Korespondencja z Paryża
Wspinaczka na czas debiutuje w takiej formule na igrzyskach. W Tokio była częścią trójboju - oprócz niej do klasyfikacji zaliczano także bouldering i tak zwane prowadzenie. Bouldering to rozwiązywanie wspinaczkowych "problemów". Zawodniczy wspinają się bez zabezpieczenia, na niskich wysokościach, często w poziomie, ale chwyty na ścianie bywają bardzo trudne. Prowadzenie to wysoka ściana i na szczyt trzeba dostać się już przy asekuracji.
Aleksandra Mirosław ma wąską specjalizację. Wspinaczka na czas. W Tokio więc biła na głowę wszystkich w tej konkurencji, ale w pozostałych dwóch była ostatnia. Nie miała w tej formule szans na medal. Zajęła i tak wysokie, czwarte miejsce. Ustanowiła też w swoim koronnym starcie rekord świata - 6,84. Zbawieniem było dla niej to, że w Paryżu "speed", czyli właśnie wspinaczka na czas, będzie miała swój osobny komplet medali.
W poniedziałek na olimpijskim obiekcie wspinaczkowym położonym na północ od Paryża, Mirosław dwukrotnie poprawiła rekord świata. Zrobiła to w obu biegach kwalifikacyjnych (najpierw 6.21, potem 6.06), które decydowały o rozstawieniu w następnej rundzie pucharowej. Tak też była jak błyskawica - 6.10.
W rundzie pucharowej było siedem par. Ta zawodniczka, która wygrywała - przechodziła dalej. To tej siódemki dołączyła najlepsza z przegranych. W ten sposób mamy ćwierćfinały. Zaplanowano je na środę, od godz. 12:35.
W najlepszej ósemce jest i druga Polka - Aleksandra Kałucka. Ona też poprawiła w poniedziałek swoją życiówkę - teraz do dokładnie 6.389 sekundy.
- Eliminacje były ciężkie. Jestem zadowolona z siebie, że dałam radę. Oddałam trzy dobre biegi. Ten bieg na 6.38 nie był idealny. Wiem, że jestem w stanie biegać szybciej. Zobaczymy, co to da w finale. Nie skupiam się jednak na czasie. W ćwierćfinale wygrywa najszybszy, a nie najlepszy. Wszystko się może zdarzyć - powiedziała Aleksandra Kałucka, którą z trybun wspierała siostra, Natalia. Zresztą pewnie gdyby przepisy były inne i z danego kraju mogły startować po trzy zawodniczki, to i ona walczyłaby o czołowe miejsca dla Polski.
- To były pierwsze zawody od dłuższego czasu, w których startowałam bez siostry. Gdy sobie o niej pomyślałam na rozgrzewce, to chciało mi się płakać. Widziałam, że skacze tam gdzieś i mi kibicuje. Bez mniej by mnie tu nie było. Robimy to razem. A Ola Mirosław pokazuje, że się da i jestem jej za to wdzięczna. Robi świetną robotę. Widzimy się w finale - dodała Kałucka, która była zaskoczona, że... tak mało się stresuje.
Mirosław przed igrzyskami zarządziła ciszę medialną. W Paryżu odpowiedziała tylko na kilka pytań, a potem przeszła obok pozostałych dziennikarzy.
W poniedziałek organizatorzy zawodów wspinaczkowych zaliczyli wpadkę. Na drodze A (zawodniczki rywalizują równolegle na dwóch takich samych drogach obok siebie - A i B) nie działał czujnik zatrzymujący po dotknięciu czas. Całe zawody więc się opóźniły.
Środa - wspinaczka na czas kobiet. Ćwierćfinały
12:35 Aleksandra Mirosław vs Leslie Adriana Romero Perez
12:37 Aleksandra Kałucka vs Yafei Zhou
12:39 Emma Hunt vs Raijah Sallsabillah
12:41 Desak Dewi vs Lijuan Deng
Z Paryża Jakub Guder
https://x.com/JakubGuder
