Policjant oskarżony o zabicie żony. Obrona twierdzi, że kobieta może żyć w sekcie. Ciała nigdy nie odnaleziono

Patryk Drabek
Przed Sądem Apelacyjnym w Katowicach ruszył proces odwoławczy byłego już policjanta Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu Marka G. Mężczyzna we wrześniu 2018 roku został uznany za winnego zabójstwa żony i wymierzono mu karę 15 lat więzienia. Wyrok zaskarżyły wszystkie strony postępowania.

Anna Garska ostatni raz była widziana 7 lipca 2012 roku. Według śledczych, nie odeszła od męża po kłótni, ale została przez niego zamordowana w mieszkaniu w Czeladzi, ponieważ były funkcjonariusz miał romans z koleżanką z komendy. Proces poszlakowy trwał ponad 2 lata. Sąd Okręgowy w Katowicach uznał Marka G. za winnego zabójstwa żony i skazał go na 15 lat pozbawienia wolności. Ponadto były funkcjonariusz miał m.in. korzystać z policyjnych baz danych, chociaż nie było do tego podstaw prawnych. G. uniewinniono natomiast od zarzutu usiłowania podżegania byłej kochanki do składania fałszywych zeznań.

Według ustaleń Sądu Okręgowego w Katowicach, Marek G. zamordował żonę 7 lipca 2012 roku pomiędzy godziną 22.30 a 23. Atak musiał być nagły (np. uderzenie, złapanie za szyję). Według sądu, nie można wykluczyć, że do zdarzenia doszło w łazience (mają o tym świadczyć ślady krwi i wymienione dywaniki). Sąd uznał, że oskarżony miał motyw - narastający konflikt z żoną, romans z koleżanką z komendy oraz strach o utratę praw rodzicielskich do córki w przypadku rozwodu. Był to jednak proces poszlakowy. Do tej pory nie znaleziono ciała Anny Garskiej. Jej koleżanki z pracy, które były przesłuchiwane, podkreślały, że nigdy nie porzuciłaby zarówno córki, jak i pracy.

Według sądu, Marek G. umieścił zwłoki żony w dużej torbie podróżnej, razem z częścią rzeczy osobistych. Następnie przewiózł je samochodem i zakopał. Nie ustalono jednak gdzie. Wcześniej Marek G. wykonywał połączenia na telefon żony, nagrywał się na pocztę głosową. W tym czasie urządzenia logowały się jednak do tej samej stacji BTS (obejmującej zasięgiem mieszkanie małżeństwa). To ma świadczyć o tym, że Marek G. miał przy sobie telefon żony.

Wybory 2025. Zwycięstwo Nawrockiego, wysoka frekwencja

Dalszy ciąg artykułu pod wideo ↓
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Urządzenie trafiło w ręce śledczych w 2013 roku. Telefon odnalazł się w wydziale przesyłek niedoręczalnych w Koluszkach. Był zapakowany w podwójną kopertę bąbelkową. Przesyłkę nadano jako list polecony do hostelu w Monachium 8 lipca 2012 roku z Katowic. Nadawcą miał być Jarosław D. z ulicy Radosnej w Katowicach. Śledczy ustalili, że w nocy z 7 na 8 lipca z komputera Marka G. wyszukiwano adresy niemieckich hosteli i właśnie D. Wpisano też hasło „poczta Katowice całodobowa”. Na kopercie znaleziono odcisk palca Marka G.

Wyrok zaskarżyli zarówno obrońcy oskarżonego, jak i prokurator oraz pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych (mamy i siostry Anny Garskiej) - mecenas Arkadiusz Ludwiczek. W dużym skrócie: prokurator i pełnomocnik chcą dla byłego policjanta 25 lat więzienia. Jego obrońcy wnoszą natomiast o uniewinnienie oskarżonego lub uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania.

- Sąd I instancji używa sformułowania: nie da się wykluczyć, że do zbrodni doszło w łazience. Moim zdaniem mamy tu błąd logiczny, ponieważ z jednej strony powodem takiego stwierdzenia miało być to, że oskarżony usunął dywaniki łazienkowe. Mieszkanie było szczegółowo badane przez biegłego i okazało się, że nie ma tam żadnych śladów, poza znikomą ilości krwi. Należała ona do oskarżonego. Z drugiej strony sąd twierdzi, że było to zdarzenie nagłe i ofiara miała być zaskoczona. Moim zdaniem jedno z drugim się wyklucza - mówiła mecenas Katarzyna Górny - Salwarowska, która jest jednym z obrońców Marka G.
- W sprawie przesłuchano wielu świadków. Nikt nie stwierdził, że oskarżony przed 7 lipca zachowywałby się w sposób agresywny. Nie ma na to dowodów - mówiła adwokat.

Pisaliśmy:
Czy policjant zabił żonę? Został zatrzymany i usłyszał zarzut zabójstwa
Były policjant skazany za zabójstwo żony. Poszlakowy proces dobiegł końca, ciała ofiary nie odnaleziono, obrona zapowiada apelację

Ponadto, według obrony, Anna Garska wciąż może żyć, ale już w sekcie. Ewentualnie, po wyjściu z domu, miała stać się ofiarą przestępstwa. Wskazywano także, że Sąd Okręgowy w Katowicach nie uwzględnił m.in. wyników eksperymentu procesowego dotyczącego przeniesienia walizki ze zwłokami czy też opinii biegłego ortopedy, z której wynika, że oskarżony ma dyskopatię lędźwiową i nie byłby w stanie przenieść ciała żony. Co do odcisku palca na kopercie, obrona utrzymuje, że Anna Garska używała kopert, które były w domu, a oskarżony mógł mieć z nimi styczność.

Dzisiaj (30 maja) sąd zdążył poznać jedynie stanowiska trzech obrońców Marka G. Wystąpień prokuratora i pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych wysłuchamy dopiero 8 sierpnia.

Zobaczcie koniecznie

Zaskakująca wystawa STOP SMOG w Katowicach

Najciekawsze startupy na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
To ona też miała kochanka? Prasa i media ukrywają to przed opinią publiczną?
G
Gość
A może zaginiona uciekła z kochankiem , z którym spotykała się przed zaginięciem. Jego też nie ma i nie wiadomo gdzie przebywa.
G
Gość
Nieposzlakowana opinia środowiskowa oskarżonego jak twierdzi sąd.! Co z opinią zaginionej i jej rodziny?
G
Gość
Prokurator to chyba już się gubi w swoich hipotezach. Raz mówi o torbie, a raz o walizce.
G
Gość
A może była narodowcem albo faszystą jak klepie często o Polakach nasi i szkopska prasa. To wtedy glina na w/w może sobie używać ku radości szkopów i żabojadów .
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Piękny wolej Casha ucieszył Stadion Śląski. Polska ukąsiła Mołdawię

Piękny wolej Casha ucieszył Stadion Śląski. Polska ukąsiła Mołdawię

Lewandowski pojawił się na ławce i szybko z niej zniknął. Dlaczego?

Lewandowski pojawił się na ławce i szybko z niej zniknął. Dlaczego?

Wróć na i.pl Portal i.pl