Dlaczego Sopot?
Bo to miasto o długich tenisowych tradycjach, a ja osobiście mam wiele pięknych wspomnień związanych z tutejszymi kortami. To na nich w 2003 roku wywalczyliśmy razem z Marcinem Matkowskim nasz pierwszy deblowy tytuł w imprezie rangi ATP. To tu dwa lata później prawie ograłem słynnego Carlosa Moyę. Dla mnie i Marcina tamten turniej był taką trampoliną do wielkiej kariery, której szczytowym momentem były finały US Open i Masters. Chciałbym, żeby wielki tenis na dobre wrócił do Sopotu.
Z Panem w roli dyrektora...
Przyznam, że od dawna o tym myślałem. Patrzyłem na inne kraje, gdzie populacja jest mniejsza, a zawodnicy gorsi, a mimo to w tych krajach jest więcej turniejów niż w Polsce. Patrzyłem i zastanawiałem się dlaczego tak jest - przecież Agnieszka Radwańska, Łukasz Kubot czy Jerzy Janowicz zrobili bardzo dużo, by rozreklamować u nas tenis...
Pan i Marcin też swoje zrobiliście.
Dzięki, czekałem aż to powiecie. (śmiech) A poważnie to ja się dziwię, że za tymi wszystkimi sukcesami nie poszły pieniądze, że nie ma większej liczby turniejów, akademii i kortów. No i pomyślałem sobie, że to może być coś dla mnie, takie płynne przejście z roli zawodnika do roli organizatora turnieju. Dla tenisistów jedną z najtrudniejszych do zaakceptowania spraw po zakończeniu kariery bywa pogodzenie się z faktem, że teraz będą mieli kogoś nad sobą. Jakiegoś szefa. Bycie dyrektorem turnieju to dla mnie takie przedłużenie wolności, którą miałem przez wiele lat jako zawodnik.
Co może nam Pan powiedzieć o turnieju?
Dzięki współpracy z ATP od razu weszliśmy na poziom challenger z pulą nagród 64 tys euro plus wyżywienie i zakwaterowanie. Mam już również zaklepanych kilka fajnych nazwisk, bo swój przyjazd potwierdzili już m.in. Tommy Robredo i Jerzy Janowicz. Zgłosił się również Kamil Majchrzak.
A Hubert Hurkacz ?
No właśnie, co u niego? [rozmawialiśmy w trakcie meczu Hurkacza z Tennysem Sandgrenem w pierwszej rundzie Roland Garros - red].
Wygrał w czterech setach.
Super. Ten chłopak ma potencjał do tego, by wygrywać z najlepszymi. Powiedział mi, że uzależnia swój start od kilku najbliższych tygodni, więc być może jego również będzie można w Sopocie zobaczyć. W dodatku za darmo, bo od 28 lipca do 3 sierpnia będzie można wejść na korty za darmo. Dopiero dwa ostatnie dni turnieju są płatne. Ten challenger to tak naprawdę dopiero początek, bo chciałbym, żeby do Polski wrócił wielki tenis w wydaniu ATP.
Robert Lewandowski: Uczę się radzić sobie ze stresem, ale do końca nie da się tego zrobić