NATO wyśle wojska na Ukrainę? Jednoznaczna deklaracja sekretarza generalnego Sojuszu Północnoatlantyckiego

OPRAC.:
Lidia Lemaniak
Lidia Lemaniak
Wideo
od 7 lat
Wojska NATO zaangażują się bezpośrednio w wojną na Ukrainie? Sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Jens Stoltenberg uciął te spekulacje jednoznacznie podkreślając, że nie ma żadnych planów wysłania wojsk NATO na Ukrainę.

Spis treści

NATO nie wyśle swoich wojsk na Ukrainę

W Brukseli trwa spotkanie sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga z ministrami obrony Unii Europejskiej.

Trwa głosowanie...

Wojska NATO powinny być obecne na Ukrainie?

Francja ma wysłać żołnierzy-instruktorów na Ukrainę. Czy uważasz, że państwa NATO powinny to robić?

– Celem NATO jest wspieranie Ukrainy poprzez dostarczanie jej sprzętu wojskowego oraz prowadzenie działań, które mają zapobiegać rozlaniu się konfliktu poza terytorium ukraińskie – powiedział dziennikarzom przed spotkaniem szef NATO.

Podkreślił, to z tego powodu Sojusz Północnoatlantycki nie planuje wysłania swoich sił na Ukrainę ani zaangażowania się bezpośrednio w walkę, a zajmuje się zwiększaniem obecności wojskowej na wschodniej flance NATO: w państwach bałtyckich, Rumunii i Polsce. – To sygnał dla Rosji, że NATO będzie bronić wszystkich sojuszników – ocenił.

– Dostarczanie sprzętu Ukrainie nie czyni z NATO strony konfliktu. Mamy prawo wspierać Ukrainę, nie stając się stroną konfliktu – dodał.

Ukraina ma prawo do obrony

Ponadto Jens Stoltenberg zaznaczył, że Ukraina ma prawo bronić się przed inwazją Rosji.

– Prawo do obrony obejmuje także uderzenia w cele poza Ukrainą, uzasadnione cele wojskowe w Rosji – powiedział.

Sekretarz generalny NATO dodał, że jest to obecnie istotne, gdy toczą się zacięte walki w regionie charkowskim, blisko granicy z Rosją. – Ukraińcom będzie trudno bronić się, jeśli nie będą mogli uderzyć w cele wojskowe tuż po drugiej stronie granicy, jak wyrzutnie pocisków, artylerię, czy lotniska, które są wykorzystywane, by atakować Ukrainę – ocenił.

Źródło:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 2

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

M
Marcinek
Argumenty za likwidacją głów reżimów, z ich najbliższymi współpracownikami, politykami stojącymi za wojną i kierownictwem służb.

3/3. Wpływ na zakończenie wojny.

Kto stoi za decyzjami o prowadzeniu wojny i kto chce wojny? Za podjęcie działań wojennych odpowiadają politycy - to ich decyzja, są zwierzchnikami sił zbrojnych. Same siły zbrojne nie wypowiadają wojny ani nie decydują o rozpoczęciu "operacji specjalnej", mogą co najwyżej doradzać, chyba że doszło do przewrotu władzy. Może służby specjalnie decydują o wojnie? Jeśli w danym kraju służby specjalne wybierają polityków i szantażują, to tak, ale nie są to całe służby, tylko ich kierownictwo. Jeśli tak jest, to kierownictwo służb (oprócz polityków) należy również uwzględnić, w dedykowanych im operacjach wojskowych. Czy zwykli obywatele chcą wojny? Raczej nie, pomijając psychopatów nikt nie chce iść na pole i strzelać do ludzi, ryzykując własną śmierć, kalectwo, traumy. Dlatego nie ma co zwalać winy na społeczeństwo. Co prawda w ankietach poparcia (prawdziwych lub nie) pokazuje się, że jest poparcie dla wojny, ale jakby inaczej sformułować pytanie: czy chcesz uczestniczyć w działaniach wojennych, czy chcesz, żeby twoje dzieci ginęły na froncie, żebyś musiał chować się w schronach, a twój dom był spalony, to wynik ankiety z pewnością byłby inny. Na wojnę decydują się politycy z różnych powodów: potrzeba władzy, korzyści materialnych, wpływów, trafienia do historii jako "zdobywca" – cóż, "ambitni" psychopaci i socjopaci mogą mieć takie potrzeby. Podsumowując, to politycy decydują (ewentualnie też kierownictwo służb), dlatego po ich likwidacji znikną osoby u władzy zainteresowane kontynuacją wojny.

I tu często pada kontrargument: przyjdą kolejni, może jeszcze bardziej chętni do prowadzenia wojny, bardziej nieprzewidywalni, i będą mieć „oficjalny” argument do jej kontynuacji - usuniecie głowy państwa. Tak jednak być nie musi, a jest wysoce prawdopodobne, że nie będzie, z następują[wulgaryzm]h powodów. Potencjalni następcy będą chcieli żyć - choćby po to by rządzić (a to ich afrodyzjak). Jeśli będą mieć wyraźny przekaz, że są następni w kolejce do usunięcia w razie kontynuacji, lub eskalacji wojny, to raczej się na to nie zdecydują. Należy pamiętać, że władcy lubią życie, to nie są straceńcy, co chcą skoczyć z mostu razem ze swoim najbliższym otoczeniem. Zadziała tu mechanizm odstraszania stosowany względem zwyczajnych ludzi przez wymiar sprawiedliwości. Kara to nie tylko kara, ale też mechanizm odstraszania kolejnych zbrodniarzy. W przypadku elit władzy zadziała to jeszcze lepiej, gdyż są to ludzie, być może psychopaci, ale skrupulatnie planujący swoje działania, ich zbrodnie nie są aktem nagłej decyzji, nagłego przypływu emocji w afekcie. Ich zbrodnie są uwzględnione w planie jako element w dążeniu do celu. Jeśli ich plan miałby wyraźny punkt - zostaniemy zlikwidowani, to uznaliby, że ten plan jest do niczego. W mojej ocenie to, że nie likwiduje się polityków na wojnach przyczynia się do wybuchu kolejnych, gdyż głowy rządów nie mają w historii przykładów, więc takiego obrotu spraw się nie obawiają. Warto dać im takie przykłady, a nawet więcej, pewność.
M
Marcinek
Argumenty za likwidacją głów reżimów, z ich najbliższymi współpracownikami, politykami stojącymi za wojną i kierownictwem służb.

1/3. Koszt finansowy

Podatnicy zachodni wydali już biliony na konflikt w Ukrainie i przygotowania do wojny. Przygotowanie wojsk z wrogich stron przeciw sobie to uzbrajanie setek tysięcy ludzi, wydawanie olbrzymich kwot na ich ćwiczenia, sprzęt, amunicję. Sama walka pochłania też olbrzymie straty, gdyż są niszczone całe miasta i przesiedlane miliony, front działań rozciąga się na setki kilometrów, obejmuje olbrzymi obszar.

Działania wojskowe skierowane bezpośrednio przeciwko politykom to działania lokalne, w małej skali, wymagające znacznie mniejszej ilości broni i liczby zaangażowanych w to żołnierzy i pracowników służb.

2/3. Koszt w ludziach i skala tragedii.

W walce wojsk giną dziesiątki tysięcy żołnierzy, dziesiątki tysięcy cywili, samej tragedii wojny doświadczają miliony. Powoduje to olbrzymie straty w ludziach, kalectwo i powojenne traumy prześladujące miliony świadków, wpływające niszcząco na ich życie i tym na całe rodziny, przyszłe pokolenia. Niewiele się o tym mówi, ale weterani do końca życia mają problemy psychiczne, co też doświadcza ich dzieci – udokumentowane już dziś zjawisko przekazywania tramy z pokolenia na pokolenie.

Bezpośrednie ataki na polityków to precyzyjne działania, nie obejmujące całych miast tylko wybrane lokalizacje (domy, miejsca spotkań, pojazdy dygnitarzy). Ilość cierpienia i niewinnych ofiar będzie nieporównywalnie mniejsza niż w wojnie, jak ta w Ukrainie.
Wróć na i.pl Portal i.pl