Fatalny bilans bezpośrednich meczów
Wybór Sorribes Tormo do pojedynku drugich rakiet mógł być nieco zaskakujący. Wszak dwie inne tenisistki w światowym rankingu plasują się wyżej niż 28-latka klasyfikowana obecnie na 106. pozycji. Niska lokata rywalki nie oznaczała jednak, że naszą tenisistkę czeka łatwa przeprawa. Zresztą bilans spotkań nie przemawiał na jej korzyść - Polka przegrała wszystkie dotychczasowe pojedynki, w tym ubiegłoroczny w ramach turnieju Billie Jean King Cup.
Hiszpanka w 2024 roku miała okazję rywalizować m.in. z Igą Świątek. W potyczce z naszą najlepszą tenisistką nie była w stanie wygrać nawet seta, na podstawie pojedynków z jej udziałem można było jednak wywnioskować, jaki styl zaprezentuje w piątkowym pojedynku - szaleńcza defensywa polegająca na bieganiu do każdego zagrania oraz próba gry pod linię końcową w taki sposób, by piłka od kortu odbijała się niezwykle wysoko.
Zacięta rywalizacja w pierwszym secie
Pierwsze gemy polsko-hiszpańskiego pojedynku sugerowały, że nasza tenisistka powinna poradzić sobie z przeciwniczką bez większych kłopotów. Prowadzenie 3:0, jedno przełamanie, a przede wszystkim niezła gra Linette przy siatce wlewały sporo optymizmu w serca kibiców. Gdy jednak tylko rywalka zaczęła grać tak, jak spodziewano się przed meczem, Polka zaczęła mieć poważne kłopoty. Jakby tego było mało jednocześnie ze skuteczniejszą postawą Hiszpanki pojawił się dodatkowy problem u poznanianki - 38. rakieta świata miała ogromne kłopoty z trafianiem pierwszym serwisem.
Sorribes Tormo szybko straty odrobiła, a potem miała szansę, by wyjść na prowadzenie, nie wykorzystała jednak żadnego z trzech break pointów. W ósmym gemie Magda znów wypracowała przewagę (5:3), nie była jednak w stanie zamknąć seta, który rozstrzygnął ostatecznie tie-break. W decydujących momentach długo lepiej radziła sobie Hiszpanka (3:0, 5:3), ostatecznie jednak udanymi akcjami zwycięstwo w tej części meczu zapewniła sobie Linette (8:6).
Katastrofa w drugiej partii i szczęśliwe zakończenie
Drugi set nie był już ani tak wyrównany, ani dobry w wykonaniu Polki. To Hiszpanka szybko wypracowała trzygemową przewagę i choć przy stanie 3:1 mogło wydawać się, że powtórzy się scenariusz z pierwszej partii i tym razem to Linette odrobi stratę, nic takiego nie miało miejsca. Ostatecznie ta część spotkania zakończyła się zaskakująco łatwą wygraną rywalki 6:2, która wciąż biegała do wszystkich możliwych do odbicia zagrań, z kolei w grze naszej tenisistki pojawiało się coraz więcej błędów.
Słaby początek trzeciej partii mógł nadwątlić wiarę kibiców w zwycięstwo poznanianki. Półfinalista Australian Open przyzwyczaiła jednak, że jej pojedynki często bywają nerwowe i niczego nie można być pewnym do ostatniej piłki. Tak właśnie było w Maladze - Polka od stanu 0:3 wygrała cztery kolejne gemy i była bliska objęcia prowadzenia 5:3 (w ósmym gemie było już 40-0). Niewykorzystane okazje lubią się mścić, na szczęście w tym przypadku wspomniana sentencja nie znalazła zastosowania - choć Magda przy stanie 4:4 zmarnowała kilka break pointów, ostatecznie przełamała rywalkę, a kilka chwil później zakończyła mecz.
