczowy atut, który teraz może się okazać bardzo istotny przy jego zabiegach o prezydenturę. Może przyjść do prezesa Kaczyńskiego i powiedzieć: „Panie prezesie, może mam duży elektorat negatywny, ale mam też sporo własnych milionów, które mogę zainwestować w swoją kampanię. Zdaje się, że żaden z innych kandydatów, których pan rozważa nie ma porównywalnych pieniędzy. Więc może jednak warto mnie poprzeć.” Morawiecki jest też politykiem rozpoznawalnym, to on w sondażach prezydenckich robi najlepsze wyniki z wszystkich polityków Zjednoczonej Prawicy.
Tyle tylko, że, jak słusznie zauważył prof. Dudek, Mateusz Morawiecki sam może mieć problemy, jest nie tylko RARS, są także wyborcy kopertowe, są inne sprawy, które trafiają na biurka prokuratorów. W każdym razie, może zdarzyć się i tak, że udział w wyścigu prezydenckim będzie ostatnią rzeczą, jaka zaprzątałaby mu głowę.
Zmiany w prawie o sprzedaży alkoholu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?