Lukas Podolski kibicem na meczu Lech - Górnik
Podolski grałby w tym meczu gdyby nie kartki. Czwartą, oznaczającą pauzę otrzymał w poprzedni weekend. Siłą rzeczy musiał więc zwolnić miejsce w składzie. Wyjazdu jednak nie odpuścił. Razem z fanami Torcidy wsiadł do pociągu, a potem zameldował się w sektorze gości przy Bułgarskiej.
W trakcie pierwszej połowy realizator transmisji dwukrotnie pokazał Poldiego na trybunach, obecnego pośród sympatyków Górnika i zaprzyjaźnionych z nimi kibiców GKS Katowice. Piłkarz był ubrany w dresy swojej marki. Miał na sobie smyczkę Torcidy. To jego drugi wyjazd. W maju zeszłego roku był z kibicami we Wrocławiu na wygranym meczu ze Śląskiem 4:3.

Podolski jeszcze nie przedłużył wygasającej umowy. Przekonuje, że ma czas, a decyzję uzależnia od uporządkowania "pewnych spraw" w klubie.
Dziś miejsce na widowni, tyle że w sektorze vipowskim zajął natomiast trener Lecha, John van den Brom. Holender też musiał pauzować, tyle że z powodu czerwonej kartki pokazanej tuż po zremisowanym meczu z Radomiakiem w Radomiu (1:1). Na ławce zastąpił go asystent, Denny Landzaat. Tak samo wyszło jesienią, w przegranym 1:2 spotkaniu z Rakowem Częstochowa, gdy przełożony pokutował za nadmiar żółtych kartek.
Na rozpoczęcie meczu z Górnikiem poznański Kocioł zaprezentował oprawę z racami, sektorówką i hasłem: Kolejorz lifestyle. W trakcie gry pirotechnikę nad flagą "Szacunek się należy" odpalili też ultrasi Torcidy.
W sumie widowisko Lech - Górnik śledziło na stadionie 28 112 kibiców. To najwyższa frekwencja 30. kolejki.
