Zespół ONICO zniechęca, ale rywali do gry. W sobotę w hali Torwar jeśli ktoś dobrze się bawił to gospodarze i ich kibice. Zdarzało się, że Piotr Łukasik atakował nad blokiem, a w innej akcji samemu stawiając z rąk ścianę nie do przebicia. Nikołaj Penczew wszedł na odpowiednie obroty po, tym jak w pierwszych tygodniach w stołecznej ekipie grał bez wyczucia. Bułgarski przyjmujący zagrywką posadził na parkiecie swojego vis-a-vis z Resovii, Mateusza Mikę. W kolejnej akcji bombardował gości atakiem zza drugiej linii.
Pokaz siły zaprezentował też Bartosz Kurek. Nie mógł rozczarować tych, którzy przyszli na mecz. Co nie zdarzyło się od bardzo, bardzo dawna, Torwar w całości zapełnił się kibicami. I to nie siedzącymi jak na tureckim kazaniu, a dopingujących, skaczących, bawiący się jak na meczu reprezentacji Polski. Zainteresowanie było tak duże, że organizatorzy dostawili cztery trybuny po obu stronach boiska. Biletów nie było już od kilkunastu dni. Mimo to chwilę przed rozpoczęciem starcia długie kolejki fanów czekało do kas, licząc, że uśmiechnie się do ich szczęście i dostaną wejściówek ze zwrotów.
Warto było wcisnąć się do hali, by obejrzeć mistrza świata, MVP turnieju i najlepszego sportowca w Polsce w 2018 r. Choć on powie później, że dobra gra jest zasługą całej drużyny, to jednak 30-letni atakujący swoje zrobił na zagrywce. Choć zdarzało mu się mylić w ataku, to i tak kilka razy goście podnosili się z parkietu z grymasem.
Inna sprawa, że Resovia wciąż nie odzyskała dynamiki po zmianie szkoleniowca. Zespół Gheorghe Cretu często mylił się na zagrywce, nie wykorzystywał też szans na punkty w pierwszym tempie. W pozostałych elementach również nie potrafił zagrozić ONICO.
Dzięki wygranej drużyna Stephane'a Antigi na pewno nie spadnie z drugiego miejsca. Trzeci w tabeli Jastrzębski Węgiel w poniedziałek podejmie Aluron Virtu Wartę Zawiercie. Natomiast do ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle ONICO traci sześć punktów, ale wicemistrz Polski ma rozegrany mecz mniej (najbliższe spotkanie w PlusLidze zagra w sobotę 19 stycznia).
ONICO Warszawa - Asseco Resovia Rzeszów 3:0 (25:18, 25:21, 25:14)
Bartosz Kurek: Nie oceniajmy kogoś, jeśli nie przeszliśmy metra w jego butach