Oczywiście, dziś telewizja publiczna łamie standardy rzetelnego dziennikarstwa w programach informacyjnych, używa tępych i straszliwie topornych narzędzi propagandy, można się na to zżymać i należy krytykować, ale każdy ma w ręku swojego pilota do telewizora i przełączenie kanału nie boli, a przede wszystkim możliwy jest wybór. Ale naprawdę zabawna jest konstatacja, że wielu dawnych komunistów właśnie wygrało swoje wybory dzięki Koalicji Europejskiej, a tym razem na gdańskich uroczystościach rolę supportu dla Donalda Tuska pełnił Aleksander Kwaśniewski, wszak prominentny sekretarz PZPR, pamiętając jego wszystkie zasługi dla wolnej Polski. Żeby było symetrystycznie i coś wrzucić do ogródka dzisiejszego obozu władzy, którego rocznica 4 czerwca uwiera jak żadna inna, trzeba przypomnieć, jak wielkie zasługi dla Polski, dla opozycji miał, podczas Okrągłego Stołu, Lech Kaczyński. Zatem też dość przykre było takie jakby przejście obok tej rocznicy przez ludzi władzy.
Oczywistą oczywistością jest również, że dziś w Polsce emocje są tak rozgrzane, a podziały tak głębokie, że wielu wydaje się, że wyłącznie trzeba walić na oślep, używać słów jak pałki do bicia po głowie. Rozumiem wymogi gry, ale rocznica wyborów 4 czerwca była dla mnie dobitnym przykładem zinstrumentalizowania tego wydarzenia, w którego ocenie skutków możemy się różnić, ale przecież to wtedy pękła tama, dni komunistów u władzy w całej Europie były już policzone. Jakkolwiek to brzmi patetycznie, ale tak, tego dnia upadł komunizm.
W ogóle nie wykorzystaliśmy tego symbolicznego znaczenia tej rocznicy. Opozycja chciała antypisowskiego wiecu, to go zrobiła. Rządzący przeszli obok. Tylko proszę nie zżymajmy się więcej, gdy usłyszymy, że to Niemcy burząc mur berliński obalili komunizm. Tak, inną oczywistością jest, że wzywanie do jakiejkolwiek formy porozumienia ponad podziałami razi dziś wyłącznie tandetnością. Tylko czy nie jest dość przykrym paradoksem, że właśnie obchodziliśmy rocznicę właśnie takiego porozumienia? Nawet jeśli było ono kulawe, nie dość radykalne, to jednak zmieniło bieg historii Polski i Europy. A jakby najmniej wszystkim „świętującym” o to chodziło.
