Wiosną zakończonego już 2023 roku rozegrano dziewięć meczów (wszystkie na stadionie przy al. Piłsudskiego w sezonie 2022/2023), a w aktualnych rozgrywkach tzw. jesienią dziesięć spotkań przy al. Unii oraz dziewięć przy al. Piłsudskiego.
Frekwencja na obydwu łódzkich obiektach potwierdziła znaczący potencjał miasta w tej dyscyplinie, lecz o wynikach łódzkich klubów już tak powiedzieć się nie da (wystarczy zresztą zerknąć na tabelę krajowej elity).
Jedną z przyczyn braku postępu obu byłych mistrzów Polski z Łodzi jest ich bardzo słaba postawa w meczach ekstraklasy w roli gospodarzy. W minionym roku ŁKS u siebie wygrał dwa razy, cztery razy zremisował, cztery razy przegrał (w czterech spotkaniach nie potrafił strzelić bramki przed swoją publicznością). Bilans widzewiaków na stadionie przy al. Piłsudskiego wygląda następująco: sześć zwycięstw, dwa remisy i dziesięć porażek (w sześciu meczach nie zdobyli nawet jednego gola). Umówmy się, że to nie jest powód do satysfakcji, najdelikatniej zresztą rzecz ujmując
W ubiegłym roku aż pięciu drużynom ekstraklasy wyraźnie służyło łódzkie powietrze, bo w Łodzi wyłącznie zwyciężały. Dotyczy to: Warty Poznań (zwyciężyła bez straty gola wiosną i jesienią z Widzewem oraz jesienią z ŁKS), Górnika Zabrze, Lecha Poznań, Radomiaka i Zagłębia Lubin.
Jest ciekawe, trudno mówić o tej piątce klubów, że są z czołówki. Szczególnie o Warcie, zajmującej piętnastą lokatę i mającą obecnie tylko cztery zwycięstwa (2:0 z ŁKS w Łodzi, 1:0 z Widzewem w Łodzi, 1:0 ze Stalą w Mielcu i 2:0 z Górnikiem w Grodzisku Wielkopolskim).
