Tak, jak pisaliśmy wczoraj wieczorem, nie trwał długo pojedynek Dawida z Goliatem, choć tym razem zwyciężył Goliat. Armia azerbejdżańska zasypała Górski Karabach gradem pocisków i łatwo przedarła się przez kluczowe pozycje obronne lekko uzbrojonych Ormian z Republiki Górskiego Karabachu.
Faktyczna kapitulacja
Po niecałej dobie azerbejdżańskiej ofensywy władze Arcachu przyjęły propozycję rosyjskich „sił pokojowych” ws. wstrzymania ognia – podano w komunikacie nieuznawanego karabaskiego państewka. Ormianie podkreślili w nim, że Siły Zbrojne Arcachu broniły się bohatersko przed mającym kilkukrotną przewagę wrogiem, „zadając mu ciężkie straty”. Ale i one poniosły wiele strat, a „w niektórych rejonach nieprzyjacielowi udało się przedrzeć na pozycje bojowe Sił Obronnych i przejąć kontrolę nad szeregiem wzniesień i strategicznych węzłów drogowych”. Mówiąc krótko, Azerowie z łatwością przełamali linie obronne Ormian i los starcia był już przesądzony.
W oświadczeniu mowa jest także o całkowitym rozbrojeniu armii karabaskiej i wycofaniu ciężkiego sprzętu z terytorium nieuznanej republiki. Kwestie ze stroną azerbejdżańską dotyczące „reintegracji” oraz zapewnienia praw i bezpieczeństwa Ormian z Górskiego Karabachu będą omawiane na spotkaniu w mieście Yevlax (100 km od Stepanakertu) w czwartek. Działania wojenne zostały wstrzymane o godz. 13.00 czasu lokalnego (11:00 czasu polskiego).
Co dalej z Arcachem?
Według ormiańskiej administracji nieuznawanej Republiki Górskiego Karabachu zginęło 27 osób, w tym dwóch cywilów, a około 150 zostało rannych. Tysiące ludzi zostało ewakuowanych z miejscowości na linii frontu. Azerbejdżan był zdecydowany kontynuować działania wojenne do czasu, gdy Arcach się podda.
Teraz kluczową kwestią jest zabezpieczenie praw i bezpieczeństwa Ormian w Karabachu. Już na warunkach azerbejdżańskich. Bo raczej w obecnej sytuacji nie ma wątpliwości, że to koniec nieuznawanej Republiki Górskiego Karabachu, która przetrwała trzy dekady, ale i przez wiele lat – poprzez swe elity, tzw. klan karabaski – wpływała na Armenię, nawet nią rządziła. Szef dyplomacji USA Antony Blinken już mówi, że ważne są gwarancje dla Ormian w Karabachu. Pytanie, ilu zostanie tama po militarnej klęsce?
MSZ Armenii stwierdziło, że teoretycznie Ormianie z Górskiego Karabachu mogliby żyć pod kontrolą Azerbejdżanu, pod warunkiem nawiązania dialogu z Baku. Premier Armenii Nikol Paszynian oświadczył, że nie brał udziału w przygotowaniu porozumienia o zawieszeniu broni między separatystami z Górskiego Karabachu a Azerbejdżanem. Jego zdaniem, użyte w dokumencie słownictwo, zwłaszcza dotyczące obecności armii Armenii w regionie, wyraźnie wskazuje, że głównym celem ostatniego ataku Azerbejdżanu na Karabach była próba wciągnięcia Armenii w konflikt zbrojny i wkroczenia na jego terytorium.
Wieloletni konflikt Armenii i Azerbejdżanu o Górski Karabach
Spór terytorialny Armenii i Azerbejdżanu o Górski Karabach trwa od końca lat 80. XX wieku. Zamieszkany głównie przez etnicznych Ormian Region Autonomiczny Górskiego Karabachu, przy wsparciu Armenii, ogłosił secesję z Azerbejdżańskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej, a we wrześniu 1991 roku ogłosił utworzenie Republiki Górskiego Karabachu. W czasie konfliktu zbrojnego w latach 1988–1994 w separatystycznym regionie zginęło 30 tys. osób.
W efekcie pod kontrolą armeńskich sił zbrojnych znalazła się niemal 1/3 terytorium Azerbejdżanu: autonomiczny, zdominowany przez Ormian Górski Karabach i siedem otaczających go od północy, zachodu i południa zamieszkałych przez Azerów rejonów. Setki tysięcy tych Azerów stały się uchodźcami. Republika Górskiego Karabachu nie była i nie jest oficjalnie uznawana przez żaden kraj ONZ, w tym nawet Armenię.
W 1993 r. ONZ przyjęła cztery rezolucje żądające wycofania wojsk armeńskich z regionu Karabachu i uznania tego terytorium za część Azerbejdżanu. Bez skutku. Przez kolejne ćwierćwiecze Ormianie – mając wsparcie Rosji – mogli ignorować fakt, że Górski Karabach jest wciąż formalnie częścią Azerbejdżanu. Nie wspominając o siedmiu rejonach azerbejdżańskich, które nigdy nie należały do autonomii karabaskiej, a mimo to Armenia je okupowała.
Azerbejdżan powoli zbierał siły (w latach 90. XX w. jego armia była słabsza od armeńskiej, mającej na dodatek wsparcie Rosji), rozbudowując i modernizując armię dzięki miliardom petrodolarów. Z czasem Azerowie poczynali sobie coraz śmielej na pograniczu z Karabachem. Ale rozstrzygnięcie nastąpiło na jesieni 2020 r. Uzbrojeni choćby w tureckie drony i ze wsparciem tureckich doradców wojskowych (wciąż do końca nie wiadomo też, jak dużą rolę odegrało wsparcie Izraela), Azerowie w pięć tygodni rozbili Ormian.
Pod kontrolę Azerbejdżanu wróciły tereny wokół Górskiego Karabachu i starożytne i symbolicznie ważne miasto Szusza. Trójstronne porozumienie z Moskwy (Rosja, Armenia, Azerbejdżan) przewidywało, że Azerbejdżan odzyskuje siedem swych rejonów i część Górskiego Karabachu. Odizolowana od Armenii i osłabiona enklawa ma połączenie lądowe z Armenią tzw. korytarzem laczyńskim, za którego bezpieczeństwo, podobnie jak paru innych stycznych obszarów, odpowiada rosyjski kontyngent „sił pokojowych” (ok. 2000 żołnierzy).
Było wiadomo, że dla Baku to nie jest koniec rekonkwisty. Sprzyjać jej zaczęło zaangażowanie Rosji na Ukrainie. Przy bierności rosyjskich żołnierzy Azerbejdżan rozpoczął blokadę obszarów Karabachu zamieszkanych przez etnicznych Ormian. Przed enklawą stanęła groźba kryzysu humanitarnego. Po kilku miesiącach Azerowie w końcu wpuścili pierwsze konwoje – by już nazajutrz zaatakować zbrojnie.
rs
