SPIS TREŚCI
Rosja rozpoczęła na jesieni 2015 roku w Syrii interwencję wojskową, która odegrała kluczową rolę w uratowaniu prezydenta Baszara al-Asada przed porażką w wojnie domowej. Reżim się utrzymał, w zamian Rosja zyskała bazy i obecność wojskową w Syrii. Dwa największe rosyjskie obiekty wojskowe to baza morska w Tartus i baza powietrzna Chmejmim, około 20 kilometrów na południowy wschód od Latakii. Dziś ich przyszłość stoi pod wielkim znakiem zapytania. Asad upadł, Moskwa musi rozmawiać ze zwycięskimi rebeliantami.
Jak się dogadać z wrogiem?
Jeszcze siódmego grudnia, podczas rozmów z szefami dyplomacji Turcji i Iranu w Katarze, Siergiej Ławrow nazywał rebeliantów zmierzających szybko w stronę Damaszku, „terrorystami”. Już nazajutrz, w niedzielę rano, po upadku stolicy, Rosja przestała nazywać HTS terrorystami. Pragmatyzm. Kreml chce utrzymać jak największą obecność w Syrii także w erze po Asadzie. Czy to się uda? Anonimowy urzędnik Kremla powiedział państwowej agencji informacyjnej TASS, że Rosja osiągnęła porozumienie w celu zapewnienia bezpieczeństwa swoich aktywów wojskowych w Syrii. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow odmówił jednak komentarza dziennikarzom. Ale przyznał, że Rosja dała Asadowi schronienie i azyl polityczny.
Kreml nadal może osiągnąć porozumienie z przywódcami rebeliantów i zachować dostęp do jednego lub obu obiektów w Syrii. Jeśli jednak tak się nie stanie, zdolność Rosji do projekcji siły militarnej lub gospodarczej zostanie poważnie ograniczona. Oba obiekty były kluczowym kanałem dla tajnych i jawnych dostaw wojskowych do krajów w północnej i środkowej Afryce.
W 2017 roku Moskwa i Damaszek podpisały umowę o korzystaniu z baz w Tartus i Chmejmim przez 49 lat - do 2066 roku. Jednak obecnie trudno powiedzieć, czy Rosja w ogóle je utrzyma. Rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow powiedział, że Moskwa omówi ich los z nowymi władzami w Damaszku.
Strategiczne gniazdo w Syrii
Obecność Rosji w Syrii sięga czasów sowieckich. To były jeszcze ustalenia Breżniewa z Hafezem Asadem. Dały one od 1971 roku Sowietom dostęp marynarki wojennej do głębokowodnego portu śródziemnomorskiego w Tartus.
We wrześniu 2015 r. rosyjski prezydent Władimir Putin nakazał wysłanie do Syrii największych od dziesięcioleci rosyjskich sił ekspedycyjnych, by wzmocnić słabnące wysiłki Asada w walce z rebeliantami i grupami ekstremistycznymi. Syria w zamian udzieliła Rosji 49-letniej dzierżawy dostępu do Tartus i bazy lotniczej w Chmejmim.
W następnym roku, po miesiącach nieustannych nalotów, które zniszczyły miasta - kampanii tak bezwzględnej, że dowódca, który ją zarządził, gen. Surowikin, otrzymał przydomek „Generał Armageddon” - syryjskie wojsko miało przewagę.
Tartus był dla Rosji trampoliną do projekcji siły, nie tylko w Syrii, na całym Bliskim Wschodzie, ale także w Afryce i innych miejscach. Po 2015 r. Rosja intensywnie wykorzystywała swoje statki bałtyckie i czarnomorskie do zaopatrywania portu i transportu ciężkiego uzbrojenia i sprzętu budowlanego. Firma budowlana powiązana z biznesmenem powiązanym z Kremlem otrzymała w 2019 r. kontrakt na zarządzanie i rozbudowę portu.
Według półoficjalnego raportu opublikowanego w 2016 roku rosyjska flota powietrzna w Syrii obejmowała ponad dwa tuziny bombowców frontowych Su-24 i Su-25 oraz samolotów szturmowych, wraz z co najmniej ośmioma zaawansowanymi myśliwcami bombardującymi Su-30 i 12 śmigłowcami szturmowymi Mi-24 i Ka-52. Według szacunków CSIS, od września 2015 r. do stycznia 2018 r. siły rosyjskie wykonały ponad 34 000 lotów bojowych, przy czym Su-24 i Su-34 służyły jako główne samoloty uderzeniowe.
Siły rosyjskie rozmieściły również systemy rakiet balistycznych krótkiego zasięgu Iskander-M, a także system obrony powietrznej dalekiego zasięgu S-400 oraz systemy obrony krótkiego zasięgu, takie jak Pancyr i Tor.
Ewakuacja Rosjan z Syrii?
Rosyjskie lotnictwo korzystało również z największej bazy syryjskich sił powietrznych, lotniska T-4. W jego sąsiedztwie do niedawna prawdopodobnie stacjonowali rosyjscy wojskowi. Baza znajduje się około 50 kilometrów na zachód od Palmyry. Ponadto rosyjskie wojsko było rozmieszczone w wielu punktach kontrolnych, zaangażowanych w patrole w Rożawie, regionie w północnej i północno-wschodniej Syrii kontrolowanym przez formacje kurdyjskie.
Oprócz 7500 osób rosyjski kontyngent obejmuje dużą liczbę broni i sprzętu wojskowego. Przede wszystkim dotyczy to bazy lotniczej Chmejmim. Sprzęt ten obejmuje pojazdy opancerzone, przeciwlotnicze systemy rakietowe, sprzęt inżynieryjny i inny. Cały ten sprzęt, w tym czołgi, może być transportowany przez ciężkie samoloty An-124, które mogą korzystać z pasa startowego bazy lotniczej Chmejmim.
Jeśli Rosja miałaby rozpocząć pilną ewakuację personelu wojskowego z Chmejmim, wymagałoby to prawdopodobnie setek lotów An-124 i Ił-76 w bardzo krótkim czasie.
CNN Turk poinformowała, że Rosja poprosiła Turcję o wsparcie w bezpiecznym wycofaniu rosyjskich wojsk z Syrii. W tym przypadku nie mówimy jednak o dużych bazach, ale o oddziałach stacjonujących na odległych pozycjach w różnych częściach kraju. Jeszcze kilka tygodni temu rosyjskie wojsko stacjonowało w wielu różnych miejscach w Syrii. Odległość między instalacjami wojskowymi wynosiła nawet setki kilometrów.
Teraz niektóre grupy rosyjskich wojskowych zostały odcięte od głównych sił. Szef rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego Siergiej Naryszkin powiedział, że Rosja prowadzi rozmowy z nowymi władzami na temat bezpieczeństwa rosyjskich obywateli w Syrii, ale dotyczą one przede wszystkim dyplomatów i pracowników innych misji.
Droga wodna przez bazę morską w Tartus nie wydaje się być łatwiejsza. Chociaż statki mogą zabrać dużo ładunku i ludzi, nie byłyby w stanie przepłynąć przez tureckie cieśniny Bosfor i Dardanele do Morza Czarnego.
Po rozpoczęciu przez Rosję inwazji na Ukrainę na pełną skalę cieśniny te zostały zamknięte przez Turcję dla przepływu statków walczącego kraju w ramach Konwencji z Montreux. Tak więc nawet jeśli Rosji uda się stosunkowo łatwo ściągnąć statki w celu ewakuacji personelu z Tartus, będą one musiały pokonać długą drogę przez Morze Śródziemne, Cieśninę Gibraltarską, wokół Europy, a następnie albo na Morze Bałtyckie, albo do portów północnych przez Morze Norweskie i Morze Barentsa. Jeśli więc Rosja zdecyduje się ewakuować swoje wojska z Syrii, operacja ta będzie bardzo kosztowna i masowa.
Katastrofa Rosji w Syrii
Bazy wojskowe w Syrii były Rosji potrzebne nie tylko i nawet nie tyle do wspierania reżimu Asada. Zapewniały obecność wojskową Rosji na Bliskim Wschodzie, a także pomagały wspierać transfer ludzi i ładunków do Afryki, gdzie Rosja miała wiele interesów w ostatnich latach. Szczególnie ważna jest baza lotnicza Chmejmim, która służyła jako ważny punkt logistyczny dla wszystkich afrykańskich projektów.
Jeśli Rosji uda się osiągnąć porozumienie z nowymi władzami Syrii w sprawie utrzymania baz, będzie to zupełnie inny traktat. Rząd Baszara al-Asada był w dużej mierze zależny od Rosji i jej obecności wojskowej w Syrii. Teraz Moskwa będzie musiała coś zapłacić Damaszkowi, zabiegając o jego przychylność.
Wysłanie tysięcy żołnierzy na pomoc Asadowi w 2015 roku było postrzegane przez Putina jako sposób na potwierdzenie pozycji Rosji jako światowego mocarstwa. Było to jego pierwsze poważne wyzwanie dla zachodniej potęgi i dominacji poza obszarem byłego Związku Sowieckiego. W pewnym momencie wydawało się, że syryjska misja Rosji zakończyła się sukcesem. Jak widać, był to sukces krótkotrwały.
Putin wiele stracił na upadku syryjskiego reżimu: stawiając na sojusz wojskowy z Iranem, a tym samym przestając balansować między sunnitami a szyitami, stracił już prawie wszystko, co miał na Bliskim Wschodzie, a teraz stracić może swoje bazy wojskowe, bez których utrzymanie rosyjskich wpływów w Afryce będzie prawie niemożliwe.