Rosja próbuje wpływać na wybory prezydenckie. Krzysztof Gawkowski wyjaśnia szczegóły wielkiego programu ochrony wyborów „Parasol Wyborczy”

Lidia Lemaniak
Wideo
od 7 lat
Rosyjskie służby wprost adresują, że chciałyby w Polsce wywołać panikę, wprowadzać dezinformację i ingerować w nasze wybory prezydenckie. Dlatego zbudowaliśmy wielki program ochrony wyborów przed dezinformacją i wpływem rosyjskich służb, czyli „Parasol Wyborczy” - powiedział w rozmowie z i.pl wicepremier, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. Wicepremier odpowiedział też na pytanie dotyczące tego, czy rząd zamierza wyłączyć Polakom social media oraz opowiedział o tym, jak może wyglądać rekonstrukcja rządu, która odbędzie się po wyborach prezydenckich.

Spis treści

Rosyjskie służby chcą wpłynąć na wybory prezydenckie. W jaki sposób?

Często ostrzega Pan przed tym, że rosyjskie służby mogą wpływać na wybory prezydenckie w Polsce. W jaki sposób może się to dziać?

Dzisiaj chyba wszyscy Polacy już czują, że wojna hybrydowa przerodziła się w wojnę cyfrową z Federacją Rosyjską. Rosyjskie służby wprost adresują, że chciałyby w Polsce wywołać panikę, wprowadzać dezinformację i ingerować w nasze wybory prezydenckie. Dlatego zbudowaliśmy wielki program ochrony wyborów przed dezinformacją i wpływem rosyjskich służb, czyli „Parasol Wyborczy”, który ma dotykać i służb państwa, czyli Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, i służb cywilnych, bo chodzi o przeciwdziałanie dezinformacji oraz budowanie ochrony, w związku z zarządzaniem procesami związanymi z tym, co się dzieje na platformach. W program chcemy włączyć komitety wyborcze wszystkich kandydatów, żeby ponad politycznie zadbać o to, aby wybory prezydenckie były czyste od wpływów rosyjskich. Rosja będzie robiła to z premedytacją, bo jej zależy, żeby w Polsce zdestabilizować sytuację polityczną.

Program „Parasol Wyborczy”

Wspomniał Pan już o programie „Parasol Wyborczy”, czyli ochroną wyborów w cyberprzestrzeni i ochroną przed dezinformacją. Program ruszył 3 lutego. Od czego się rozpoczął?

W poniedziałek, 3 lutego, rozpoczęły się szkolenia. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zaczęła testy w Krajowym Biurze Wyborczym. Kolejne kroki to Państwowa Komisja Wyborcza, później – komisje okręgowe. Chcemy też szkolić komitety wyborcze, które opiekują się social mediami, przedstawiać obywatelom możliwość np. zgłaszania tego, co widzą jako pewne niebezpieczeństwo dla wyborów. Dlatego jest otwarta aplikacja i portal bezpiecznewybory.pl. W to wszystko chcemy włączyć jeszcze jedną usługę, żeby każdy mógł przeskanować to czy usługi, z których korzysta, są bezpieczne. Chodzi o szeroki zakres działań i służb państwa, i cywilnych instytucji w jednym celu – wybory w Polsce mają być wolne od wpływu rosyjskiego, białoruskiego i każdego obcego, który chciałby w nie ingerować.

Pan premier powiedział o tym, że chcecie włączyć w „Parasol Wyborczy” przedstawicieli wszystkich komitetów wyborczych. Tymczasem w prawicowych mediach słyszałam takie tezy, że program może być próbą „przejęcia” wyborów prezydenckich przez koalicję rządzącą.

Bardzo mnie to wszystko dziwi, bo w programy w wyborach samorządowych w 2024 roku oraz w wyborach do europarlamentu kilka miesięcy później, włączyliśmy inne komitety wyborcze. Wszyscy brali udział, wszyscy się szkolili. Wtedy nie słyszałem takich głosów, że nagle chodzi o politykę albo, że ktoś nagle chce wpływać na wybory. Wtedy wszyscy chwalili, a dzisiaj przy wyborach prezydenckich nagle nie chodzi o chwalenie, tylko o to, że próbujemy coś z wyborami mieszać. Nie. To, że Rosjanie chcą wpływać na wybory w Polsce wszyscy już wiemy, to że chcą kupować Polaków, to znaczy płacić im za to, żeby wykonywali na rzecz Rosji usługi albo dokonywali wpisów też już wiemy – 3-4 tys. euro dla kogoś, kto się zgłosi do takiej „pracy”. Tylko przypominam, że nawiązanie współpracy z wywiadem zagranicznym, czy to Federacji Rosyjskiej, czy jakiegokolwiek innego państwa, to kara więzienia. Warto o tym mówić, żeby Polaków przestrzegać i działać prewencyjnie, aby ktoś się nie dał uwieść, że to dobra praca na rzecz jakiegoś NGOS-a, czy innej organizacji, a – de facto – chodzi o to, że mamy wpływ rosyjskiego wywiadu wojskowego.

Jak mogą wyglądać próby ingerencji Rosji w wybory w Polsce?

Już Pan podał jeden przykład próby ingerencji Rosji w wybory w Polsce, ale jak jeszcze ta ingerencja może się objawiać?

Dezinformacją i podawaniem nieprawdziwych informacji. Przypominam rok 2022, 2023 oraz 2024. Co się wtedy działo? Mieliśmy informacje podawane przez fałszywe konta np., że szpitale w Polsce nie działają w pandemii. Przecież to był wielki fake news. Następnie, na początku wojny na Ukrainie, podawane były informacje, że nie będzie w Polsce paliwa. Kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, zaczęły się kolejki na polskich stacjach benzynowych. To się wydarzyło. Następnie Polska Agencja Prasowa i atak, który mówił, że – de facto – mamy w Polsce mobilizację i że już zaraz wysyłamy wojska na Ukrainę. To są rzeczy, które wspierają Rosję i pokazują, że można w Polsce wywołać jakiś akt paniki, że to będzie wpływało na rząd albo w ogóle na sytuację polityczną w Polsce. I temu trzeba przeciwdziałać.

Czy polskie służby w ostatnim czasie udaremniły jakieś próby ataków bądź dezinformacji?

Na Polskę codziennie odbywa się kilkaset ataków, które są podejmowane i realizowane. W ciągu miesiąca jest to 50-60 tys. zgłaszanych incydentów. To są olbrzymie liczby. Tyle jest ich zgłaszanych przez ludzi, którzy uważają, że coś się wydarzyło. Policja bardzo często razem z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Centralnym Biurem Zwalczania Cyberprzestępczości reaguje i działa, ale robi to za kurtyną, bo to są informacje niejawne. My nie pokazujemy tego, jak ktoś jest zatrzymywany, czy nie wskazujemy też tego, że jakieś czynności operacyjne są podejmowane. Nie chodzi o to, żeby straszyć obywateli, tylko ich przestrzegać i działać prewencyjnie oraz coś zabezpieczyć, ale bez wywoływania paniki.

Program „Parasol Wyborczy” jest też poniekąd odpowiedzią na to, co się działo np. w Rumunii bądź Mołdawii, gdzie ingerencja rosyjskich służb w wybory, które się tam odbywały, była wręcz oczywista?

Niestety, w Europie obserwujemy od jakiegoś czasu, że na różne wybory chcą wpływać różne służby albo różni ludzie, którzy np. nielegalnie finansują kampanię. Tak się działo w Rumunii – mieliśmy wielkie pieniądze, które poza systemem, takim jak u nas PKW, miały promować jednego kandydata. Chodzi o to, żebyśmy modelowali zasoby tego, kto kogo wspiera finansowo i czy to nie odbywa się nielegalnie, żebyśmy też adresowali służby i mówili im, aby sprawdzali i zobaczyli, co się dzieje, i nie robili tego w ostatnim tygodniu. Wielki błąd naszych partnerów z innych państw polegał na tym, że oni o tym nie mówili, bo przez długie tygodnie – pomimo wiedzy – pracowali tylko operacyjnie. My mamy inny sposób – chcemy modus operandi wywrócić do góry nogami i informować, czego się spodziewamy, gdzie reagujemy i jaki mamy plan. Wszystko po to, żeby na koniec nie było zarzutów, że ktoś czegoś nie wiedział albo jakaś wiedza była ukrywana oraz po to, żeby obniżyć temperaturę sporu politycznego w Polsce, przynajmniej jeżeli chodzi o wybory w cyberprzestrzeni.

Ale rozumiem, że jeżeli będziecie mieć takie podejrzenie, że służby obcych państw wspierają jakiegoś kandydata w Polsce, to będziecie o tym głośno mówić i przedstawiać na to dowody?

Dzisiaj nie widzę takich przestrzeni, żeby rosyjskie służby chciały wspierać jakiegoś kandydata. Nie ma czegoś takiego, więc też nie ma co wywołać takich emocji. Rosja chce zdestabilizować sytuację wprost, okazując, że np. w Polsce się źle dzieje albo że np. siły polityczne są pokłócone albo kłamiąc i wprowadzają w błąd, czy też namawiając do jakichś określonych czynów. To się dzieje. Gdyby był jakiś kandydat, może jeszcze ktoś się zgłosi i który byłyby zarejestrowany, a który korzystałby z nielegalnego finansowania, to oczywiście będziemy o tym mówili. W interesie państwa jest, żeby obywatele wiedzieli, że np. nielegalne jest finansowanie kogoś w kampanii wyborczej.

Rząd wyłączy Polakom social media?

Muszę Pana zapytać jeszcze o nieco science fiction, ale to też słyszałam w prawicowych mediach. Czy rząd planuje wyłączyć Polakom na okres kampanii wyborczej social media?

Nigdy nie było takich planów i nigdy się nie wydarzy.

Rekonstrukcja rządu po wyborach prezydenckich

Po wyborach prezydenckich ma odbyć się głęboka rekonstrukcja rządu. Zapowiedział Pan to jako pierwszy, następnie premier Donald Tusk potwierdził pańskie słowa. Jednak marszałek Sejmu Szymon Hołownia, przewodniczący Polski 2050 twierdzi, że żadne rozmowy się w tej sprawie nie toczą. Więc liderzy koalicji rządzącej rozmawiają już o rekonstrukcji czy nie?

Na razie nie ma rozmów o tym, jak będzie wyglądała rekonstrukcja, bo ma być ona dopiero po tym, jak skończą się wybory prezydenckie i zakończymy naszą prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. To naturalne, że liderzy będą o tym ze sobą rozmawiać. Myślę, że ten czas przyjdzie po wyborach prezydenckich. Wtedy usiądą do stołu liderzy partii politycznych, tworzących rząd i zdecydują, jak rekonstrukcja powinna wyglądać. A zmiany są zawsze, szczególnie po takich trudnych okresach wyborczych, bo za nami trzy kampanie.

Obecny rząd jest dość rozbudowany. Premier Donald Tusk powiedział, że „będziemy mieli nie jeden z największych rządów w Europie, tylko jeden z najmniejszych rządów w Europie, jeśli chodzi o strukturę rządu”. Ale czy taki „odchudzony” rząd równa się skuteczny?

Skuteczne rządzenie udowadnia ten rząd każdego dnia. Wprowadzając podwyżki dla nauczycieli i budżetówki, realizując program „Aktywny Rodzic”, od 1 stycznia program „Renta wdowia”, dopłaty , żeby nie było wyższych rachunków za energię, wykorzystując pieniądze z KPO, realizując nowe inwestycje, takie jak chociażby farmy wiatrowe i doprowadzając do sytuacji, w której inwestujemy w obronę najwięcej w historii – zarówno w obronę narodową, jak i w cyberprzestrzeni. Są też największe nakłady w historii na ochronę zdrowia i pomoc dla szpitali powiatowych. To są nasze rzeczy, które na co dzień się odbywają z udziałem każdego ministra. Cieszę się z tego, że tak dużo spraw zostało załatwionych. Pokazujemy skuteczność.

Wicepremier, szef MON, prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz twierdzi, że brakuje ministerstwa gospodarki. Podziela Pan jego zdanie?

Gospodarka to jeden z najważniejszych elementów budowania odpowiedzialnego państwa, takiego w którym inwestujemy, a jednocześnie korzystamy wszyscy z dóbr. Mamy wzrost PKB, rozwój gospodarczy, Polakom lepiej się żyje, płaca minimalna może zostać podniesiona, a przedsiębiorcy są zadowoleni. W tym kontekście wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz ma rację. Wzmocnienie państwa w tym obszarze to jest coś, co powinno być jednym z głównych elementów rządzenia. Tak na to patrzymy i dzisiaj też o tym rozmowy w rządzie się toczą.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl