- Przyszła do nas wrażliwa, inteligentna, mądra kobieta - wspomina Ewelina Baron z Wielkopolskiego Ośrodka Adopcyjnego w Poznaniu. - Bardzo mi było szkoda tej matki. Wydawała się być zdeterminowana. Podjęła decyzję by oddać dziecko do adopcji, ale widać było, jak bardzo cierpi.
Pracownicy ośrodka próbowali rozmawiać z kobietą. Przekonywali, że to decyzja, której nie da się zapomnieć, odłożyć na tył głowy. Ona będzie boleć przez całe życie.
- Zachęcałam ją, żeby odwiedziła stowarzyszenie zajmujące się takimi dziećmi, żeby przekonała się, z czego tak naprawdę rezygnuje - mówi Ewelina Baron.
Matka Wojtusia decyzji nie zmieniła. Chłopiec trafił do pogotowia rodzinnego, gdzie czeka na kogoś, kto go pokocha.
Tymczasem jego matka zaczęła dowiadywać się... o możliwości adoptowania innego dziecka. Zdrowego dziecka. Twierdziła, że to doświadczenie sprawiło, że nigdy już nie zdecyduje się na ciążę. A bez dziecka nie wyobraża sobie życia.
Zazwyczaj to nie stan zdrowia jest głównym powodem zostawienia malucha
- Adopcja w tej sytuacji jest wykluczona - tłumaczy Ewelina Baron. - Przysposobić dziecka nie może osoba, której prawa rodzicielskie zostały odebrane ani taka, która się tych praw zrzekła.
Matce Wojtusia pozostaje więc cierpienie w samotności.
Do pogotowia rodzinnego często trafiają dzieci chore, niepełnosprawne, z deficytami. Ale zazwyczaj to nie stan zdrowia jest głównym powodem zostawienia malucha w szpitalu czy oddania dziecka do adopcji.
- Przyczyny są różne, ale często jest to młody wiek matki, która uważa, że nie poradzi sobie z wychowaniem dziecka, szczególnie chorego - mówi Karolina Kałkowska prowadząca w Poznaniu pogotowie rodzinne. - Matki oddają dzieci ze względu na warunki materialne, mieszkaniowe, z powodu trudnych, pogmatwanych sytuacji i układów rodzinnych. Rzadko jednak sama choroba jest przyczyną takiej decyzji.
W środku adopcyjnym incydentalnie pojawiają się osoby, które chcą oddać dziecko do adopcji ze względu na jego chorobę.
- To grupa bardziej świadomych, często wykształconych rodziców - przyznaje Ewelina Baron.
Wojtuś obecnie czeka na powrót z urlopu sędziego, który może wydać dokument potrzebny do rozpoczęcia procedury przygotowania chłopca do oddania do adopcji.
- Jego sytuacja musi być formalnie uregulowana - mówi Ewelina Baron. - Teoretycznie mogło się przecież zdarzyć, że matka wniosła wniosek o przywrócenie praw rodzicielskich.
WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? ZNASZ INTERESUJĄCĄ HISTORIĘ? MASZ ORYGINALNE ZDJĘCIA?
NAPISZ DO NAS NA ADRES [email protected]!