Natura potrafi nas przechytrzyć, ale gdy wybucha metan, ważny jest też czynnik ludzki - mówi prof. Nikodem Szlązak z Katedry Górnictwa Podziemnego Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
- Badał pan katastrofalne wybuchy metanu w rudzkiej kopalni Halemba, w której zginęło 23 górników, w kopalni Borynia w Jastrzębiu-Zdroju, kopalni Mysłowice-Wesoła czy w czeskiej Karwinie, gdzie zginęło 12 polskich górników. W XXI wieku górnictwo nadal nie może poradzić sobie z tym zagrożeniem?
- Ogólnie jednak radzi sobie całkiem dobrze, dzięki zdobyczom techniki górniczej metan nie jest wyrokiem. W Polsce ostatnia duża katastrofa związana z wybuchem metanu, przed tą w kopalni Pniówek w Pawłowicach, zdarzyła się aż osiem lat temu, w kopalni Wesoła. A przecież większość - czyli 80 proc wydobycia węgla kamiennego w naszym kraju pochodzi z pokładów metanowych, w polskich kopalniach wydziela się rocznie około 900 mln m sześc. metanu. Im głębsze pokłady, tym większe zagrożenie. W Jastrzębskiej Spółce Węglowej, do której należy Pniówek, węgiel pochodzi właśnie z głębokich pokładów. O zagrożeniu metanem wiadomo tu od dawna i profilaktyka, zresztą ogromnie kosztowna, jest bardzo dobrze rozwinięta, przykładem jest kopalnia Piast-Ziemowit. Mimo wszystko pod ziemią czasem zdarza się coś, nad czym nie można zapanować.
- Wydziela się nagle tyle metanu, że musi dojść do wybuchu?
- Nigdy nie musi dojść do wybuchu. Metan w niekontrolowany sposób może wydostawać się do wyrobisk z górotworu, z uskoków, ale sam z siebie nie wybucha. Pod ziemią może więc być bardzo dużo metanu, ale to nie oznacza od razu katastrofy. Do eksplozji potrzebne są trzy elementy; odpowiednia mieszanka wybuchowa związana ze stężeniem metanu, odpowiednie stężenie tlenu w powietrzu oraz coś, co spowoduje wybuch. Inicjał, zapłon.
- Skąd się bierze taki zapłon?
- Niestety, w grę wchodzi zwykle czynnik ludzki. Coś zostało zaniedbane, ale co, dlaczego? To dramat, ja na szczęście nie prowadzę takich dochodzeń, że pytam konkretnych ludzi, czemu tak się zachowali, z jakiego powodu nie postąpili inaczej, byłoby to dla mnie bardzo trudne. Kiedy widzę górników po tragedii, wolę milczeć. Badam sprawę już na zimno, analizuję zgodnie ze swoją wiedzą i doświadczeniem, gdzie była nieprawidłowość.
- A w kopalni Wesoła w 2014 roku gdzie był błąd? Zginęło pięciu górników, 25 zostało rannych.
- Wybuchł pożar z powodu samozapalenia się węgla, ale nie musiał doprowadzić do wybuchu metanu, który zbierał się na wyrobisku już nie eksploatowanym, a więc nie dość dobrze, jak się okazało, wentylowanym. Jeszcze raz się powierdziło, że natura potrafi nas przechytrzyć, decydujący jest jednak czynnik ludzki.
- Co przeżywa człowiek, który znajdzie się w strefie wybuchu?
- Wie pani...Jeśli znajdzie się w strefie wybuchu, to na żadne uczucia nie ma już czasu. Wszystko dzieje się błyskawicznie, w sekundach. Zostaje najpierw uderzony z wielką siłą, rzucony na ścianę, czasem już to jest śmiertelne. Fala wybuchu działa jak tsunami, z jego straszną mocą. Wysoka temperatura robi swoje. Jeśli ktoś uszedł z życiem, to musiał mieć jakieś schronienie, zabezpieczenie, dopływ tlenu, którego brakuje. Słowem, miał wyjątkowe szczęście. Ale takie zdarza się rzadko.
- A jednak ratownicy szukają żywych górników.
- Nadzieję mają prawie zawsze i ja też, bo można powiedzieć, wszystko w rękach Boga. Myśl, że kogoś uda się uratować, pozwala ratownikom narażać własne życie, daje im napęd do działania, mnie również. Moim zadaniem jest wskazać, gdzie był błąd i jak na przyszłość można mu zapobiec. Ale walka z naturą i ludzką omylnością nie ma końca.
- Kolejny wybuch w kopalni Pniówek: trzej ratownicy w ciężkim stanie. Wstrzymano akcję
- Łzy pod KWK Pniówek. Górnicze wdowy złożyły kwiaty i zapaliły znicze pod kopalnią
- Dlaczego w KWK Pniówek doszło do dwóch wybuchów metanu? Dr Dariusz Musioł wyjaśnia
- Premier Morawiecki: Żyjemy nadzieją, ale sytuacja jest bardzo, bardzo trudna
