Radosław Sikorski o „rozbiorze” Ukrainy
Sikorski zasugerował w rozmowie w „Gościu Radia ZET”, że gdy doszło do wojny, polski rząd miał się zastanawiać nad rzekomym udziałem w rozbiorze Ukrainy.
– Rząd PiS myślał o rozbiorze Ukrainy? Myślę, że miał moment zawahania w pierwszych 10 dniach wojny, gdy wszyscy nie wiedzieliśmy, jak ona pójdzie, że może Ukraina upadnie. Gdyby nie bohaterstwo Zełenskiego i pomoc Zachodu, to różnie mogło być – powiedział europoseł.
Poparcie dla słów Sikorskiego
Sikorski został skrytykowany przez polityków, komentatorów i dziennikarzy z różnych środowisk i redakcji. Mimo to, są polityczni sojusznicy, którzy wyrażają poparcie dla słów byłego szefa MSZ i Marszałka Sejmu.
„Myślę tak samo jak Radek Sikorski. Wzywam premiera Morawieckiego do powiedzenia nam prawdy na ten temat, bo poszlaki są znaczące, że właśnie tak było” – napisał Jan Vincent Rostowski, były minister finansów.
W podobnym tonie wypowiedział się Waldemar Kuczyński, były minister przekształceń własnościowych w rządzie Tadeusza Mazowieckiego.
„Moim zdaniem Radek Sikorski mówi tak, jak było. Powiem więcej, w razie załamania się Ukrainy, to byłby ogromny problem nie tylko dla Polski, ale i dla NATO, czy pozwolić zająć całą. Aby tego strasznego dylematu uniknąć, trzeba pilnie dać Ukrainie i czołgi i wszystko inne – oświadczył na Twitterze.
Poseł PO: nie dopatrzyłem się strasznych rzeczy
Z kolei poseł PO Artur Łącki, który był gościem Polskiego Radia 24 we wtorek rano przyznał, że we słowach Sikorskiego nie zauważył „jakichś strasznych rzeczy”.
– Chociaż trzeba powiedzieć, że pan Radosław Sikorski jest tak obserwowany przez stronę rządową, posłów PiS-u i rządzących, że powinien zważać na każde słowo, które mówi – powiedział.
Jak dodał, choć nie jest w stanie tego udowodnić, na pewno rząd w pierwszych dniach „brał pod uwagę wszelkie scenariusze”.

lena